Każde dziecko w krakowskiej szkole powinno mieć prawo do taniego posiłku. Będziemy starali się odtworzyć szkolne stołówki – zadeklarował Łukasz Gibała.
Łukasz Gibała, kandydat na prezydenta z komitetu Kraków dla Mieszkańców mówi, że jeśli wygra kwietniowe wybory samorządowe, to „każdy dzieciak w szkole będzie miał zapewniony zdrowy i zbilansowany posiłek w rozsądnej cenie”.
W jednej 7, a w drugiej szkole 16 zł
– Teraz mamy do czynienia z sytuacją, że na prawie 120 szkół podstawowych, jedynie w 20 z nich działają stołówki. Jeśli w placówce nie ma stołówki to żywność dostarcza firma cateringowa. Jedzenie pochodzące z zewnątrz jest często znacznie mniej smaczne i zdrowe. Przede wszystkim jest też droższe, a to jest niesprawiedliwe. Dlaczego niektórzy rodzice mają płacić znacznie więcej za wyżywienie dla swojego dziecka. Postaramy się odtworzyć w każdej szkole stołówkę, a jeśli nie będzie to możliwe – żywność będzie dowożona ze stołówki w szkole obok – podkreślił Gibała.
Dodawał, że „w wyniku kuriozalnej złej reformy, wprowadzonej kilkanaście lat temu przez jedną z zastępczyń Jacka Majchrowskiego zlikwidowano większość stołówek”. Podał przykład, że na Krowodrzy w jednej szkole obiad kosztuje siedem złotych, a w pobliskiej placówce – już 16 złotych.
Wychowanie młodych ludzi
– Zadaniem szkoły jest nie tylko przekazywanie wiedzy, ale także całościowe kształcenie i wychowanie młodych ludzi. To wychowanie powinno obejmować również promowanie zdrowych nawyków, także tych żywieniowych. Zgadzamy się w pełni, że do krakowskich podstawówek muszą wrócić stołówki. Dzieci muszą otrzymywać pełnowartościowe i zdrowe posiłki – podkreśliła Aleksandra Lewicka, „trójka” w okręgu nr 1 (Stare Miasto, Grzegórzki, Prądnik Czerwony) z komitetu Kraków dla Mieszkańców.
Zdaniem Emilii Drobot, „dwójki” w okręgu nr 5 (Bieżanów-Prokocim oraz Podgórze) transportowanie produktów na duże odległości generuje znaczące emisje gazów cieplarnianych. – Ważne jest, aby żywność przechodziła krótką trasę z pola na talerz. Wybieranie lokalnych dostawców i rolników pozytywnie wpływa na środowisko, a szczególnie jeśli będziemy stawiać na rolnictwo ekologiczne czy integrowane. Nie możemy również pominąć aspektu społecznego: wybór lokalnych produktów przynosi korzyści lokalnej społeczności, przyczynia się do rozwoju miejscowej gospodarki i tworzy miejsca pracy – dodała.
Przekonuje, że przy szkołach powinny być zakładane ogródki warzywne. W jej ocenie takie działanie będzie miało walor edukacyjny: uczniowie zrozumieją, ile trudu trzeba włożyć, aby wyprodukować zdrową żywność.
Dać wybór
– Bardzo ważną rzeczą jest edukacja. Wszyscy wiemy, że w Polsce wiele osób cierpi na choroby serca, układu krążenia czy cukrzycę. Najczęściej jest o wynikiem złego odżywiania i nieprawidłowych nawyków. Aby to zminimalizować trzeba uczyć dzieci od najmłodszych lat. Szkoła powinna to robić w dużo większym niż obecnie zakresie – podkreślał Łukasz Gibała. – Wszyscy mamy prawo do wyboru. Jeśli dzieci czy rodzice chcą wybierać pomiędzy dietą mięsną czy wegańską – to powinniśmy im to umożliwić, bez żadnego narzucania zdania – dodał.
– Niestety w polskich szkołach czy przedszkolach, żłobkach bardzo często ten trend jest kompletnie odwrócony. Rodzice, którzy wychowują swoje dzieci na diecie roślinnej mają ogromny problem z zapewnieniem im dostępu do posiłkupo posłaniu ich do placówek publicznych. Młodzież, która chce ograniczać spożycie mięsa, albo z niego zrezygnować ma utrudniony dostęp do informacji o zbilansowanej, pełnowartościowej diecie roślinnej – wtórowała Aleksandra Owca, „jedynka” z okręgu nr 2 (Krowodrza i Prądnik Biały).