W Krakowie zabraknie lekarzy?

Szpital Specjalistyczny im. dr. J. Babińskiego fot. Krzysztof Kalinowski

3546 lekarzy wypowiedziało do tej pory klauzule opt-out, na mocy których wyrażali zgodę na przedłużenie czasu pracy powyżej 48 godzin tygodniowo. Powód? Zbyt małe nakłady na służbę zdrowia. Skutek? Problemy z obsadą dyżurów lekarskich. Sprawdziliśmy, jak sytuacja przedstawia się w krakowskich szpitalach.

– Aktualnie klauzule opt-out wypowiedziało 3546 lekarzy (w tym 1889 rezydentów) wobec 88 tysięcy lekarzy pracujących w szpitalach (w tym 16 tys. rezydentów). Stanowi to około 4% lekarzy (i ponad 11% rezydentów) – podaje Ministerstwo Zdrowia.

Umowy, wypowiadane obecnie przez medyków, to dokumenty, w których dobrowolnie deklarowali oni pracę w wymiarze przekraczającym przeciętnie 48 godzin na tydzień w przyjętym okresie rozliczeniowym. Dzięki temu szpitale nie miały większych problemów z obsadzaniem dyżurów, a pacjenci - zapewnioną całodobową opiekę.

Krakowianie mogą spać spokojnie?

Sprawdziliśmy jak sytuacja przedstawia się w naszym mieście. Zapytaliśmy dyrektorów i rzeczników prasowych krakowskich szpitali o to, ilu lekarzy zerwało do tej pory opt-outy.

Nie ma reguły

Rekordzistą okazał się Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie – Prokocimiu.

– Od października w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie 106 lekarzy i rezydentów zdecydowało się zrezygnować z możliwości pracy ponad 48 godzin tygodniowo, a część anestezjologów podjęło ten krok już z końcem sierpnia. Pomimo trudności, udało się rozpisać grafik na styczeń. Przy pełnej obecności lekarzy nie przewidujemy utrudnień w realizacji świadczeń – poinformowała Natalia Adamska-Golińska, rzecznik prasowy szpitala, jednocześnie zapewniając, że placówka w pełni zabezpiecza opiekę nad pacjentami w stanie zagrożenia życia i zdrowia oraz w miarę możliwości kadrowych wykonuje procedury planowe.

– Wprowadzone zmiany organizacyjne pozwalają na utrzymanie płynności pracy szpitala, ale mogą wpływać na długość kolejek do zabiegów i hospitalizacji planowej. O ewentualnym przesunięciu terminu hospitalizacji lub zabiegu planowego za każdym razem podejmuje decyzję lekarz prowadzący – podkreśla, nie ukrywając, że sytuacja jest trudna. Zapewnia jednocześnie, że pacjenci nie trafiają na koniec kolejki, ale na listę rezerwową. – Jak tylko jest możliwość personel dzwoni do rodziców z informacją o kolejnym terminie. Część zabiegów przesuniętych z powodu niedoborów kadrowych wśród anestezjologów została już wykonana przed świętami – wyjaśnia.

Warto dodać, że w Prokocimiu pracuje w sumie 374 lekarzy. Przed październikiem klauzulę opt-out posiadało 174 z nich.

Trochę lepiej jest w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym im. św. Ludwika w Krakowie – niezmiennie, od grudnia, klauzulę wypowiedziało tam 37 rezydentów i 7 specjalistów. Szpital poinformował nas, że dyżury są obsadzane w całości, a codziennie dyżuruje trzech lekarzy dyżurnych – jeden odpowiedzialny za odziały pediatryczne, drugi za izbę przyjęć oraz trzeci za oddział psychiatrii.

W Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, na dodatkowych godzinach zabraknie 24 medyków (23 rezydentów i  jednego specjalisty) w Szpitalu Specjalistycznym im. dr. J. Babińskiego - 2 specjalistów oraz 2 rezydentów, natomiast w Krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II - 2 lekarzy. Rzecznik prasowy ostatniego z nich - Łukasz Wantuch - zaznaczył, że w placówce nie ma większych problemów z wypowiadaniem umów.

„W moim szpitalu nie były wymawiane umowy”

Jak na razie z ulgą mogą odetchnąć pacjenci dwóch krakowskich szpitali - Szpitala Miejskiego Specjalistycznego im. Gabriela Narutowicza w Krakowie oraz Szpitala Specjalistycznego im. J. Dietla w Krakowie. Do tej pory żaden z pracujących w nich lekarzy, nie zrezygnował z opt-outów.

– W moim szpitalu nie były wymawiane umowy. Nie występował ten problem – krótko komentuje dr n. med. Renata Godyń-Swędzioł, dyrektor szpitala Narutowicza. Dyrektor szpitala im. J. Dietla dr n. med. Andrzej Kosiniak – Kamysz również przyznaje, że jego placówkę problem ten jak na razie ominął. – Jakoś sobie radzimy. Zastanawiamy się nad nowymi, optymalnymi rozwiązaniami i rozważamy wszystkie dopuszczalne prawem formy – zaznacza.

Ze Szpitalem Specjalistycznym im. Ludwika Rydygiera w Krakowie oraz Szpitalem Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie nie udało się nam  skontaktować.

Czego domagają się lekarze?

Przypomnijmy, że wypowiadanie klauzuli opt-out przez polskich medyków jest kolejną formą ich protestu. Domagają się oni przede wszystkim zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do poziomu nie niższego niż 6,8 PKB w przeciągu trzech lat oraz poprawy warunków pracy i płacy w ochronie zdrowia.

„Monitorujemy sytuację i rozwiązujemy problem”

Ministerstwo Zdrowia zapewnia jednak, że monitoruje sytuację i rozwiązuje problemy, a także, że realizuje postulaty rezydentów i zwiększa nakłady na ochronę zdrowia.

– W ostatnich dniach grudnia weszła w życie ustawa, działająca od 1 stycznia 2018, zwiększająca nakłady na ochronę zdrowia do 6% PKB. To rewolucyjna zmiana, która kieruje olbrzymi strumień pieniędzy do polskiej służby zdrowia – ponad 540 miliardów w ciągu 10 lat – podaje resort i zapowiada kolejne zmiany. – Drugim elementem postulowanym przez lekarzy rezydentów jest zwiększanie ich wynagrodzeń. W lipcu 2017 r. ta grupa zawodowa otrzymała pierwsze od 8 lat podwyżki, które wyniosły od 400 do prawie 1600 złotych miesięcznie. Kolejny wzrost wynagrodzenia następuje od 1 stycznia 2018 roku – pensje rezydentów podniosły się o minimum 500 złotych, aż do ponad 1700 złotych miesięcznie w stosunku do początków rządu Prawa i Sprawiedliwości. Kolejne podwyżki są planowane na 1 stycznia 2019, 2020 i 2021 roku – czytamy na stronie ministerstwa.