W środę (6 grudnia) Centrum Zarządzania Kryzysowego poinformowało o wprowadzeniu drugiego stopnia zagrożenia zanieczyszczenia powietrza.
Kraków tego dnia znalazł się w pierwszej trójce światowych metropolii, w których odnotowano największe zanieczyszczenie powietrza.
Jak się okazuje, podjęte przez władze Krakowa działania na rzecz walki ze smogiem są niewystarczające. Mieszkańcy zwracają uwagę przede wszystkim na niefortunne położenie miasta, duże natężenie ruchu drogowego i ościenne gminy, które nie do końca wywiązały się z realizacji wymiany „kopciuchów”.
Pani Dorota: – Jesteśmy w niecce, więc jeżeli nie ma ruchu, nie ma wiatru, to zawsze będzie smog. Trzeba zlikwidować te resztki lokalnych piecyków, które trują nas węglem i byle czym. W jej opinii priorytetem jest zlikwidowanie autobusów na benzynę, przejście na elektryczne. To by dużo dało – ocenia.
Pan Daniel podkreśla, że najważniejsze w walce ze smogiem, jest to, że „ludzie zaczęli myśleć”. I dodaje: – Przede wszystkim należałoby zrobić porządne przewietrzanie miasta. Porządne, bo jest wszystko zabudowywane. Parę lat temu Włosi zgłaszali się do nas, chcieli za darmo przez rok oczyszczać powietrze w Krakowie. Oczywiście miasto się nie zgodziło. Pan Majchrowski nie chciał – przypomina.
– Z tego co wiem, z danych Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, powinno zmienić się otoczenie Krakowa, czyli wianuszek gmin, które dalej mają stare piece i palą wszystkim – odpowiada pan Wojciech.
Pan Ryszard również wskazuje na „nieszczęśliwe” położenie Krakowa. – Nic nie można zrobić. Musielibyśmy nie jeździć samochodami, nie ogrzewać mieszkania, nie palić. Wydaje mi się, że miasto zrobiło to, co mogło, bo zmiana sposobu ogrzewania i tak dużo dała. Po prostu trzeba byłoby zlikwidować ruch samochodowy, ale to jest nierealne – zaznacza.
Pani Wanda: – Jestem właśnie po zawale i po zatorze. To powietrze mi dokucza. W ogóle nie mogłam złapać oddechu. Chodziłam w maskach, ale niedługo mogłam, bo się dusiłam. Chciałabym, żeby była poprawa w tym naszym pięknym Krakowie. W Hucie dymią, dziś przejeżdżałam, widziałam straszny dym. Choć porównując z tym, co było, jest lepiej. Przecież kiedyś parapety na naszym osiedlu były czarne.
– Przydałoby się, żeby była oczyszczalnia. Chyba Kraków słynie z tego, że ma wielu starszych mieszkańców, więc im potrzebne jest lepsze powietrze. Za dużo prywatnych samochodów jeździ. Powinien być jakiś objazd, żeby nie było w tym centrum tyle tych spalin – zauważa pani Irena.
Pani Agnieszka mówi wprost: w Krakowie nie można nic zrobić z problemem smogu. – Jest za dużo samochodów, wąskie ulice, zabudowane pobocza, bloki wysokie, domy wysokie, więc nie ma ruchu powietrza. Centrum Krakowa to jest dramat – podsumowuje.
Czy wprowadzenie strefy czystego transportu przysłuży się poprawie jakości powietrza w Krakowie? Czas pokaże.