Czy to, co zaprezentował wicemarszałek Tomasz Urynowicz, spełnia oczekiwania Krakowskiego Alarmu Smogowego?
Anna Dworakowska, Krakowski Alarm Smogowy: Wolelibyśmy pierwszą wersję, która była bardziej ambitna. Szczególnie chodzi nam o to, by na gminy zostały nałożone konkretne obwiązki. Niestety, zostały one albo usunięte, albo przesunięte w czasie.
To po kolei.
Dobrze, że w każdej gminie od stycznia 2021 roku będzie stworzony punkt dostępu do programu Czyste Powietrze, bo każdy mieszkaniec powinien mieć możliwość złożenia wniosku z pomocą urzędnika. I to jest bardzo dobra wiadomość.
Powstaną również stanowiska ekodoradców, ale w naszej ocenie zbyt późno, bo dopiero na początku 2022 roku. Należy pamiętać, że do początku 2023 roku musimy wymienić 300 tys. pozaklasowych kotłów, tzw. kopciuchów. Rok pracy ekodoradców przy takiej liczbie to za mało.
Nie podoba nam się to, że czas reakcji na zgłoszenie dotyczące podejrzenia spalania odpadów został określony na dwa dni robocze. To powinno być maksymalnie dwie, trzy godziny.
Zależało nam również na tym, aby dofinansowania na kotły węglowe zakończyły się w tym roku. Zniknął też zapis o tym, aby miejscowości uzdrowiskowe wprowadziły zakaz używania paliw stałych.
Dane z Krakowa pokazują, że to najlepsza forma walki o czyste powietrze.
Przykład Krakowa pokazał, że ambitna polityka antysmogowa działa. Stężenia pyłów w sezonie grzewczym spadły w przeciągu ostatnich sześciu lat o ok. 40%, stężenie benzo(a)pirenu w wieloleciu spadło o 70%. Wymiana pozaklasowych kotłów w gminach okalających Kraków, tak zwanych kopciuchów, jest kluczowa dla dalszej poprawy jakości powietrza w samym Krakowie.
Pojawiła się również kwestia stref czystego transportu – to wasz postulat.
Tak, cieszymy się, że znalazł się w POP-ie, ale z nakazu zmienił się rekomendację. Na szczęście wprowadzenie strefy będzie zależało od władz miasta, a tu już padły konkretne deklaracje. Na razie jednak nie ma takiej możliwości z uwagi na to, że brakuje stosownych zapisów w ustawie.
Można jednak traktować ten punkt jako zapowiedź, że niebawem czeka nas nowelizacja prawa.
Ścieżka legislacyjna zajmie jeszcze dużo czasu. Ważne jest to, aby wyeliminować trujące samochody z centrum. I to nie jest też tak, że zgodnie z jednym z mitów, nie będzie można wjeżdżać 5-letnim samochodem. Nie, tutaj chodzi o te najstarsze z silnikiem diesla.
Pojawiły się krytyczne głosy mówiące o tym, że projekt Programu Ochrony Powietrza to marketing i źle wpłynie na regionalnych przedsiębiorców. Zgadzasz się z tym?
Powiaty i gminy będą musiały dużo rzeczy zrobić i miejmy nadzieję, że WIOŚ będzie je z tego rozliczał. Przeczytałam ostatnio kilka programów z różnych regionów i nasz zawiera najwięcej konkretów. Opór gmin też pokazuje, że te zadania będą musiały być realizowane.
Paweł Ścigalski z urzędu miasta zauważył, że poprzedni program został wypełniony w zaledwie 20%. Czy ten ma szansę na realizację w większym stopniu?
Jeśli się wsłuchać w to, co mówią włodarze gmin, to wychodzi, że mają spore braki w wiedzy dotyczącej środowiska i to należy zmienić. Ważne jest też podejście do programów, które już istnieją. Bo ja nie rozumiem, dlaczego wójt pewnej miejscowości mówi, że nie może wysłać do mieszkańców raz w roku informacji o tym, że obowiązuje uchwała antysmogowa i że można korzystać z programu Czyste Powietrze. Przecież i tak wysyła co roku informację podatkową, więc jaki jest problem, aby dołączyć do niej ulotkę?
Władze mniejszych gmin nie będą miały teraz wymówek związanych z brakiem funduszy. Do dyspozycji dostają program rządowy i pieniądze unijne. Mogą sięgać po duże pieniądze i nie biadolić, że w budżecie mają kilka tysięcy złotych na działania ekologiczne.
Nikt nie wymaga od gmin, żeby finansowały z własnych środków wymianę pieców czy termomodernizację. Nie muszą też tworzyć swoich programów. W ramach dobrej woli mogą coś dorzucić od siebie. Wystarczy, że poinformują swoich mieszkańców o możliwościach i ułatwią im dostęp do istniejących programów rządowych czy pomogą w podjęciu decyzji.