Spółka igrzyskowa oczekuje 66 mln złotych. Przedsiębiorcy nie otrzymali zapłaty

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W najbliższych dniach całość zaległości, wraz z nowymi zobowiązaniami, będzie uregulowana – zapewnił prezes spółki organizującej igrzyska europejskie.

Z wnioskiem o wprowadzenie do porządku obrad dzisiejszej sesji sejmiku wystąpiła Koalicji Obywatelska. Szef klubu Jacek Krupa mówił, że sprawa braku płatności faktur jest niezwykle ważna dla ponad setki przedsiębiorców, którzy wykonywali zlecenia na rzecz spółki Igrzyska Europejskie 2023.

Piotr Malaga, radca prawny urzędu marszałkowskiego próbował przekonywać opozycję, że z powodów prawnych w porządku obrad nie może pojawić się punkt dotyczący sytuacji finansowej. Argumentował, że kluby mają prawo zgłosić takie oczekiwania na siedem dni przed rozpoczęciem sesji.

Projekt życia marszałka

– Informacja zostanie przedstawiona w punkcie dotyczącym sprawozdania zarządu. Będziecie mogli zadawać wszystkie pytania, na które będziemy starać się odpowiedzieć – zadeklarował marszałek Małopolski Witold Kozłowski. – Na jakiej zasadzie od razu domniemujecie, że ktoś będzie ograniczyła dyskusję na ten temat? Naprawdę nie mamy nic do ukrycia, bo nie ma czego ukrywać – dodał.

– Ten igrzyska to jest pana projekt życia i do końca musi go pan firmować. Jako mieszkańcy Małopolski chcemy wiedzieć, ile te igrzyska kosztowały – mówił do Witolda Kozłowskiego poseł PO Marek Sowa. – Od początku mówiliśmy, jak tylko pojawił się pomysł igrzysk europejskich, że jest to projekt ryzykowny promocyjnie i finansowo, szczególnie w obliczu wojny w Ukrainie, drożyzny, inflacji i sytuacji gospodarczej. Mówiliśmy, aby tego nie robić, ale uparliście się, że będzie gigantyczny sukces promocyjny, frekwencyjny, gospodarczy, finansowy. Okazuje się, że jest klapa w każdym wymiarze– powiedział poseł Aleksander Miszalski.

– Jestem szczęśliwym człowiekiem, bo udało się przeprowadzić te igrzyska bez jakiejś zamierzonej, bardzo złej prowokacji. Baliśmy się tego bardzo, o czas jest jaki jest. Mało tego, igrzyska zostały przeprowadzone, dzięki Bogu, w ten sposób, że nie doszło do jakiejś tragedii i mówię o tych największych tragediach. Uniknęliśmy też wypadków czy kontuzji sportowców, które wyeliminowałyby ich na zawsze z życia sportowego – mówił marszałek Witold Kozłowski.

Bez pieniędzy na koncie spółki

Marcin Nowak, prezes spółki igrzyskowej o pracy swojej i podległych pracowników przez ponad 50 minut mówił w samych superlatywach. Twierdził, że impreza była sukcesem na wielu płaszczyznach. – Powinniśmy zastanowić się i debatować dlaczego te igrzyska były tak tanie – zaznaczył. – Wszystkie obiekty nie były budowane od nowa, nie budowaliśmy pomników, które stałyby niepotrzebne, tylko modernizowaliśmy istniejące – dodał.

Szef spółki odniósł się również do problemów finansowych z regulowaniem faktur. Zapewnił, że „budżet igrzysk jest w pełni zabezpieczony”. – Niestety stało się, że podczas samych igrzysk zmieniał się zakres prac. To spowodowało, że sam proces rozliczania z wykonawcami był bardzo utrudniony. Po pierwsze wielu wykonawców ma duże problemy w związku ze zmianami, aby zgodnie z umowami przedstawić nam rzetelne raporty i wyliczenia – podkreślił.

Zapewnił, że duża część zaległych zobowiązań został uregulowana w miniony piątek. Użył sformułowania, że „pieniądze płyną” i „szybko przypłyną”, aby spółka mogła wywiązać się ze zobowiązań. – W najbliższych dniach całość zaległości, wraz z nowymi zobowiązaniami, będzie uregulowana – dodał.

Samozachwyt

– Oczekiwaliśmy rzetelnej informacji, a nie wpadania w samozachwyt – komentował Jacek Krupa z Platformy Obywatelskiej. – Przez godzinę mieliśmy chwalenie się, jaki prezes jest wspaniały, jaka firma jest wspaniała. Konkluzja z pana ostatnich słów była taka, że wszystko to wina firm, że wystawili złe faktury, a wyliczenia były mało precyzyjne. Nigdzie nie dostrzegacie swojej winy – mówił.

Tomasz Urynowicz, radny niezależny: – Można opowiadać o 150 kilometrach słupków i można to robić w podobnej długości czasu, ale niestety najsmutniejsze rzeczy przychodzą na koniec. Spółka przyjmowała na siebie zobowiązania, nie będąc świadoma do końca kosztów, jakie będzie musiała pokryć. Mówiąc brutalnie: najprawdopodobniej spółka już dziś jest niewypłacalna, a pewnie była także niewypłacalna w momencie otwierania igrzysk i miała już wtedy problemy z płatnościami. Przyjmowała na siebie zobowiązania ponad swoje możliwości. Czy tak było to pewnie się nie dowiemy.

Winna Warszawa?

– Spółka wiele razy nam sygnalizowała, że będzie niewypłacalna, jeśli nie otrzyma dodatkowych pieniędzy. To nigdy nie powinno się wydarzyć, że odbyło się kosztem przedsiębiorców – stwierdził Stanisław Bisztyga z PO, który był również wiceszefem komitetu monitorującego. – Za to winię decydentów z Warszawy. Dlaczego te 66 mln złotych dalej do nas nie wpłynęło – podkreślił.

Marcin Nowak stwierdził, że jego wypowiedź dotycząca przedsiębiorców mogła zostać źle zrozumiana. – Z każdej złotówki publicznych środków musimy się rozliczyć. To spowodowało, że nam jako spółce, więcej czasu zajęło zbieranie danych – odpowiedział. – Ze wszystkimi przedsiębiorcami jesteśmy w kontakcie – przekazał.

News will be here