Kibicowskie pseudograffiti, które dominuje w przestrzeni miejskiej, jest zazwyczaj wulgarne i prymitywne. W Łodzi zrodził się inny nurt – raczej kreatywny, humorystyczny, ale wciąż szpecący ulice miasta. Kraków boryka się z tym problemem od lat 90. i wciąż nie może sobie z nim poradzić, choć policja i straż miejska ustawiły jako priorytet walkę z wandalami. Ci robią to, bo… lubią.
Pożyteczne bazgroły?
Kiedy miało wybuchnąć powstanie listopadowe, na drzwiach Belwederu zapewne któryś z buntowników napisał, że pałac jest na sprzedaż. Później mury stolicy były pokrywane patriotycznymi napisami. Sto kilka lat później wybuchło Powstanie Warszawskie, a symbol Polski Walczącej pokrywał niemal wszystkie ściany. Również za komuny napisy na murach można było uznać za przejaw walki z reżimem.
A teraz? Samo graffiti jest sztuką, czasem kontrowersyjną, i jeśli malunki nie niszczą, a wzbogacają przestrzeń publiczną są one tolerowane, a i niekiedy podziwiane. Jednak to rzadkość. Od kilku lat trwa, na razie przegrana, walka z dewastatorami przestrzeni miejskiej, produkującymi bazgroły i pseudografiitii.
Oprócz osób, które bazgrzą po murach dla samego bazgrania są takie, które traktują to śmiertelnie poważnie jako znaczenie terytorium. Chore współzawodnictwo i dostarczanie sobie adrenaliny. W jaki sposób? Między innymi kto zostawi swój ślad w najbardziej niedostępnym miejscu. Dlatego nie mogą dziwić nas malunki choćby na kopule kamienicy Ohrensteina.
Lovechaos.pl
Wiele osób stawia sobie pytanie: po co to robią? Odpowiedź może być dla wielu szokująca. Próbowaliśmy się bezpośrednio umówić na rozmowę z osobami znanymi z krakowskich murów. Cukse, Alik czy osoby (z chyba jeszcze istniejącej) CnB’s Crew. Osoba kontaktowa jednak stwierdziła, że będzie to trudne do zrealizowania. – Część jest za granicą, część w więzieniu. Reszta to strasznie hermetyczna sekta i ogólnie z niczym się nie obnoszą – mówi osoba, która zna to środowisko, choć osobiście nie bazgrze po ścianach.
Pokusiła się jednak o krótką charakterystykę pseudoartystów. – To banda świrów, robią to „dla fanu”, byle żyć poza prawem. Złodzieje, ćpuny i niszczyciele, ale w porządku chłopaki – tłumaczy. – „Tworzą” zazwyczaj w stanach „nieważkości” i mylą nawet litery swoich składów. Dla takich ludzi musiałbyś stworzyć stronę lovechaos – śmieje się.
70 osób zatrzymanych
– W minionym roku krakowscy policjanci rozliczyli karnie kilkudziesięciu pseudografficiarzy z dokonanych dewastacji. Każdy z nich zniszczył od kilku do nawet kilkudziesięciu elewacji budynków – mówi Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy małopolskiej policji. Jak twierdzi policjant to wynik działań wielopłaszczyznowych, polegających m.in. na „wzmocnieniu w poszczególnych krakowskich komisariatach służb kryminalnych zajmujących się rozpracowywaniem grup przestępczych, a także na wsparciu służb patrolowych i wywiadowczych, dzięki czemu coraz więcej sprawców jest zatrzymywanych na gorącym uczynku”. Policjanci jednak więcej szczegółów zdradzać nie chcą. Odmówili szczegółowego rozwinięcia technik walki z wandalami.
Ważne, że są skuteczni. – W ciągu 11 miesięcy zatrzymaliśmy prawie 70 osób podejrzewanych o uszkodzenie mienia bazgrołami. Większość z nich przyłapano na gorącym uczynku lub ustalono w trakcie podejmowanych czynności. W tym czasie przeprowadzono prawie 200 wzmożonych działań ukierunkowanych na zwalczanie pseudograffiti – dodaje Ciarka.