Prawie dwa lata od powodzi w Bieżanowie. Gdzie jest postęp, gdzie obawy?

Grodzice podwyższające brzeg Serafy fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.plA

W sierpniu 2021 roku mieszkańcy Bieżanowa kilkukrotnie ucierpieli na skutek powodzi po ulewnych deszczach. Teraz mogą już spać spokojniej, ale do rozwiązania wszystkich problemów jeszcze daleko.

Zalane piwnice i partery budynków, walka z wodą przelewającą się przez wały, zanurzone w wodzie samochody i ogromne straty – tak wyglądał sierpień 2021 roku dla wielu mieszkańców Bieżanowa. Był to też początek dużej mobilizacji, której efektem są konsekwentne działania Stowarzyszenia Bieżanów-Prokocim STOP POWODZI, by do takich scen nie doszło ponownie.

W czwartek mieszkańcy przyszli do Dworu Czeczów, by posłuchać, co już udało się zrobić, a co wciąż stanowi zagrożenie. Urzędników nie było – spotkanie zorganizowano zupełnie oddolnie, ale elementem sposobu działania stowarzyszenia jest współpraca z instytucjami miejskimi i państwowymi czy radnymi miejskimi, by z jednej strony mobilizować do podejmowania kolejnych kroków, a z drugiej – przedstawiać punkt widzenia mieszkańców, wskazywać problemy, których nie widać zza biurka i stanowić łącznik z lokalną społecznością.

Zdaniem Jaromira Jamroza, jednego z założycieli stowarzyszenia, w ciągu tych dwóch lat udało się zrobić bardzo wiele. Rekordowo szybko udało się np. wybudować ciągi winylowych grodzic wzdłuż Serafy, które w sytuacji zagrożenia mają uchronić posesje przed zalaniem. Każdy taki krok wymaga jednak spełnienia wielu procedur, a później znalezienia pieniędzy w budżecie.

Zbiorniki już pomagają

Dwa lata temu jedyny zbiornik przeciwpowodziowy w Bieżanowie nie wystarczył, by zatrzymać wodę, która spływa tędy z ogromnego obszaru w rejonie Baryczy i Wieliczki. Kolejne inwestycje oznaczają zmniejszanie się powierzchni, gdzie woda może swobodnie wsiąkać, a po ulewnym deszczu coraz większe ilości wody muszą spłynąć do Malinówki i Serafy.

Teraz, choć budowa kolejnych zbiorników na Serafie i Malinówce jeszcze się nie zakończyła, widać już efekty ich działania. Po tegorocznych deszczach część wody już się tam zatrzymywała. Prace zbliżają się do końca, z wyjątkiem zbiornika Malinówka III, gdzie Wody Polskie rozwiązały umowę z wykonawcą i szukają nowego.

Ważnym krokiem są też wspomniane wyżej grodzice, z pomocą których podwyższono brzegi Serafy w rejonie Złocienia i Bieżanowa, dzięki współpracy miasta i Wód Polskich. W miejscu mostów przygotowano natomiast miejsca na bariery, które zostaną zamontowane przez strażaków w sytuacji zagrożenia. Wcześniej trzeba było przygotować specjalny model hydrologiczny, który jest podstawą jakichkolwiek działań dotyczących zabezpieczenia przeciwpowodziowego. Niełatwe okazało się też przekonanie właścicieli do wejścia na teren ich działek – część osób nie wyraziła takiej zgody.

Do tego należałoby doliczyć wiele małych, doraźnych kroków, jak choćby tymczasowe ograniczenie przepływu Malinówki, naprawienie klapy przy zbiorniku zbierającym wodę z autostrady, udrożnienie rowów czy usunięcie podpory mostu na ul. Rakuś.

Co jeszcze do zrobienia?

Wspomniany most jest jednym z tych problemów, które na razie pozostają nierozwiązane. Dni powodzi pokazały, że stanowi on bardzo dużą barierę dla wody i powoduje zagrożenie powodziowe. Rozwiązaniem jest albo całkowita rozbiórka, albo zamiana na nowy obiekt w postaci kładki pieszo-rowerowej lub „pełnoprawnego” mostu. Ta ostatnia opcja, co zrozumiałe, wiązałaby się z największymi kosztami. Tym bardziej, że zgodnie z przepisami nowy most musiałby się znaleźć aż 1,9 m wyżej niż dotychczasowy. Mieszkańcy liczą na to, że na etapie projektowania udałoby się uzyskać przynajmniej częściowe odstępstwa od tych wymogów.

