"7 marca przewieźliśmy pierwszego w Krakowie pacjenta chorego na Covid-19"

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– W ubiegłym roku 46 naszych zespołów ratownictwa medycznego i zespołów transportowych wyjeżdżało 85 221 razy. Przejechaliśmy 1,82 mln kilometrów. Udzieliliśmy pomocy ponad 3600 osobom poniżej 18. roku życia – podsumowuje Joanna Sieradzka, rzecznik prasowy KPR.

Jak opowiada przedstawicielka Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego, już początek roku zapowiadał jego „niezwykłość”. Jednak tego jaką siłę przybierze epidemia, nikt nie był w stanie przewidzieć.

– W Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym od wielu lat obowiązywały procedury na wypadek kontaktu z poważnymi chorobami zakaźnymi, ale w nowej sytuacji wymagały one ciągłych aktualizacji – przyznaje Sieradzka.

–  Na bieżąco przygotowywaliśmy również filmy szkoleniowe dla naszych pracowników z instruktażem zakładania i zdejmowania pakietów ochronnych. 7 marca przewieźliśmy pierwszego w Krakowie pacjenta chorego na Covid-19 – opowiada.

Nowe warunki pracy

Ratownicy i lekarze musieli się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości. Zespoły zostały wyposażone w kombinezony i środki ochrony osobistej, które są stosowane podczas każdego wyjazdu. – Stres i zmęczenie, jakie towarzyszyły wszystkim wyjazdom, były ogromne, a trudności związane z wielogodzinnym noszeniem strojów ochronnych bardzo dokuczliwe – mówi rzeczniczka KPR.

Nie tylko osoby na pierwszej linii frontu poczuły zmieniające się warunki pracy. – Działy administracyjne stanęły przed poważnymi wyzwaniami logistycznymi zapewnienia ciągłości wielkich dostaw środków ochrony osobistej, środków dezynfekcyjnych czy nawet tlenu – wszystko to było zużywane w niespotykanych do tej pory ilościach – stwierdza Joanna Sieradzka.

Pracownicy KPR zostali również zobowiązani pod koniec roku do wykonywania testów antygenowych. W sumie przeprowadzili ich ponad 800.

Podziękowania

– Podsumowując miniony rok, chcielibyśmy też bardzo gorąco podziękować wszystkim instytucjom, firmom i osobom prywatnym, które wspierały nas w tym trudnym czasie. Wasza pomoc miała wymiar nie tylko materialny, ale przede wszystkim podtrzymywała nas na duchu – mówi Joanna Sieradzka.