Manekiny w schronie pod Muzeum PRL-u [ZDJĘCIA]

Wnętrza schronu fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Pod koniec lat 50. powstało Kino Światowid, które funkcjonowało do 1992 roku. Teraz zaniedbany budynek jest miejscem, gdzie formuje się Muzeum PRL-u. Jedną z atrakcji placówki są schrony mieszczące się w podziemiach budynku. Razem z Ryszardem Kozikiem, pracownikiem powstającej placówki, wybraliśmy się na spacer po zimnych i wilgotnych wnętrzach.

Wszędzie manekiny

Zaczynamy od miejsca, gdzie jeszcze w latach 90. nowohucianie spotykali się na piwie i dancingach. Sala jest szeroka, ale niska, lustro na suficie miało nieco zmienić ten stan rzeczy. Na stołkach przy zrujnowanym stole siedzi towarzysz Bierut i jakiś nieznajomy jegomość – manekiny w garniturach, które będziemy spotykać w dalszej części naszego spaceru. – To pozostałości po jednej z wystaw – wyjaśnia Kozik. W latach 2008-2012 mieściło się tu… inne Muzeum PRL-u, krakowski oddział Muzeum Historii Polski. W dawnej knajpie leżą też worki bokserskie, użyte na wspomnianej wystawie jako imitacja „ścieżki zdrowia”.

Sala  jest mocno zniszczona. Parkiet wygląda jak makieta ilustrująca ruchy górotwórcze, czuć pleśń w powietrzu. – Tworząc ten lokal, zrobiono wejście z boku budynku, no i teraz, kiedy pada deszcz, woda wlewa się do środka. To pomieszczenie nie jest też oczywiście częścią schronu, bo nie ma odpowiednich zabezpieczeń, choć strop jest wzmocniony – tłumaczy Ryszard Kozik.

Dwa z blisko 200

Schrony pod kinem są dwa. Jeden w zupełnej rozsypce, drugi całkiem dobrze zachowany. – Żeby przywrócić mu pierwotny kształt trzeba pozbyć się lamperii i kafelków, pomalować, bo oryginalnie ściany były bielone, a instalacje czarne, zamurować wybite drzwi i wyburzyć dwie ścianki działowe. No i wyposażyć w maski, stroje ochronne oraz inne eksponaty – dodaje Kozik.

Przepisy Obrony Cywilnej określały, że na człowieka w schronie powinno przypadać 0,8 mkw. Dlatego w obu schronach pod Światowidem mogło się zmieścić w sumie kilkadziesiąt osób. Miały one przeżyć na wypadek bombardowania czy ataku chemicznego, dzięki szeregowi zabezpieczeń – od podwójnych drzwi z odpowiednio załamanym korytarzem po agregaty filtro-wentylacyjne. – Ten agregat wciąż działa – mówi Kozik i włącza maszynę, która stuka i puka, ale jest sprawna. – Gdy zasilanie zostałoby odcięte, można było kręcić korbą. Stosowano też inne rozwiązania - pod budynkiem administracyjnym kombinatu, w awaryjnym centrum zarządzania hutą, zamiast korby jest… rower.

Idziemy do kolejnego pomieszczenia. Trafiamy na olbrzymie urządzenie – klimatyzator, rozprowadzający powietrze po całym budynku. Znów manekiny – siedzą spokojnie na krzesłach obok maszyny. Wchodzimy w długi na około 50 metrów korytarz. Prowadzi do czerpni powietrza, które było doprowadzane do klimatyzatora. W świetle latarki tańczy kurz, a my idziemy pochyleni. Docieramy do światła – to jedno z dwóch wyjść ewakuacyjnych. Na tyłach budynku są dwie wieżyczki, dzięki którym można było się wydostać na powierzchnię.

Ostatnim pomieszczeniem jest dawny magazyn węgla. Spora sala. Na środku, za siatką siedzi – a cóżby innego – manekin, tym razem z obitą twarzą, ponoć ofiara przesłuchania. – Jak to powiedział niedawno jeden z gimnazjalistów, którzy zwiedzali obiekt: „pachnie tu jak u mojej babci w piwnicy z ziemniakami”. I to właśnie pokazuje stan budynku - potrzebny jest gruntowny remont.

Schrony pod kombinatem

Ocenia się, że pod Nową Hutą jest około 200 dawnych schronów. Ciekawe pomieszczenia, wyposażane i niezniszczone znajdują się pod kombinatem metalurgicznym, którego budowa rozpoczęła się na początku lat 50. – Te pierwsze osiedla nowohuckie nie miały schronów, dopiero później, na fali zimnej wojny, zaczęły być budowane i są na przykład pod osiedlami: Centrum A, B, C i D, czy na os. Zgody, gdzie mieszkam. Na os. Teatralnym były natomiast tylko pod Teatrem Ludowym i Kinem Świt, bo zbudowano je później niż samo osiedle – opowiada Ryszard Kozik.

Wróćmy jednak do „centrum dowodzenia”. – Weszliśmy tam raz, mieści się pod budynkiem centrum administracyjnego. Jest dużo większy, z centralą telefoniczną, sprzętem do komunikacji, biurkami, na których leżą tabliczki z przypisanymi stanowiskami. Są tam też łóżka z pościelą, pomieszczenia dla dyżurnych, elektroniczna tablica, pokazująca teren kombinatu, a na tablicy pod hasłem „Aktualności” wisi artykuł o wybuchu w Czarnobylu. To gotowe muzeum, wystarczy tylko dać część informacyjną i zabezpieczyć zbiory – tłumaczy Kozik.

Na razie jednak żaden postronny człowiek tam nie wejdzie. Obiekt leży na terenie ArcelorMittal. Dwa budynki administracyjne przejmuje jednak samorząd wojewódzki, więc być może wkrótce i on zostanie udostępniony dla zwiedzających.

Atrakcyjny, choć zdecydowanie bardziej zaniedbany, jest też schron pod szpitalem Żeromskiego, w którym mieścił się drugi szpital. Można tam nadal zobaczyć resztki szpitalnego sprzętu czy szklane butle z krwią różnych grup. Być może w przyszłości i ten obiekt stanie się częścią trasy po nowohuckich stronach, o utworzenie której zabiega radny Tomasz Urynowicz.

*

Koniec części pierwszej. Za tydzień druga część tekstu. Już o samym Muzeum PRL-u (w organizacji).
Zdjęcia ze schronu pod kombinatem należą do Muzeum PRL-u.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Nowa Huta
News will be here