Z muzeum na ty: Muzeum Farmacji

Odkąd muzea przestały zmuszać do noszenia kapci minęło sporo czasu. Niektóre z nich nie zmieniły się wcale, inne przeszły gruntowne remonty. Dla kogo są przeznaczone, czym zaskakują, a nad czym muszą popracować? Do których się wybrać, a które ominąć? Odkurzę eksponaty, złamię szyfry i alarmy, zajrzę tam, gdzie nie wolno i zauważę to, co ukryte! Przejdę z muzeum na ty, a później wszystko Wam opowiem.

Pięć kondygnacji pełnych zaskakujących eksponatów, pijawki, węże, madragory i róg jednorożca, alchemiczne mieszanki, opakowania po lekach z XIX wieku – tak właśnie wygląda Muzeum Farmacji Collegium Medicum UJ. Chociaż jest jedną z najciekawszych placówek tego typu, wciąż niewielu wie o jej istnieniu.

Historia powstania

Muzeum powstałe z inicjatywy dr Stanisława Pronia, dyrektora Okręgowej Izby Aptekarskiej, pojawiło się na mapie Krakowa w 1946 roku. Początkowo ulokowano je przy ul. Basztowej, ale na przełomie lat 80. i 90. zyskało nową siedzibę. Wtedy właśnie eksponaty wypełniły 12 sal przy ul. Floriańskiej 25, gdzie do dziś czekają na zwiedzających. Dzięki przeprowadzce diametralnie zmieniły się warunki ekspozycji. Wystawę przeniesiono z ciemnych i ciasnych pomieszczeń do jasnej, świeżo wyremontowanej kamienicy z XV wieku.

Tajemnicza kamienica

Pierwszy raz wybrałam się do tego muzeum z niepewnością. Przechodziłam koło niego tysiące razy, a nigdy nie skupiłam na nim swojej uwagi. W dodatku wydawało mi się, że farmacja nie może być ciekawym tematem muzealnej opowieści. Nie wiem jak mogłam się aż tak pomylić! Przekroczenie progu muzeum, to jak wejście do wehikułu czasu. Od razu wita mnie uśmiechnięta Pani zza aptecznej szyby. Ciemne marmurowe meble, które jeszcze niedawno skrywały setki pigułek, ziół i syropów, służą dziś za sklep z pamiątkami i szatnię. Muzeum opowiada historię lecznictwa chronologicznie, prowadząc od piwnicy po strych.


Od alchemików i trucizny

Pierwsze schody w dół prowadzą do alchemicznej piwnicy. Wszędzie wiszą niedokończone świece i stoją beczki na wino. To właśnie pod ziemią aptekarze produkowali lecznicze alkohole, soki, oliwy, a także przechowywali wszystkie produkty, którym nie przeszkadzała wilgoć i ciemność. Ogromne zainteresowanie wzbudza czarna szafa z namalowanymi białą farbą czaszkami. Trujące mieszanki i specyfiki nie tylko zamykano na klucz, ale i oznaczano prostymi symbolami –by ostrzegać ludzi nieznających łaciny. To pierwsze, ale nie ostatnie spotkanie z nimi.

Przez Murzyny i lwy...

Wracam na parter. W pierwszej sali czekają niezwykłe apteczne godła i kolejne elementy mebli. Wśród tych pierwszych są różne zwierzęta, które często umieszczano w nazwach aptek np. "pod Lwem" czy "pod Orłem". Są też czarnoskóre postaci, swego czasu szalenie modne w aptekach. Świadczyły o dostępie do importowanych z dalekich krajów produktach (do dziś przy Floriańskiej istnieje kamienica "Pod Murzynami", pozostałość po XIX- wiecznej aptece).

