Unijna tarcza energetyczna ratunkiem dla Małopolski?

Archiwum fot. Krzysztof Kalinowski

Wydane to tej pory 3,2 mld złotych na oczyszczenie Małopolski ze smogotwórczych pieców mogą się okazać niczym w porównaniu z tym, co szykuje rząd. Kwota blisko trzykrotnie wyższa ma być wypłacona Polakom na węgiel – wszystko jedno jaki. Swoje dokładają politycy wojewódzcy, którzy chcą wywrócić uchwałę antysmogową.

Olbrzymie środki na walkę ze smogiem zostały wydane w latach 2015–2022 i pozwoliły na częściowe pozbycie się najbardziej szkodzących środowisku pieców w Małopolsce. Mowa tu o ok. 79 tysiącach kopciuchów, które w tym czasie zniknęły, w większości z Krakowa. Wciąż jednak, według szacunków, do wymiany jest 120 tys. tego typu palenisk.

Mimo to efekty były – nie tylko te wprost wpływające na jakość powietrza (choć nie wszędzie), ale również te związane z nastawieniem Małopolan do środowiska oraz ich edukacją. Jednak, odkąd w Polsce energia podrożała przez m.in. wzrost cen za uprawnienia do emisji CO2 (marzec 2021 – 22 euro/tonę, marzec 2022 – 43 euro/tonę) i wojnę w Ukrainie, a inflacja przekroczyła akceptowalny poziom, bardziej słyszalni stali się przeciwnicy uchwały antysmogowej.

Liczący każdy grosz Małopolanie zaczęli się buntować. W ich głosy wsłuchali się politycy, którzy do tej pory nie wykazywali chęci ingerowania w nowatorski program poprawy powietrza w województwie. To się zmieniło.

Tarcza energetyczna

Tomasz Urynowicz, były wicemarszałek województwa małopolskiego, ubolewa nad tym, że ogrom pieniędzy oraz pracy wielu zwykłych ludzi i samorządów może zostać zmarnowany. Według radnego sejmiku należy trzymać się zapisów uchwały antysmogowej i skupić się na konsekwentnej wymianie pieców.

Polityk uważa, że jeśli obecne środki są niewystarczające, można sięgnąć po pewną rezerwę. Wymaga to jednak trochę wysiłku.

– Powinniśmy uruchomić Małopolską Tarczę Energetyczną. Składałaby się z dwóch elementów: wparcia dla samorządów gminnych poprzez dotacje pomocy społecznej i uruchomienia środków, które zostały z reszty funduszy unijnych – przekonuje Urynowicz.

Radny stwierdza, że z uwagi na umocnienie się euro wobec złotówki, województwo ma w zapasie sporo środków, które są niewykorzystane. Należałoby jednak wystąpić do Komisji Europejskiej o zgodę na ich użycie i wytłumaczyć, że zostałyby wydane na bezpieczeństwo energetyczne Małopolan.

Inne działania, które proponują m.in. politycy Solidarnej Polski, czyli wprowadzenie możliwości montażu pieców, w których można wszystko spalić, lub mniej radykalne, jak opóźnienie wejścia w życie uchwały – nic na dłuższą metę nie zmienią. Jeśli już, to na gorsze.

– Nie pomoże to w zwiększeniu dostępności do opału ani do zmniejszenia jego cen. Doprowadzi jedynie do pogorszenie stanu powietrza – stwierdza Tomasz Urynowicz.