Radny Dzielnicy III, Łukasz Wantuch zaproponował nowy system monitoringu dla Krakowa. Ślepa kamera ma zapobiec przestępczości i aktom wandalizmu oraz pomóc w poszukiwaniach sprawców dokonanych już przestępstw. Na jakich założeniach ma opierać się ten system?
Na każdej latarni ma zostać zainstalowany aparat fotograficzny, który co jedną sekundę zrobi zdjęcie w najwyższej rozdzielczości. Monitoring powinien obejmować całość przestrzeni publicznej, ale bez naruszania terenów prywatnych. Radny chce, aby w Krakowie stworzyć całościowy system, zbudowany z kilkudziesięciu tysięcy aparatów. Zdjęcia będą przesyłane do centralnego serwera, ale nikt ich nie może oglądać. Do tego potrzebna jest zgoda sędziego, chyba że sytuacja jest nagła, np. wybuch pożaru, bójka uliczna, zaginięcie dziecka.
Referendum w sprawie Ślepej Kamery
Wantuch proponuje przeprowadzenie referendum w tej sprawie w całym Krakowie. Koszty chce pokryć m.in. przy pomocy sponsorów.
– Jestem przekonany, że większość osób będzie za wprowadzeniem Ślepej Kamery. Ludzie są zmęczeni tym, co się dzieje wokół. Wychodzimy rano z bloku i widzimy swój samochód porysowany lub z rozbitymi lusterkami. Po drodze na przystanek mija nas gromada pijanych wyrostków, rzucających wulgaryzmami na prawo i lewo. Przechodzimy obok bloków pełnych pseudograffiti – przekonuje Łukasz Wantuch.
Jedno referendum już odbyło się na na terenie osiedla Wiśniowa. Wzięło w nim udział 1206 osób, 1140 z nich było za wprowadzeniem systemu. Po dwóch latach, 9 lutego 2013 roku rada dzielnicy III uchwaliła przekazanie kwoty 102 000 zł na budowę Ślepej Kamery na terenie osiedla Wiśniowa oraz skierowano wniosek do prezydenta miasta o rozszerzenie projektu na całą Dzielnicę III Prądnik Czerwony.
„Ślepa Kamera nie zabierze prywatności”
Jakie efekty ma przynieść system Ślepej Kamery? Jak przekonuje pomysłodawca, spowoduje on gwałtowny spadek przestępczości z powodów prewencyjnych i zapewni dużo większą skuteczność w łapaniu sprawców przestępstw.
– Zdjęcia będą czytelne również w nocy czy podczas mgły i mają stanowić dowód w sądzie. Nawet jeżeli sprawca założy kominiarkę, będziemy mogli prześledzić całą jego drogę. Nie ma możliwości, żeby przynajmniej na jednym zdjęciu nie zobaczyć jego twarzy. Bandyta musiałby przyjechać z Katowic, zostawić samochód na granicy Krakowa, założyć maskę, następnie przejść zamaskowany przez pół miasta, popełnić przestępstwo i wrócić do Katowic. Tylko co jeżeli Katowice zamontują Ślepą Kamerę za wzorem Krakowa? – opisuje Łukasz Wantuch.
Przekonuje on również, że Ślepa Kamera nie zabierze nam prywatności.
– Nie jest potrzebna armia strażników miejskich czy policjantów dyżurujących przed ekranami. To skala systemu sprawia, że nie musimy zatrudniać nikogo do oglądania obrazu. Warunek musi być tylko jeden - brak martwych punktów, czyli miejsc nie objętych monitorowaniem – twierdzi radny.
Koszty z budżetu państwa
Koszty budowy systemu w całym mieście miałoby ponieść państwo z budżetu centralnego, jako projekt pilotażowy. Koszt został określony w dwóch wariantach:
– 15-20 mln złotych rocznie do 31 grudnia 2020 roku,
– 50-200 mln złotych jednorazowo.
Skąd wziąć na to pieniądze? Łukasz Wantuch odpowiada: – Z ograniczenia procederu fałszywych faktur VAT za benzynę. Nasz budżet traci na nim co roku kilkadziesiąt czy nawet kilkaset milionów złotych. Są to kwoty znacznie przekraczające koszt budowy Ślepej Kamery. Szczegóły przedstawię wkrótce – kończy radny Prądnika Czerwonego.
Stworzył on również film, w którym opisuje swój pomysł:
Pomysł radnego Wantucha nie jest zły. Nie jest też rewolucyjny. No i budzi pewne wątpliwości. Po pierwsze, czy policja i straż miejska nie miałaby ochoty poprzeglądać sobie takich zdjęć i sprawdzić, a nuż ktoś piwko sobie wypił i ciach – mandat przychodzi do domu wraz z fotką?
Kolejną kwestią jest magazynowanie danych. 86 400 – tyle sekund ma doba. A zdjęcie w dużej rozdzielczości – tak, żeby każdy detal był dobrze widoczny – waży mniej więcej 5 MB. Trochę prostej matematyki i mamy wynik ok. 422 GB/dobę tylko z JEDNEGO aparatu. 12 660 GB – to już miesiąc, a w ciągu roku jeden aparat „nacyka” 4 620 900 GB, czyli 4 512 TB… A mowa jest o kilkudziesięciu tysiącach aparatach w całym mieście.
I ostatnia kwestia, co lub kto zapewni, że te aparaty nie zostaną zniszczone w ciągu dwóch nocy? Policjanci, strażnicy miejscy, ochraniarze czy… inne aparaty bądź kamery?