Mówimy „ratusz”, ale tak naprawdę w Krakowie nie ma ratusza – został zburzony około 1820 roku i została z niego tylko gotycka wieża – pisze Bogna Ziembicka*. Mamy przyjemność zaprezentować państwu barwną historię jednego z symboli Krakowa, który niejedno widział i słyszał.
Przysadzista kwadratowa wieża, której lekkości dodaje maswerk – geometryczny wzór odkuty w 1444 roku w białym kamieniu, ma 70 metrów wysokości. Prowadzące do niej z Rynku schody zbudowano niedawno, w latach sześćdziesiątych XX wieku. Wtedy także z pałacu Morstinów w Pławowicach koło Miechowa przywieziono XIX-wieczne posągi dwóch lwów, które dziś strzegą wejścia. Również wtedy dodano wykusze na wysokości pierwszego piętra.
Wieńczący wieżę hełm ma 230 lat – ufundowali go biskup Kajetan Sołtyk i król Stanisław August Poniatowski. Pierwotny hełm, w którym zamontowano sprowadzony z Norymbergi niezwykle drogi zegar, spadł, gdy w 1680 roku w ratusz uderzył piorun. Wieża zapłonęła jak pochodnia i nad Krakowem zawisło widmo katastrofy, bo wicher rozrzucał iskry, a gaszenie ognia utrudniała gęsta zabudowa Rynku i wrząca miedź spływająca z roztopionej blachy na dachu. Miasto uratowała ulewa, która ugasiła pożar.
Wypaloną do połowy wieżę odbudowano, przy okazji podwyższając ją o 12 łokci (6,5 metra), gdyż poprzednia nie była „według godności tego miasta postawioną” , i nakryto nowym hełmem z zegarem zrobionym w Gliwicach za 2900 złotych polskich.
Zwieńczenie wieży wytrzymało zaledwie dwadzieścia lat, potem musiano je wymienić – na to, które przetrwało do dziś. Zegar umieszczono wtedy na ścianie wieży. Teraz jest sterowany radiowo, ma dokładność chodu zgodną z atomowym wzorcem czasu, sam sobie ustawia zmianę czasu z zimowego na letni i z letniego na zimowy i nie wymaga żadnej obsługi.
Portret własny krakowian
W wieży jest oddział Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Warto pokonać strome kamienne schodki i wejść na pierwsze piętro, by zobaczyć jedno z najpiękniejszych wnętrz gotyckich w Krakowie, ze sklepieniem krzyżowo-żebrowym i kamiennymi ławami, a potem jeszcze bardziej stromymi schodkami wdrapać się na trzecie piętro (drugie jest niedostępne – znajduje się tam Stacja Monitoringu Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska) i obejrzeć piękne archiwalne fotografie Rynku oraz olbrzymi Portret własny krakowian początku trzeciego tysiąclecia.
Ryszard Horowitz planował go zrobić z wieży ratuszowej, potem jednak zdecydował, że lepsze ujęcie będzie od strony Szewskiej, i w padającym co chwila deszczu z kosza drabiny strażackiej sfotografował kilkanaście tysięcy krakowian, którzy przyszli na Rynek. Byliście tam w to sobotnie południe? Jeśli tak, to odnajdziecie się na zdjęciu zawieszonym w ratuszowej wieży.
Fotograf w latach pięćdziesiątych mieszkał z rodzicami i siostrą w Rynku Głównym, pod numerem 24, na trzecim piętrze. Dwie sypialnie miały okna wychodzące na Rynek. Częstym gościem w tym mieszkaniu był jego przyjaciel Roman Polański. „Wyjścia rodziców były dla Romka i dla mnie okazją do przeróżnych zabaw, szczególnie takich, na które nawet moja wyrozumiała mama mogłaby się nie zgodzić. Ustawialiśmy na komodzie mały epidiaskop z kartonu i wyświetlaliśmy obrazki, udając, że to prawdziwe kino. Kiedyś podkusiło mnie, żeby wyświetlić film prosto na ścianę Wieży Ratuszowej vis-à-vis moich okien, co zakończyło się niezbyt miłą wizyta milicji” .
Pod wieżą ratuszową są rozległe piwnice, a w nich kawiarnia Ratuszowa oraz Scena Pod Ratuszem nowohuckiego Teatru Ludowego. Oto ironia losu! Nowa Huta miała być osobnym miastem, w którym „poza burżuazyjnym pierścieniem dawnego Krakowa rodzi się nowe, piękne, pełne zieleńców budownictwo socjalistyczne, na przekór tym, którzy pozostawiali proletariatowi suteryny i stare rudery” , tymczasem została przyłączona do burżuazyjnego Krakowa i nie doczekała się własnego ratusza zaplanowanego w alei Róż.
