Środowiska rowerowe zgłaszają uwagi dotyczące projektu ścieżki nad Rudawą. W ocenie ZZM nie ma tam już możliwości wprowadzania zmian, głównie ze względu na warunki stawiane przez Wody Polskie.
Budowa ścieżki nad Rudawą znalazła się wśród pierwszych tegorocznych przetargów Zarządu Zieleni Miejskiej. Urzędnicy czekają na oferty do 13 lutego, a na wykonanie przewidują ok. siedmiu miesięcy od dnia podpisania umowy.
Nowa ścieżka ma powstać na długim odcinku, od ul. Kościuszki aż do Mydlnik. W zależności od miejsca, będzie przebiegać wzdłuż prawego lub lewego brzegu, z wykorzystaniem istniejących mostków. Wzdłuż trasy pojawią się też m.in. kosze na śmieci, ławki czy tablice informacyjne.
Uwagi rowerzystów
Projekt, choć oczekiwany przez środowisko rowerowe, budzi też sporo kontrowersji. – Przede wszystkim problem polega na tym, że cały projekt nie został poddany procedurze audytu. Podczas planowania trasy VeloRudawa wiadomo było, że trasa rowerowa powinna iść tylko północnym wałem, w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego też jest wpisany północny wał. Natomiast później, bez procedury audytowej, zostało to zaplanowane w inny sposób, łamiąc standardy infrastruktury rowerowej czyli kolejne zarządzenie prezydenta – wylicza Marcin Dumnicki, prezes stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów. Jak mówi, procedura audytu pozwala w przypadku większości inwestycji uniknąć błędów. – To trzeba będzie zrobić jeszcze raz a porządnie, czyli w tym momencie te prace zostaną utracone – komentuje.
Jarosław Tarański z VeloMałopolska zwraca uwagę przede wszystkim na elementy, które mogą zagrażać bezpieczeństwu użytkowników. – Pokłosiem tego, że projekt został przygotowany bez audytu jest też to, że znalazły się tam niebezpieczne elementy, czyli ławki w skrajni czy grzybki oświetleniowe na jednym kilometrowym odcinku – podkreśla. Zwraca też uwagę na brak ciągłości ścieżki do granicy miasta, a więc brak połączenia z odcinkami trasy, które zostały wybudowane już wcześniej.
ZZM: To najwięcej, ile mogliśmy osiągnąć
Dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej Piotr Kempf odpowiada, że ZZM znał te postulaty na wcześniejszych etapach i odnosił się do nich w raporcie po konsultacjach, ale możliwości techniczne i formalne są takie, że zaproponowane rozwiązania to już maksimum, co było możliwe do osiągnięcia. – Zgadzamy się z większością tych postulatów, ale wygospodarowanie odpowiedniej szerokości ścieżki będzie możliwe dopiero kiedy Wody Polskie będą przebudowywać wał Rudawy, a nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Na chwilę obecną zaproponowane rozwiązanie jest pewnego rodzaju kompromisem pomiędzy potrzebami rowerzystów a potrzebami osób spacerujących nad Rudawą, a przede wszystkim jest to efekt wymogów, jakie postawiły przed nami Wody Polskie – tłumaczy dyrektor Kempf.
Jak mówi, nie ma możliwości odsunięcia jeszcze ławek od ścieżki, więc w praktyce alternatywą jest ich brak, a byłoby to niekorzystną zmianą. – Mówimy jednak przede wszystkim o parku. Wiele inwestycji parkowych nie przechodzi audytu rowerowego i miasto je realizuje. Musimy starać się odpowiedzieć na potrzeby różnych grup mieszkańców – przekonuje. – Oświetlenie zredukowaliśmy do minimum, ale na tyle, żeby zapewnić bezpieczeństwo tym, którzy tam na co dzień się poruszają – dodaje. Z kolei przejazd na drugi brzeg ma wynikać ze stanu obwałowania i własności terenu, taki przebieg został uzgodniony z Wodami Polskimi.
Piotr Kempf podkreśla też, że inwestycja jest dofinansowana z unijnych środków i musi zostać rozliczona w tym roku.