Użytek ekologiczny na Klinach. Radni chcą dyskusji, deweloper grozi pozwem

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Czy ponad 66-hektarowy obszar na Klinach powinien zostać użytkiem ekologicznym? Analiza przyrodnicza jest już gotowa, ale na decyzje radnych będzie miało wpływ również ryzyko odszkodowań dla właścicieli terenu.

Temat użytku ekologicznego na Klinach zajął dziś sporo czasu podczas sesji rady miasta. Radni nie podejmowali jeszcze żadnych decyzji, ale zostali poinformowani o dotychczasowych ustaleniach co do wartości przyrodniczej terenu.

Chodzi o obszar o powierzchni ponad 66 hektarów, rozciągający się pomiędzy autostradą A4 i węzłem Kraków Południe a osiedlami przy ul. Anny Szwed-Śniadowskiej i dalej w kierunku zachodnim.

Inwentaryzacja przyrodnicza wykazała tam występowanie m.in. 45 gatunków ptaków objętych ochroną, cenne siedliska chronionych motyli czy osiem gatunków roślin chronionych. Są też siedliska wielu roślin i zwierząt nie objętych ochroną, w tym gryzoni i dużych ssaków, np. dzików. Teren nie jest jednolity – są miejsca, gdzie zaobserwowano większą lub mniejszą różnorodność. Ekspertyza stwierdza, że zbiorowiska roślinne są bogate florystycznie, ale bez czynnych zabiegów ochronnych w przeciągu 5-10 lat zostaną zarośnięte bądź wyparte przez gatunki ekspansywne.

To będzie kosztować

Kiedy w połowie 2018 roku radni podejmowali uchwałę kierunkową w sprawie utworzenia użytku ekologicznego, nie ukrywali, że celem jest zablokowanie planów inwestycji w tym rejonie, w tym przede wszystkim planów budowy rządowego osiedla „Mieszkanie Plus”.

Temat zabudowy wrócił podczas dyskusji. Wiceprezydent Jerzy Muzyk podkreślił, że miasto jest właścicielem tylko niecałych 10 procent terenu, o którym mowa. To oznacza, że roszczenia ze strony deweloperów mogą dotyczyć ok. 60 ha, co w praktyce – według szacunków miasta – może się przełożyć na ok. 147 mln zł odszkodowań. Co istotne, na tych terenach obowiązują plany miejscowe, które w dużej części przewidują budowę nowych bloków.

Ryzykiem takiego wydatku prezydent argumentował sprzeciw wobec utworzenia użytku ekologicznego, przynajmniej w tak szerokim zakresie. Jerzy Muzyk odczytał list od jednego z deweloperów, który wycenia swoje potencjalne straty na 100 mln zł i zapowiada, że będzie dochodził tej kwoty w przypadku uniemożliwienia inwestycji.

Radni za zespołem

Decyzję o tym, czy użytek powstanie, będzie jednak podejmować nie prezydent, a rada miasta, po uzgodnieniu z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. W dyskusji radnych przeważały głosy za ustanowieniem ochrony. Radny Łukasz Maślona przypominał, że od lat starają się o to mieszkańcy, w tym stowarzyszenie Zielone Kliny. Pytał też o to, czy miały już miejsce wyroki, które faktycznie zobowiązywały gminy do wypłaty odszkodowań w takich sytuacjach, czy też deweloperzy jedynie grożą wysokimi kwotami.

Jednoznacznie za utworzeniem użytku opowiadał się też radny Michał Starobrat, który zaproponował utworzenie zespołu, który wypracuje rozwiązanie akceptowalne zarówno dla deweloperów, jak i dla mieszkańców.

Zdaniem radnego Grzegorza Stawowego, takie dyskusje mogłyby być prowadzone w ramach komisji planowania, by nie odsuwać sprawy w czasie. Stawowy zwrócił uwagę, że w dokumentach planistycznych te rejony od dawna wskazywane są jako inwestycyjne. Z drugiej jednak strony, firma, której list został wcześniej odczytany, nie jest jeszcze formalnym właścicielem terenu, a syndyk zarządzający nim do tej pory (po upadłości firmy Leopard) przez lata nie potrafił doprowadzić do transakcji, ze względu na brak dostępu do drogi publicznej.

Prezydent Muzyk przekazał też informację, że spółka PFR Nieruchomości, która miała na swojej części budować osiedle Mieszkanie Plus na podstawie tzw. Lex Deweloper, wstrzymała się z tymi planami właśnie do czasu podjęcia decyzji w sprawie ewentualnego utworzenia użytku ekologicznego.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Swoszowice