Niejedno słyszała…
Wieża ratuszowa, gdyby umiała mówić, mogłaby opowiedzieć niejedną historię. U jej stóp, Na Goldzie, królowie po koronacji odbierali hołdy mieszkańców Krakowa, a także hołdy lenne, tutaj składał przysięgę Kościuszko, tu 17 marca 1945 roku zbudowano ołtarz i odprawiono uroczystą mszę, podczas której w pierwszym rzędzie siedziała sowiecka generalicja obok Michała Roli-Żymierskiego i Mariana Spychalskiego, późniejszych marszałków Polski.
Dlaczego właśnie tutaj tyle się działo? Bo była to – obok Sukiennic – najbardziej ozdobna i reprezentacyjna miejska budowla, siedziba władz? Tak, ale powód był też bardziej prozaiczny: koło ratusza było jedyne wolne miejsce na Rynku. Na Rynku bowiem skupiało się życie handlowe Krakowa i był on labiryntem ciasnych przejść między setkami kramów, bud i straganów, nad którymi górowały Sukiennice, wielka i mała waga, dom kuśnierski, topnia srebra i złota.
Mikołaj Rej pisał: „idź na krakowski rynek, tam się nadziwujesz: ano jedna kiełbaski smaży, druga gzelce przedaje, druga wątrobę pieczoną z octem a z cebulą; druga też zwodzi, druga z opłatki po rynku i po ulicach biega, druga z wieńcy, druga z ziołki i z czyrwoną maścią siedzi. Więc i u krup, u śledzi, u masła, u świec, u śklenic, u jabłek, u żemeł, u botów, u ryb, u żuru, u barszczu, u ogórków, u rozmaitych ogrodnych rzeczy siedzi, a kto by się ich naliczył? Więc co ich po smatruziech, po kramikoch, pod krzyżmi siedzi! Jedna z żelazem, druga z płótnem, druga z barchanem, z leszem, z goźdźmi i z rozmaitymi przyprawami, a kto by się tego napamiętał?” .
Ratusz zbudowano na przełomie XIII i XIV wieku. „Dawny ratusz krakowski przytykał do wieży od strony północno-zachodniej. Był obszernym gmachem ze starszych (gotyckich) i nowszych (renesansowych i barokowych) części. Fasadę zdobiła górą piękna attyka. Równie wspaniale przedstawiało się wnętrze. Z obszernej, sklepionej sieni wchodziło się do tzw. Izby Pańskiej, głównej sali ratusza. Została ona w 16 w. bogato urządzona, świadczyć miała o potędze krakowskiego magistratu. Przykrywał ją, podobnie jak sale wawelskie, kasetonowy strop, górą ścian biegły malowane krańce, czyli fryzy z medalionami portretowymi królów polskich, pod nimi wisiały kosztowne makaty. Do sali prowadziły ozdobne drzwi, wyrobione kunsztowną techniką stolarską (...), a stoły, ławy i krzesła pokrywały bogate materie. W Izbie Pańskiej magistrat załatwiał najważniejsze sprawy życia miejskiego: wydawał wyroki, w razie wojny obmyślał środki obrony, przyjmował królów i możnych panów ”.
Obok Izby Pańskiej w ratuszu były między innymi izby Ławnicza, Kupiecka i Wójtowska, Dom Notariusza, kaplica, skarbiec, spichlerz i arsenał miejski, ganek pełniący funkcję trybuny (od strony Sukiennic), smatruz (hala targowa), odwach, kabaty (więzienie dla mniej groźnych przestępców), dziedziniec straceń, a w piwnicach – kazamaty z tortornią (ciężkie więzienie z izbą tortur) oraz Piwnica Świdnicka, nazywana tak od sprzedawanego tam przez radę miejską znakomitego piwa świdnickiego. „Była to izba podziemna, właściwiej piwnica z większymi oknami, które były równo z poziomem rynku (...). W tej izbie był szynk wódek i piwa wielce odwiedzany (...). Zwykle w niedziele i święta grywała tam muzyka i odbywały się tańce” . Piwnica nie cieszyła się dobrą opinią – nazywano ją jaskinią łotrowską albo świńską piwnicą, bo „niecne białogłowy, wiedząc, że mężczyźni podochoceni z piwnicy wychodzą, sidła na nich nastawiały przy wejściu, które Indiami zowią” .
Miejskie domy nierządu
„Jeśli idzie o obyczajność, to nie sądzę, żeby w Sodomie i Gomorze większa była swoboda niż w Krakowie ”, napisał w XVII wieku węgierski podróżnik Márton Csombor. Zwodnice, małpy, kortezanki, dorotki, gamratki, dziewki wszeteczne, murwy – już wielość określeń świadczy o popularności profesji.
Miasto utrzymywało domy nierządu (w imieniu rady miejskiej prowadził je kat), by uniknąć gorszego występku – cudzołóstwa (była nim zarówno zdrada małżeńska, jak i stosunki pomiędzy niezamężnymi osobami), za które do XV wieku karano mężczyznę ścięciem, kobietę zaś chłostą. Surowo karano także stręczycieli: mają im „uszy urzynać (...), u pręgierza bić i z miasta wypowiadać” .