Dopiero po rozwiązaniu sprawy mostu (w którejkolwiek z wersji) Wody Polskie będą mogły się zająć uzupełnieniem wałów przeciwpowodziowych na dalszym odcinku. Tutaj znów będzie wcześniej potrzebne przygotowanie modelu. W tym roku ma natomiast zostać udrożniony rów wzdłuż ulicy.

Potrzebna jest też m.in. dalsza budowa grodzic, konserwacja starorzecza Serafy czy montaż pompy przy zbiorniku GDDKiA.

Sporo znaków zapytania dotyczy też przepustu pod torami w rejonie ul. Udzieli. To kilkusetmetrowy obiekt, trudno dostępny nawet dla nurków. Służby znacznie bardziej niż wcześniej pilnują tam teraz, by krata przy wlocie była czyszczona i nie blokowała przepływu wody, przeprowadzono też modelowanie. Po stronie Prokocimia pomóc mogą dwa zbiorniki retencyjne, wciąż jednak problematyczny pozostaje odcinek po drugiej stronie torów, w stronę ujścia do Wisły. Koryto Drwiny Długiej wymaga regularnego pilnowania, by glony nie podnosiły poziomu wody, dodatkowo są tam różne progi i bariery.

Czy w takim razie, gdyby dziś powtórzyły się deszcze z sierpnia 2021 roku, dobytek mieszkańców udałoby się uchronić?

– Istnieją już dodatkowe zabezpieczenia, które takiej sytuacji powinny zapobiec. Są już grodzice, zbiorniki zaczęły pracować, jest to niewspółmiernie więcej niż dwa lata temu. Ale czy to wystarczy? Tak po ludzku mieszkańcy mówią „poczekamy, zobaczymy”. Będą musieli się przekonać, czy faktycznie to działa – komentuje Bartłomiej Sosenko ze stowarzyszenia.

Obawy ws. Nowego Miasta i S7

Sprawy związane z zagrożeniem przeciwpowodziowym stały się jednym z argumentów, które skłoniły radnych do odrzucenia planu miejscowego dla Nowego Miasta. Mieszkańcy Bieżanowa obawiali się nie tylko tego, że staną się tylko mało znaczącym dodatkiem do nowej dzielnicy, ale przede wszystkim tego, że wody odprowadzane z całego tego obszaru, w tym z układu drogowego, ponownie spowodują problemy powodziowe w ich rejonie.

Temat na razie został odłożony do szuflady, ale członkowie stowarzyszenia zakładają, że prędzej czy później wróci. Teraz jednak sen z powiek spędza im przede wszystkim plan budowy nowego odcinka drogi S7 z Krakowa do Myślenic. Chodzi nie tyle o samą inwestycję, co o ewentualne skierowanie wód opadowych do Malinówki i Serafy.

– To wyzeruje efekt budowy zbiorników i grodzic. Jesteśmy w punkcie wyjścia. Jedna decyzja – mówił podczas spotkania Jaromir Jamróz. – Jesteśmy w takiej sytuacji, że jesteśmy jak na beczce prochu. Nie chodzi o to, że ktoś chce nas skrzywdzić, tylko musimy dbać o swój interes – zwracał uwagę, zachęcając mieszkańców do monitorowania sytuacji i zaangażowania.

– Jest pewne, że Bieżanów nie będzie gotowy na przyjęcie takich ilości wody z nowej drogi. Nie trzeba być specjalistą, żeby widzieć, że woda odprowadzona z wielu kilometrów jezdni nie będzie miała być gdzie odprowadzona, jeśli nie zostanie gdzieś na miejscu zretencjonowana. Wszystko zależy od tego, jak to będzie wykonane na etapie realizacji. Nie jesteśmy przeciwko samej inwestycji i nie zastanawiamy się nad jej przebiegiem, zajmujemy się kwestią bezpieczeństwa powodziowego – komentuje Bartłomiej Sosenko. – Mamy o tyle złe doświadczenia, że w 2010 roku powódź, która zalała Bieżanów, była również efektem podłączenia trzech kilometrów obwodnicy A4 do Serafy.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Bieżanów-Prokocim