Łukasz Gibała uzyskał w wyborach prezydenckich trzeci wynik, zdobywając około 12 procent głosów. Swój rezultat i plany na przyszłość komentuje w rozmowie z LoveKraków.pl.
Jakub Drath, LoveKraków.pl: Jak ocenia Pan swój wynik?
Jestem rozczarowany, oczywiście. Liczyłem na to, że uda się jednak wejść do drugiej tury. Startowałem po to, żeby wygrać, żeby zostać prezydentem, a teraz widać, że sporo zabrakło. Biorąc pod uwagę, że nie miałem żadnego partyjnego szyldu, z punktu widzenia pozyskiwania głosów i tak jest to sukces. Natomiast nie taki, na jaki liczyłem.
Jakiego wyniku spodziewa się Pan w radzie miasta?
Mam nadzieję, że przekroczymy dziesięć procent. Tyle według moich obliczeń jest potrzebne, żeby mieć przynajmniej pięć mandatów, a to jest minimum, na jakie liczymy.
Czy zamierza Pan poprzeć któregoś z kandydatów w drugiej turze?
To jest najważniejsza decyzja, przed jaką teraz stoję. Jeszcze jej nie podjąłem, bo liczyłem na to, że jednak się uda. Muszę przeanalizować programy pana Lasoty i pana Majchrowskiego i na tej podstawie podejmę tę decyzję. Jeśli uznam, że któryś z nich ma program na tyle bliski mojego, a równocześnie lepszy od drugiego z kandydatów, to poprę jednego z nich. Ale nie wykluczam też takiej możliwości, że nie poprę żadnego. To jest trudna decyzja, proszę dać mi dwa-trzy dni na przemyślenie.
Czy wystartuje Pan w wyborach parlamentarnych w przyszłym roku? A jeśli tak, to z której listy?
Gdybym musiał dzisiaj wybierać, to bym nie startował. Trzeba byłoby startować z listy którejś z partii, a żadna z obecnie istniejących mi nie odpowiada. Ale być może w ciągu roku coś się zmieni.
Czy w takim razie planuje Pan ponowną próbę w wyborach na prezydenta Krakowa za cztery lata?
Na takie pytanie jest zdecydowanie za wcześnie. Nie wiem, czy wtedy będę się jeszcze zajmował polityką. Być może wrócę do biznesu.