Zadaniem publicznie wykonywanych kar było odstraszanie od popełniania występków i dlatego były bardzo srogie: „Złodziej ma być obwieszon. Zdrajca, rozbójnik, łupieżca – w koło wplecion. Mężobójca, gwałtownik panien i który by na cudzołóstwie był pojman, takowi mają być ścięci” .
Przestępcę prowadzono do Izby Pańskiej albo Ławniczej, gdzie przesłuchiwali go sędziowie. Jeśli złoczyńca nie chciał się przyznać (co podobno należało do rzadkości, gdyż do mówienia prawdy skłaniała go świadomość, że stoi przed sądem boskim), oddawano go w ręce kata.
W Domu Matejki można oglądać narzędzia tortur z dawnego ratusza, które malarz kupił i uratował od zniszczenia: kleszcze, obcęgi, obręcze, łańcuchy, buty hiszpańskie. Delikwentów rozciągano powrozami, przypalano im boki świecą albo pochodnią, śrubowano kciuki, wlewano do gardła wrzący olej, polewano ciało gorącym sadłem, wyrywano ręce ze stawów. Jeśli mimo tortur podejrzany nie przyznał się do popełnienia przestępstwa, przerywano je po kilku godzinach i zazwyczaj go uwalniano, bo przyznanie się do winy było wtedy podstawą wyroku.
Piwnice, w których była tortornia, przetrwały do dziś, ratusz natomiast zburzono około 1820 roku, podczas realizowania wielkiego planu „upięknienia miasta” między innymi przez wyburzenie szpecących go budowli. Rozebrano wtedy większość murów obronnych, zasypano fosy, zburzono kilka starych kościołów, niektóre gotyckie gmachy Uniwersytetu, Szyję Barbakanu.
„Średniowieczny ratusz, mieszczący główne urzędy miasta, zburzono z pocz. 19 w. Pozostała po nim jedynie wieża (...). Szpeci ją u dołu brzydka przybudówka, w stylu neogotyckim, zabytek austriacki, mieszczący dawniej odwach wojskowy. (...) W dawnej wartowni urządzono wystawę 1000 urn, w których w latach 1935–36 delegacje z całej Polski i z zagranicy przywiozły ziemię na kopiec J. Piłsudskiego ”.
Krzywa wieża
Zbudowany za czasów austriackich przy wieży ratuszowej neogotycki odwach z wieżą i arkadowymi podcieniami był znakiem panowania monarchii habsburskiej nad Krakowem. Nic więc dziwnego, że 31 października 1918 roku Polacy po rozbrojeniu Austriaków w koszarach w Podgórzu pomaszerowali na Rynek Główny. Tam oddział austriacki pełniący wartę na odwachu bez oporu przekazał im służbę. Polacy wywiesili sztandar z polskim orłem, a zaraz potem polskie flagi zawisły na wieży ratuszowej i wieży mariackiej. Odwach, który w czasie drugiej wojny był niemiecką wartownią, zburzono w 1946 roku.
Wieża ratuszowa jest o 55 centymetrów odchylona od pionu. To pamiątka po remoncie przeprowadzonym po uderzeniu pioruna w 1680 roku. Gdy montowano wtedy nowy zegar, zauważono, że wieża zaczyna się rozstępować i rysować. Tymczasowo spięto ją ankrami, potem poprawiono fundamenty i od zachodu dodano szkarpę sięgającą drugiego piętra. Wydawało się, że problem rozwiązano, jednak kilkanaście lat później źle zabezpieczone ankry zaczęły gnić, a huragan, który nawiedził miasto w 1703 roku, powiększył jeszcze odchylenie wieży. Magistrat zaproponował wtedy, by ją rozebrać. Gdyby krakowscy rajcy wiedzieli, że krzywa wieża, rezultat partackiej roboty, będzie kiedyś atrakcją i może rozsławić Kraków tak jak Pizę, to pewnie, zamiast ją poprawiać, pozwoliliby jej odchylić się jeszcze bardziej.
* Bogna Ziembicka jest krakowianką kochającą swoje miasto. Zawsze marzyła, by pisać. Mówi osobie: „Jestem jak bajarz na rynku albo na bazarze. Staram się opowiadać tak, żeby przechodnie musieli przystanąć i słuchać. Żeby moja opowieść złapała ich za rękaw i nie pozwoliła im odejść. Żeby zapomnieli o całym świecie, a potem rzucili mi grosz”. Jest autorką książek z cyklu Różany, opowiadających historię mieszkańców dworku w podkrakowskich Różanach. 18 lutego ma premierę jej najnowsza książka z tej serii – „Bądź przy mnie”.