News LoveKraków.pl

Chciał otoczyć PiS kordonem sanitarnym, teraz musi liczyć na głosy jego wyborców. „Dziś nie użyłbym takiego określenia”

Prawo i Sprawiedliwość nie wyklucza, że poprze Łukasza Gibałę w drugiej turze wyborów na prezydenta Krakowa.
Aleksander Miszalski z Koalicji Obywatelskiej wygrał pierwszą turę wyborów na prezydenta miasta, osiągając o 10 proc. więcej głosów niż lider sondaży Łukasz Gibała (Kraków dla Mieszkańców). Trzecie miejsce zajął natomiast Łukasz Kmita z Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem politologów osiągnął dobry wynik: 20-procentowy. Eksperci nie mają wątpliwości, że to właśnie głosy prawicowych wyborców mogą zaważyć na wyniku drugiej tury.

To liczna grupa, 20-procentowa, jak wiemy bardzo nieprzychylnie, czy wręcz wrogo nastawiona do Koalicji Obywatelskiej. Wyborcy PiS mogą się zachować zgodnie ze starą chińską maksymą: wróg mojego wroga jest moim przyjacielem – i poprzeć Gibałę. Jeżeli pozyskałby znaczną część elektoratu PiS, to jego szanse w drugiej turze znacznie rosną – mówi prof. Marek Bankowicz, kierownik Katedry Współczesnych Systemów Politycznych i Partyjnych UJ.

Jak słyszymy w krakowskim PiS, w drugiej turze wyborów na prezydenta Krakowa ugrupowanie rozważa poparcie Łukasza Gibały. – Najprawdopodobniej nie będzie żadnego apelu i jednoznacznego wskazania dla naszych wyborców. Nie możemy jednak doprowadzić do wygrania człowieka Donalda Tuska w Krakowie. Wygrana Miszalskiego to będzie dramat, skutkujący samodzielną władzą Platformy na wzór Warszawy – mówi nam polityk Prawa i Sprawiedliwości.

Radnego miejskiego Michała Drewnickiego pytamy, czy faktycznie PiS poprze Gibałę. – Decyzje jeszcze nie zapadły. Na pewno będziemy apelować do naszych wyborców, by poszli głosować w drugiej turze, bo od tego zależy przyszłość miasta – dodaje Drewnicki. – Jesteśmy zadowoleni z wyniku Łukasza Kmity. Osiągnął tyle, ile było możliwe – podkreśla radny Prawa i Sprawiedliwości.

Nie da się ukryć, że Łukaszowi Gibale nie jest po drodze z PiS. Kiedy startował w wyborach na prezydenta miasta w 2018 roku, proponował kordon sanitarny wobec Prawa i Sprawiedliwości. – Nazwa „kordon sanitarny” wzięła się stąd, że w wielu państwach świata wobec partii uważanych za radykalne stosowano tego typu umowy polityczne, by wykluczyć je z życia publicznego – tłumaczył Gibała, cytowany przez „Gazetę Wyborczą”. Lider Krakowa dla Mieszkańców podpisał deklarację, w której można było przeczytać: „My, niżej podpisani, deklarujemy, że żaden z nas w II turze wyborów nie poprze kandydatki PiS na Prezydenta Miasta Krakowa, Małgorzaty Wassermann. W VIII kadencji Rady Miasta Krakowa wykluczamy zawarcie koalicji z klubem radnych PiS”.

Wszystko wskazuje na to, że dziś to właśnie wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości Łukasz Gibała musi szukać głosów. Przedstawiciele jego sztabu, proszeni o komentarz, odpowiadają: „W Krakowie Łukasza Gibały jest miejsce dla wszystkich mieszkańców, niezależnie od ich poglądów politycznych. Nie ma znaczenia, czy są wyborcami Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi, Lewicy, PSL, PiS czy Konfederacji. Kraków nie ma partyjnego szyldu i mamy nadzieję, że tak pozostanie”.

Sam Gibała twierdzi, że dziś nie użyłby określenia „kordon sanitarny”, bo choć w poprzedniej kampanii jasno mówił, że dotyczy ono formalnej współpracy z władzami PiS, to część wyborców odebrała to osobiście. – A ja cenię ich i szanuję tak samo, jak wszystkich innych mieszkańców Krakowa. To, co się nie zmienia, to że nie zamierzam toczyć żadnych rozmów o ewentualnym poparciu ze strukturami Prawa i Sprawiedliwości. Chcę rozmawiać z wyborcami tej partii – zapewnia Łukasz Gibała.