„Społeczeństwo tankowało browary, zamiast palić świeczki pod sądami w obronie praworządności” [Rozmowa]

Protesty z 2019 roku fot. Krzysztof Kalinowski/Lovekrakow.pl

Brunon Kwiecień, pierwsza osoba, która w ostatnich 30 latach, tzw. III RP, została skazana za terroryzm, nie wyszedł już z więzienia. Zmarł za kratami 6 sierpnia 2019 roku. Pierwotnie ta rozmowa miała być opublikowana w okolicy rocznicy śmierci „Doktora”, ale w tym przypadku czas nie ma żadnego znaczenia.

Pracownik Uniwersytetu Rolniczego został skazany w 2015 roku najpierw na 13, a później w wyniku apelacji na dziewięć lat więzienia. Na sali sądowej bronił go mecenas Maciej Burda.

Dawid Kuciński: Z perspektywy czasu, co dla pana oznaczała ta sprawa?

Adwokat Maciej Burda: Otrzeźwienie. Od 1998 roku uczestniczyłem w szaleństwie wielkiego imperium wymiaru sprawiedliwości i wierzyłem w ten gnijący świat, w prokuratorów, w sędziów, w system. Było to naiwnością.

A dla społeczeństwa?

Społeczeństwo jest niemiłe, więc takie sprawy pożera, przetrawia, zapomina i nie wyciąga wniosków. To wtedy gwałcono Temidę, a społeczeństwo tankowało browary, zamiast palić świeczki pod sądami w obronie praworządności. Z perspektywy doświadczeń obrony Brunona Kwietnia rozjechanie sądów i prokuratur przez PIS jest sprawiedliwą odpłatą. Przyznaję, że nie bez satysfakcji patrzyłem, jak Zbigniew Ziobro i Bogdan Święczkowski robią z wymiarem sprawiedliwości to, co Brunon planował z Sejmem.

Jakie wnioski ze sprawy Brunona Kwietnia mogą wyciągnąć wspomniani panowie?

Takie sprawy uczą polityków, że prokurator i sędzia to narzędzia sprawowania władzy. Gdyby ktoś sprzeciwił się nielegalnym prowokacjom, krytycznie ocenił sposób pozyskiwania niektórych dowodów, to być może dzisiaj nie byłoby w Sądzie Okręgowym w Krakowie plagi uchylonych immunitetów i odejść w stan spoczynku. Dzięki tej sprawie politycy wiedzą, że obywatel w starciu z organami ścigania i rządową propagandą nie powinien liczyć na ochronę sądów. Można zatem z obywatelem zrobić wiele. Także z obywatelem, który jest sędzią, zwłaszcza starającym się zachować niezawisłość.

Czy w imię wyższego, bliżej nieokreślonego dobra, można kogoś skazać?

Nie dostrzegam żadnego dobra w imię, którego warto było nakłaniać Brunona Kwietnia do zamachu na Hannę Gronkiewicz-Waltz albo wysadzenia w powietrze ambasady Izraela. Nie wiem, po co proponowano mu udział w nielegalnym handlu bronią. Trudno dociec, jaki skok cywilizacyjny dokonał się dzięki kłamstwom ówczesnego rzecznika prasowego Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie – twierdził, że zgromadzono już saletrę i przygotowanie zamachu było na bardzo zaawansowanym etapie. Natomiast jedynym dobrem, dla którego powinniśmy skazywać ludzi, jest wierność przepisom.

Jeśli ktoś popełnił przestępstwo, to musi ponieść karę i Brunon Kwiecień mógł zostać sprawiedliwie skazany, bez podejmowania wobec niego działań bezprawnych.

A jak można patrzeć na samego Brunona?

Brunon nie był bez winy i musiał ponieść karę chociażby za transakcje bronią palną. Osobie tolerancyjnej trudno byłoby się zgodzić z jego poglądami i sposobem ich prezentacji, ale mógłby się za to dogadać z prezydentem Andrzejem Dudą. Poza tym ufał ludziom i był wielkim pasjonatem wybuchów. I to bezwzględnie wykorzystano. Bo moim zdaniem Brunon Kwiecień został wykorzystany do celów propagandowych. To wyraźnie wynika z wypowiedzi jednego ze sprawców jego nieszczęścia – prokuratora Marka Wrony, który podczas pierwszej konferencji prasowej po zatrzymaniu lobbował przeciwko ograniczeniu uprawnień procesowych ABW. To był jasny komunikat: ustawodawca chce ograniczyć uprawnienia służb specjalnych, a przecież te służby łapią takich niebezpiecznych terrorystów.

