Przyjdą z nasionami na ognisko kwietniowe

„Tradycja Ogniska nigdy nie zginie!” – napisali organizatorzy zapowiadanego na 25 kwietnia Ogniska Kwietniowego w okolicach Skałek Twardowskiego. Uczestnicy zostali poproszeni o zabranie nasion kwiatów oraz worków na śmieci.

Choć zakazane, gromadzi kilkanaście tysięcy młodych, budzi kontrowersje i dzieli mieszkańców. W ubiegłym roku „ogniskowiczów” skutecznie spacyfikowały służby porządkowe. Teraz organizatorzy zapowiadają, że odbędzie się „wbrew wszelkim regułom, wbrew służbom porządkowym, wbrew urzędnikom!”.

– Spotykamy się już w ostatni weekend kwietnia. Bierzcie znajomych, bierzcie grille, bierzcie koce i korzystajmy z wiosny tak jak miało to miejsce przez kilka ostatnich lat. Nie dajcie zastraszyć się policji lub dziennikarskim pismakom - za przyjście ze znajomymi, żeby posiedzieć wspólnie na kocu, nie wsadzą cię do więzienia – czytamy na facebookowym wydarzeniu, na które już zapisało się ponad 100 osób.

Jednak oprócz imprezy chcą zostawić coś po sobie. I nie będą to śmieci, bowiem organizatorzy piszą jasno, że należy ze sobą przynieść worki na śmieci. – Będziemy Was o to ganiać niczym ekoterroryści – zapowiadają. Do tego uczestnicy mają wziąć ze sobą nasiona kwiatów i rozrzucić na trawę. – Niech urzędasy przyjdą kilka miesięcy później zobaczyć efekty naszego tak złego ogniska.

„To chyba prowokacja”

Filip Szatanik z urzędu miasta ocenia wydarzenie jako prowokację, choć nie bagatelizuje sprawy. – Służby kryzysowe zostały poinformowane i jest to monitorowane. Rok temu impreza się nie odbyła, została spacyfikowana przez służby odpowiedzialne za porządek i bezpieczeństwo – mówi urzędnik.

Szatanik przypomina, że osoby, które chcą przyjść na ognisko kwietniowe w okolicach Zakrzówka, muszą mieć świadomość, że jest to teren prywatny i żadne imprezy nie mogą się tam odbywać. – Ale jeśli przyjdą, to znów będzie ich to sporo kosztowało. Oczywiście w przypadku, gdy będą łamane przepisy i prawo. Zwyczajnie jest to dla nich nieopłacalne – podsumowuje i sugeruje, aby młodzi ludzie spotkali się gdzie indziej. Gdzie?

– Kraków jest dużym miastem i są tereny, gdzie można to robić legalnie, jak choćby Przylasek Rusiecki. Priorytetem powinno być bezpieczeństwo, a nie organizowanie na chybcika – twierdzi Szatanik.