Kolejne schody prowadzą do następnych niesamowitych eksponatów – od moździerzy do ziół, mebli, przez wagi apteczne. Nie brakuje też opowieści o ludziach związanych z farmacją. Poznaje się tu chociażby Ignacego Łukasiewicza, twórca lampy naftowej czy Konstancję Studzińskiej, siostrę zakonną i pierwszą kobietę, która zdobyła dyplom Wydziału Lekarskiego UJ. Osobno uhonorowano też Tadeusza Pankiewicza, właściciela Apteki pod Orłem prowadzonej na terenie getta w czasie okupacji Krakowa.

Hiszpańskie muchy i chińskie węże...

Najciekawsze elementy wystawy znajdują się jednak na najwyższych kondygnacjach. To właśnie tutaj poznaje się metody leczenia z całego świata. Za szybą czekają więc pijawki, węże, stonogi, karaluchy, tłuszcz ludzki, hiszpańskie muchy, a nawet... róg jednorożca! Tak, ja też sądziłam, że one nie istnieją. Dodatkowo w gablotach czekają oryginalne opakowania leków sprzed lat, ogłoszenia reklamowe. Warto zwrócić uwagę co i czym leczono w przeszłości – w niektórych przypadkach ubaw gwarantowany.

Aż po Harrego Pottera

Zapach, który roznosi się po strychu potrafi przyprawić o zawrót głowy. Suszą się tu zioła i rośliny, które od zawsze wykorzystuje się do leczenia. Wśród młodych ludzi największe zainteresowanie budzi jednak Mandragora – roślina znana z serii książek i filmów o Harrym Potterze. W rzeczywistości wykorzystywano ją do wyrobu leków przeciwbólowych. W oficynie można obejrzeć też stare zielniki czy podręczniki medycyny.


Instytucja bez setek kabli

Muzeum Farmacji jest niezwykłe. Praktycznie w ogóle nie wykorzystuje nowoczesnych technologii, multimedialnych ekranów, dotykowych paneli, dźwięków czy filmów. Mimo tego potrafi zatrzymać zwiedzającego na długie godziny. Rozszyfrowywanie łacińskich nazw (wśród których kryje się "morfina", czy "sproszkowana ludzka czaszka") staje się niezwykłą przygodą dla ludzi w różnym wieku. Indywidualne zwiedzanie jest równie intuicyjne co w naszpikowanych elektroniką placówkach, ale pracuje tam tak fantastyczna przewodniczka, że aż żal nie posłuchać jej opowieści. Całe muzeum opowiada coś więcej niż historię farmacji – poznaje się tu także Kraków, tyle że od zupełnie innej strony niż zwykle.

Muzeum ma już 67 lat, a wciąż daleko mu do sukcesu innych krakowskich instytucji tego typu. Nie istnieje w mediach społecznościowych (poza stroną automatycznie generowaną przez Facebooka - przez nikogo nie prowadzoną), a przecież wiadomo, że taka internetowa aktywność potrafi przyciągnąć wielu zwiedzających. Muzeum często omijają turyści, a jeszcze częściej sami krakowianie. A przecież kryje tak niesamowite rzeczy...


Zalety: 
+ Unikatowe, zaskakujące eksponaty 
+ Wielkowymiarowość ekspozycji 
+ Rzadko zdarzają się tłumy zwiedzających 

Wady: 
- Godziny otwarcia, przez większość tygodnia czynne tylko do 14:30
- Strona internetowa: nie działa na niektórych komputerach (blokowana przez programy antywirusowe)
- Brak dnia darmowego wstępu

Czas zwiedzania: pobieżnie niecała godzina, przeciętnie ok. 2 godzin, bardzo dokładnie 3-4 godziny

Najciekawsze eksponaty: róg jednorożca, pijawki, nietoperze

Ceny biletów:
Zwiedzanie indywidualne - ulgowy 6 zł, normalny 9 zł, 
Zwiedzanie grupowe (z przewodnikiem) - ulgowy 9 zł, normalny 13 zł 

Godziny otwarcia:
Poniedziałek - nieczynne 
Wtorek - 12.00-18.30
Środa - niedziela - 10.00-14.30