Proces braci "Zielonych". Krystian K. wciąż liczy na status "małego świadka koronnego"

Mateusz B. współpracował w sprawie grupy "Chudego" i "Wiślaka" fot. DK

„Mali świadkowie koronni” wzbudzają niemałe emocje. Zwłaszcza wśród oskarżonych – zazwyczaj ich byłych kolegów. Sporo zastrzeżeń co do ich prawdomówności mają adwokaci. Wymiar sprawiedliwości jednak ochoczo korzysta z ich pomocy.

W innym przypadku nie byłoby mowy o rozbiciu Sharksów (nawet lider grupy, Paweł M., postanowił współpracować z wymiarem sprawiedliwości, a wcześniej wielu innych o mniejszej randze) i gangu braci „Zielonych”.

Krystian K. jest jednym z dwóch kluczowych świadków w procesie grupy przestępczej kierowanej właśnie przez braci „Zielonych”, bo to, czy ostatecznie skorzysta z zapisu art. 60 § 3 lub 4, okaże się później.

Świętym nigdy nie był. Na swoim koncie ma kilka nieprawomocnych wyroków. Na swoją kolej czeka również sprawa, w której jest oskarżony o uporczywe nękanie.

W 2016 roku Sąd Rejonowy dla Krakowa–Śródmieścia skazał Krystiana K. na rok prac społecznych (20 godzin miesięcznie) za oszustwo kredytowe i sfałszowanie dokumentu. Trzy lata później – już w myślenickim sądzie – został skazany za pobicie człowieka z użyciem niebezpiecznego narzędzia i spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu na półtora roku więzienia i wypłatę 40 tys. zł rekompensaty dla poszkodowanego. Chodzi o sytuację z jednego z myślenickich barów, gdzie zaatakował innego mężczyznę maczetą. Sprawa jest obecnie rozpoznawana w sądzie odwoławczym.

Najświeższy wyrok to ten z 12 grudnia 2020. Sąd w Myślenicach nieprawomocnie skazał Krystiana K. na półtora roku pozbawienia wolności za wyłudzenie odszkodowania i składanie fałszywych zeznań. W maju tego roku mężczyzna będzie odpowiadał karnie za uporczywe nękanie.

Nie dziwi więc fakt, że zwłaszcza tacy „mali świadkowie koronni” budzą wątpliwości.

Co można zmienić?

Stanisław Trociuk, zastępca Rzecznik Praw Obywatelskich w wydanej w październiku 2020 roku monografii na temat małego świadka koronnego z podtytułem „praktyka, kontrowersje, wyzwania”, przypomina, że instytucja świadka koronnego została „wprowadzona do polskiego systemu prawnego jako instrument mający na celu zapewnienie skutecznego zwalczania zorganizowanej przestępczości”.

– Zastosowanie tej instytucji powoduje, że osoba, która sama współuczestniczyła w procederze przestępczym, jeżeli złamie zmowę milczenia i ujawni wszystko, co na ten temat wie, może liczyć nie tylko na brak odpowiedzialności karnej, ale też na ochronę ze strony państwa – czytamy. W tej sytuacji są jednak jasne zasady określone na kilku stronach ustawy.

Wymiar sprawiedliwości częściej korzysta z tzw. małego świadka koronnego. – W tym przypadku skruszony przestępca nie jest całkowicie zwolniony z odpowiedzialności karnej, może jednak uzyskać nadzwyczajne złagodzenie kary, jeśli ujawni on wobec organu powołanego do ścigania przestępstw informacje dotyczące innych osób uczestniczących w popełnieniu przestępstwa oraz istotne okoliczności jego popełnienia – przypomina Trociuk.

Nie ma więc wątpliwości, że tacy świadkowie mają jasną motywację. – Każdy oskarżony stoi więc potencjalnie przed swoistą pokusą, aby złożyć wyjaśnienia na podstawie których możliwe będzie postawienie zarzutów innym osobom – niezależnie do tego, czy faktycznie miały one coś w wspólnego z popełnionym przezeń przestępstwem – pisze adwokat Michał Hara.

Większość to współoskarżeni

W tej samej publikacji pojawiają się dane, które mówią o tym, że mały świadek koronny jest „współpodejrzanym w co najmniej 33,3% (apelacja wrocławska) aż do 90% (apelacja krakowska) spraw”.

– Prowadzi to do wniosku, że w znaczącej liczbie spraw mamy do czynienia z kwestią możliwego potwierdzenia złożonych w postępowaniu przygotowawczym wyjaśnień i odmowy na etapie sądowym – uważa adwokat Marcin Mrowicki, główny specjalista w Zespole Prawa Karnego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.

Według mecenasa, uniemożliwia to oskarżonemu i jego obrońcy weryfikację wersji przedstawionej przez świadka. A często jest tak, że zeznania takiej osoby są jedyną podstawą skazania.

– W latach 2015-2018 przedmiotowa instytucja była stosowana łącznie w co najmniej 235 przypadkach i była podstawą skazania. W ok. 11 % spraw dowód z zeznań małego świadka koronnego był jedynym dowodem, na którym oparto wyrok skazujący – wylicza adw. Mrowicki.

Warto w tym miejscu wrócić do spraw grupy Sharksów czy braci „Zielonych”. Adwokaci często zwracają uwagę, że gdy mały świadek zeznaje przed sądem, nagle „traci pamięć”. Nie jest w stanie przywołać – tak, jak w zeznaniach z postepowania przygotowawczego – konkretnych nazwisk, liczb czy miejsc i sytuacji, które wręcz z aptekarską dokładnością zostały przedstawione prokuratorowi. Występując przed sądem, wystarczy, że potwierdzi swoje wcześniejsze dyspozycje.

Choć rzeczą zupełnie nieważną dla postronnych obserwatorów procesu jest kwestia tego, czy dany oskarżony kupił/sprzedał 3 kg (przykładowa miara), 8 czy 12,5 kg danego narkotyku i czy było to w środę rano w sierpniu 2007 roku, czy jednak w sobotę wieczorem we wrześniu 2008 roku.

Oczywiście, sąd wydając wyrok, musi wziąć pod uwagę inne dowody zebrane w trakcie postępowania i jeśli te potwierdzają zeznania świadka, wtedy nie powinno być żadnych kontrowersji.

Autorzy monografii apelują jednak o to, by zmienić prawo i np. wprowadzić obligatoryjnie składanie zeznań przed sądem albo, jak pisze prokurator Michał Mistygacz, nagrywać składanie dyspozycji. Wiąże się to z oceną wiarygodności przez ocenę tempa wypowiedzi i uzupełnienia luk, tonu głosu i stanu emocjonalnego.

Pojawiły się również postulaty, aby instytucje małego świadka koronnego łączyć nie tylko z kwestią przyznania się do winy i „pomocy” śledczym, ale również zejścia z przestępczej ścieżki, co uprawdopodobniłoby motywacje skruszonego.

News will be here