Tyle że Brunon nie stwarzał realnego zagrożenia. Trzeba było wypracować warunki, w których wydał się groźniejszy, sprowokować, by wypowiedział nieco bardziej radykalne teksty. Trzeba było mu zafundować udział w polskim Truman Show. I to już był syf. A prokuratorzy i sędziowie go nie uratowali. No dobrze, sędziowie Sądu Apelacyjnego w Krakowie ostatecznie zdementowali największe kłamstwa. Im należy się szacunek.

Czy Brunon Kwiecień poważnie mówił o wysadzeniu Sejmu?

Moim zdaniem Brunon w ten sposób prezentował swoje frustracje, a że kochał wybuchy, to wykorzystywał tę poetykę. Niestety nie możemy rozmawiać o jego wypowiedziach, które padły w czasie prowokacji prowadzonej przez funkcjonariuszy ABW. Materiał z kontroli operacyjnej wciąż jest tajny. I taki pozostanie.

Uważa pan, że w tej sprawie popełniono błędy w interpretacji prawa?

Sąd Apelacyjny poprawił błędy Sądu Okręgowego w zakresie prawnej oceny przypisanych zachowań. Natomiast uznał, że sam proces był sprawiedliwy. Nie jest więc zaskakujące, że na przykład obecnie telewizja publiczna szkaluje niektórych krakowskich sędziów. Wszak sami zaakceptowali takie metody. Wystarczyło powiedzieć w telewizji, że Brunon Kwiecień to bardzo groźny terrorysta i każdy wniosek o przedłużenie aresztu był uwzględniany z powodu zagrożenia, że zamach zostanie zrealizowany. Była to jedynie propaganda, ale bardzo skuteczna.

Gdzie są słabe punkty w przepisach, że można w taki sposób, prowadząc grę, doprowadzić do długiego procesu, skazania i kilku lat więzienia?

Przepisy są dobre. Nie trzeba w kodeksie zapisywać, że sędzia powinien brać pod uwagę i to, że telewizja kłamie. Po prostu my, którzy tworzymy wymiar sprawiedliwości, nie za bardzo sobie z tym wszystkim dajemy radę. Na przykład mogłem Brunona Kwietnia nakłonić do dobrowolnego poddania się karze. Nie zrobiłem tego, co z perspektywy lat należy uznać za błąd, bo wyrok byłby łagodniejszy i Brunon Kwiecień nie umarłby w więzieniu. Wprawdzie marne szanse, że by mi się udało, ale mogłem bardziej się starać.

Pytanie też o system penitencjarny. Brunon wiele razy musiał przecież przejść badania. Długotrwały stres, jakiego doświadczał, musiał odcisnąć piętno na jego nie tylko psychice, ale również ciele. Jak dobrze kojarzę ze zdjęć, to on osiwiał przez 2 lata.

Osadzeni narzekają na opiekę medyczną. Nie wiem, jak jest naprawdę, bo jeszcze nie siedziałem, ale jako pilny czytelnik Hłaski prowokuję niekiedy los, więc może się przekonam. Brunon przechodził badania, ale nawet gdy w czasie procesu na kilka dni utracił możliwość mówienia, to uznano, że nic wielkiego się nie stało.

Ja nie potrafię tego ocenić, bo nie znam się na medycynie. Faktem jest, że gdyby nie skala prowokacji i propagandowego wykorzystania jego sprawy, to zostałby pewnie skazany na łagodniejszą karę, wcześniej opuścił więzienie i być może wykonał badania, które pozwoliłyby na odpowiednie leczenie i uratowanie życia.

W jaki sposób sędziowie mogą przeciwstawiać się całej machinie śledczej?

Nie wiem. Nie jestem sędzią. Wydaje mi się, że Muniek Staszczyk napisał niegdyś, że kobieta idealna powinna łączyć cechy niewinnej pensjonarki i siłę duchową radzieckiej kulomiotki, uwielbiać horrory i szarlotkę. Być może sędzia dysponujący takimi właściwościami mógłby poradzić sobie z przestępcami i z ulicy, i z organów ścigania.  W sumie to znam kilku takich sędziów.