Częściowo skuteczna okazała się apelacja wojewody małopolskiego Łukasza Kmity (PiS), który wygrał w czwartek proces w trybie wyborczym z posłem Markiem Sową (Koalicja Obywatelska).
Sąd I instancji przyznał rację posłowi, ale sąd apelacyjny zmienił w części to postanowienie i nakazał jednak Sowie przeproszenie Kmity na portalu Facebook. Polityk miał sprostować słowa o tym, że wojewoda nie przyjeżdżał do Trzebini.
Spór między kandydatami do Sejmu dotyczył sprawy zapadlisk w Trzebini i działań wojewody, by rozwiązać problem. Sowa twierdził, że Kmita stosował w tym zakresie politykę „zero wsparcia, zero pomocy”. Wojewoda zaprzeczał.
– Cieszę się, że poseł Sowa będzie musiał przeprosić za kłamstwo, szkoda, że w sądzie II instancji nie odniosłem sukcesu w pełni – nie kryje Kmita w rozmowie z LoveKraków.pl.
Ma nadzieję, że ten wyrok to przestroga dla innych kandydatów z opozycji, by w kampanii wyborczej nie posługiwali się kłamstwami.
– Rozumiem, że krytyka pewnych działań jest czymś naturalnym, ale kłamstw się wystrzegajmy – mówi wojewoda.
Poseł Marek Sowa (Koalicja Obywatelska) 20 września br. podczas konferencji prasowej w Trzebini wypowiedział się krytycznie na temat poczynań Łukasza Kmity.
Wojewodę uraziło zwłaszcza stwierdzenie posła, że „stchórzył i nie przyjeżdżał do Trzebini” oraz sformułowanie, że „zero pomocy, zero wsparcia” to jest tak naprawdę roczny efekt poczynań ekipy PiS-u i wojewody. W zamian za to mieszkańcy Trzebini otrzymali propozycję ugód, w których mieli się zrzec jakichkolwiek roszczeń w stosunku do Spółki Restrukturyzacji Kopalń.
Sowa: To była ocena pracy wojewody
Poseł na rozprawie podkreślał, że jego zdaniem to była opinia i dopuszczalna krytyka. Kmita domagał się przeprosin za te słowa. Nie krył, że doprowadził do zdiagnozowani problemu związanego z zapadaniem się ziemi i zajął się też zmianami legislacyjnymi. Miał też zdjęcia obrazujące swoje wizyty w Trzebini w związku z zapadliskami.
Na skutek odwołania Sąd Apelacyjny w Krakowie częściowo przyznał rację wojewodzie.