Odstrzał powinien być wykonany przez koła łowieckie do końca grudnia tego roku. Urzędnicy zwracają uwagę, że w mieście możliwości w tym zakresie są mocno ograniczone.
W ostatnich dniach wojewoda Małopolski Krzysztof Klęczar wydał rozporządzenie, dotyczące sanitarnego odstrzału 1236 dzików na terenie powiatów: dąbrowskiego, gorlickiego, krakowskiego, miechowskiego, nowosądeckiego, nowotarskiego, olkuskiego, proszowickiego, suskiego, tarnowskiego, wadowickiego i wielickiego, a także Krakowa oraz Nowego Sącza. To obszar zagrożenia wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń (ASF).
ASF jest śmiertelną chorobą, która dotyka świnie domowe i dziki. Nie ma na nią ani lekarstwa, ani szczepionki. Nie jest groźna dla ludzi, ale może poważnie zaszkodzić hodowli świń. Służby wojewody twierdzą, że zagrożenie jest realne: wprawdzie w 2025 roku ognisk u świń w Polsce nie ma, ale odnotowano ich ok. 2,5 tys. wśród dzików: w województwach pomorskim, zachodniopomorskim oraz wielkopolskim. Ogniska stwierdzane są też na terenie Republiki Słowackiej. – Wystąpienie afrykańskiego pomoru świń nie tylko powoduje ogromne straty gospodarcze, związane z upadkami hodowli zwierząt, wysokimi kosztami zwalczania choroby, ale też np. ograniczeniami w przemieszczaniu świń – tłumaczy wojewoda Klęczar.
Ograniczone możliwości
Odstrzał dzików ma zostać również przeprowadzony na terenie Krakowa. O szczegóły pytamy w krakowskim magistracie. Tam wyjaśniają, że odstrzał powinien być wykonany przez koła łowieckie do końca grudnia tego roku. Urzędnicy zwracają uwagę, że w Krakowie możliwości w tym zakresie są ograniczone. Wszystko dlatego, że przepisy zakazują używania broni palnej w odległości 150 metrów od zabudowy. – Obecna działalność kół łowieckich na terenie Krakowa jest znikoma właśnie z powodu tego przepisu – tłumaczy nam Dominika Jaźwiecka z biura prasowego magistratu.
Z rozporządzenia wojewody wynika, że do odstrzału sanitarnego ma dojść m.in. na terenie obwodów łowieckich o numerach: 54, 55 i 56. W części obejmują Kraków. – Koła łowieckie, w ramach odstrzału sanitarnego, mają tam do pozyskania 79 sztuk dzików – dodaje Jaźwiecka. I zapewnia, że działania te będą najprawdopodobniej niezauważalne dla mieszkańców, „gdyż mogą się odbywać tylko w odległości powyżej 150 metrów od zabudowy”. – Przedstawiciele kół łowieckich nie mają możliwości prowadzenia odstrzałów ani w zabudowanych rejonach miasta, ani w miejscach rekreacji mieszkańców. Możliwymi obszarami do prowadzenia odstrzału pozostają jedynie peryferia miasta i gminy ościenne, w szczególności w rejonach upraw kukurydzy – przekonują nas w krakowskim magistracie.
Problemy dla mieszkańców
Nie da się ukryć, że dziki dobrze czują się w Krakowie. Generuje to różne problemy. Zwierzęta niszczą trawniki, wchodzą na osiedla, co wywołuje strach wśród mieszkańców, w tym właścicieli psów. Żeby w sposób humanitarny pozbyć się kłopotu, w Krakowie zostały uruchomione trzy odłownie (Zakrzówek, Ruczaj, Borek Fałęcki). Urzędnicy przekonują, że są to urządzenia „o ogromnej skuteczności, pozwalające w bardzo szybki sposób znacznie redukować populację dzików”. Problem w tym, że jakiś czas temu weszły w życie przepisy, które właśnie z powodu wcześniej wspomnianego ASF zakazują przemieszczania dzików. Czy inaczej: relokacji w niezabudowane miejsca.
– W efekcie liczba odłowionych dzików jest mniejsza, gdyż wymagane jest ich natychmiastowe uśmiercanie. Ponieważ mieszkańcy i organizacje prozwierzęce nie akceptują tej formy rozwiązywania problemu dzików, pogotowie dla dzikich zwierząt podejmuje te działania w sytuacjach ekstremalnego zagrożenia i przy udziale służb porządkowych – wyjaśnia Dominika Jaźwiecka. W dużym skrócie sytuacja wygląda tak, że dopóki nie zmienią się przepisy, odłownie są praktycznie bezużyteczne.
Dlatego miasto cały czas szuka innych rozwiązań, jak ograniczyć liczbę dzików w Krakowie. W magistracie twierdzą, że w związku ze stale rosnącą populacją tych zwierząt, konieczne jest prowadzenie badań nad kastracją chemiczną. Urzędnicy chcą, żeby zostały też opracowane „stosowne przepisy prawne specjalnie dla miast”. – W obecnych warunkach nie ma możliwości podjęcia skutecznych działań redukujących populację dzików w miastach – kwituje Dominika Jaźwiecka.