Marek Lasota liczy na „buntowników” [Rozmowa]

Poseł Beata Szydło składa gratulacje Markowi Lasocie fot. Tomasz Soczewka/LoveKraków.pl

Dawid Kuciński, LoveKraków.pl: Wstępne wyniki mówią, że 39% osób zagłosowało na prezydenta, 25% –na pana. To dobry wynik?

Marek Lasota, kandydat na prezydenta Krakowa: Jestem z tego zadowolony, bo sondaże pokazywały mniej pozytywne wyniki. Różnica jest według mnie mała. Widać wyraźne, że głosy oddane na mnie to nie tylko elektorat Prawa i Sprawiedliwości, a także innych krakowian, za co jestem wdzięczny.

Do elektoratu której partii zwróci się pan w drugiej turze?

Przede wszystkim do krakowian. Do tych, którzy ostatnio niejednokrotnie doprowadzili do zmian albo zatrzymali niekorzystne decyzje czy projekty. To naturalny sojusznik.

Jaki będzie przekaz drugiej tury?

„Oddech dla krakowian”. To hasło zjednoczy znaczące siły i wielu krakowian.

Jak będą wyglądały te dwa tygodnie?

Staram się unikać emocji, a skupiać się na rzeczowości, argumentach. Będę się koncentrował na tym, co dla krakowian jest najcenniejsze. Przedstawimy teraz szczegółowy program.

Załóżmy, że wygrywa pan wybory i trzeba współrządzić. Z kim?

Ze wszystkimi tymi, którzy są kompetentni, uczciwi i kochają Kraków. Oblekanie się w barwy polityczne wynika z konstrukcji prawa wyborczego. A samorząd to mieszkańcy. Dla mnie najważniejsze będzie to, jakimi cechami będzie się odznaczać dana osoba.

A teraz „czarny” scenariusz, czyli Jacek Majchrowski wygrywa. Zostanie pan radnym miejskim?

Tak, nie ustanę w pracy dla tego miasta. Absolutnie. Udział w wyborach wynika nie tylko z chęci zwycięstwa. Cokolwiek te wybory przyniosą, znajdę się w miejscu, gdzie będę współdecydował o życiu milionowej aglomeracji. Będę miał cztery lata na ciężką pracę.