Na utrzymanie komunikacji miejskiej na dotychczasowym poziomie w przyszłym roku brakuje już 300 mln zł. Władze Krakowa nie chcą jednoznacznie zadeklarować, że nie dojdzie do cięć w liniach tramwajowych i autobusowych.
O tym, że administracja prezydencka przygotowała w części fikcyjny projekt budżetu miasta na przyszły rok, mówiono podczas posiedzenia komisji infrastruktury rady miasta. Michał Starobrat, wiceprzewodniczący klubu Krakowa dla Mieszkańców, wyliczył, że na różne zadania brakuje co najmniej 800 mln zł. Największą „dziurę” widać w planie finansowym dotyczącym funkcjonowania linii tramwajowych i autobusowych.
Już brakuje 300 mln złotych
– Panie prezydencie, z których linii tramwajowych zrezygnujecie w przyszłym roku? Czy zamierzacie zmniejszyć częstotliwość kursowania tramwajów i autobusów? Pytam, bo na transport zbiorowy zarezerwowaliście na przyszły rok 920 milionów zł. Tymczasem już w tym roku wydaliśmy ponad miliard zł. Nawet w wieloletniej prognozie finansowej zapisano na przyszły rok kwotę 1,2 miliarda zł. O takiej kwocie wspominał też prezydent Miszalski – mówił do wiceprezydenta Krakowa Stanisława Kracika Michał Starobrat.
Na inny aspekt zwrócił uwagę wiceprzewodniczący rady z Prawa i Sprawiedliwości, Michał Drewnicki. Niepokoi go fakt, że budżet na przyszłoroczną komunikację miejską będzie jeszcze bardziej uszczuplony. Urzędnicy zapisali, że wynagrodzenia osób zajmujących się transportem wzrosną dwukrotnie: z obecnych 17 mln do ponad 34 mln zł. – W przyszłym roku kończy się umowa z MPK na zarządzanie przystankami. Możliwe, że przejmiemy pracowników z miejskiej spółki, stąd ten wzrost – tłumaczy Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu Publicznego.
Bez „czarnej listy”
Wróćmy jednak do autobusów i tramwajów. – Nie planujemy likwidacji linii ani drastycznego zmniejszania częstotliwości – zadeklarował zastępca prezydenta Aleksandra Miszalskiego. – Planujemy natomiast ścisłe monitorowanie przewozów i analizowanie każdej linii zarówno pod względem liczby pasażerów, jak i adekwatności środków transportowych. Są linie przeskalowane, a inne są w niektórych godzinach bardzo przeciążone – podkreślił Stanisław Kracik.
– Nie mamy dziś „czarnej listy” linii autobusowych czy tramwajowych, na których chcielibyśmy radykalnie ograniczyć kursy – zaznaczył polityk. Radni trzykrotnie prosili prezydenta o jasną deklarację, że nie będzie żadnych cięć w komunikacji. – Niech pan odpowie wprost, że nic nie będziecie ciąć – apelował radny PiS Maciej Michałowski. Jednak nie doczekał się konkretnej odpowiedzi od wiceprezydenta Kracika.
Nie cięcia a „racjonalizacja”?
– Niektóre linie wożą powietrze. Nie możemy utrzymywać takiego stanu. Trzeba podejść do tego odpowiedzialnie. Mogę zadeklarować, że rewolucji nie będzie, a jedynie racjonalizacja – mówił po zakończeniu komisji w rozmowie z LoveKraków.pl Stanisław Kracik.
Łukasz Franek tłumaczył, że „racjonalizacja” oznacza sprawdzenie, gdzie nawet w godzinach szczytu autobusy są słabo zapełnione. – W niektórych rejonach, na przykład w Mydlnikach czy na Woli Justowskiej, mamy za dużo kursów w stosunku do zapotrzebowania, a w innych częściach miasta pasażerowie mają problem z wejściem do pojazdów. Na razie nie zapadły jednak żadne decyzje o zmianach – podkreślił Łukasz Franek.