Krakowski deweloper planujący inwestycję przy ulicy Twardowskiego zabrał głos w sprawie pomysłu, by utworzyć nowy użytek ekologiczny na Zakrzówku. Jeśli zostanie uchwalony przez miejskich radnych, inwestor wystąpi wobec miasta z roszczeniem o odszkodowanie.
Na Zakrzówku obowiązuje już użytek ekologiczny, który został ustanowiony w 2018 r. Ochroną objęto obszar blisko 18 ha pomiędzy ulicami Wyłom i św. Jacka, na którym występują m.in. modraszek, traszka oraz gniewosz plamisty (wąż, który jest zagrożony wyginięciem). Komisja Ochrony Środowiska Rady Miasta Krakowa chce rozszerzyć ochronę na kolejne działki. Mowa o terenie, którego powierzchnia to blisko 1,6 hektara. Więcej pisaliśmy poniżej:Teraz głos w sprawie zabrali też przedstawiciele Apollo Investment Twardowskiego. Jedna z działek, która miałaby zostać objęta użytkiem, należy właśnie do tej krakowskiej firmy. Jej powierzchnia to ok. 51 arów. – W planie miejscowym jest przewidziana pod zabudowę wielorodzinną. Z myślą o realizacji takiej inwestycji kupiliśmy działkę w 2021 roku – mówi Bernadeta Figiel, prezes zarządu Apollo Investment Twardowskiego.
Firma jest już na zaawansowanym etapie pozyskiwania pozwolenia na budowę budynku, który ma mieć w części dwa, a w części trzy piętra. W jego wnętrzach znajdzie się około 30 mieszkań. – Nie nazywamy naszej inwestycji blokiem, ponieważ gdy spojrzeć na wizualizację to jasno widać, że będzie to ładny, niski budynek wtapiający się w otoczenie, a nie wielki moloch rodem z czasów PRL – przekonuje Tomasz Gustab, dyrektor do spraw inwestycji.
Przedstawiciele dewelopera zapewniają, że budynek zostanie odsunięty na odpowiednią odległość od istniejącego użytku. – Nie chcemy, by negatywnie wpłynął na przyrodę. Zachowamy wymaganą w planie miejscowym powierzchnię biologicznie czynną oraz będziemy realizować naszą inwestycję zgodnie z przepisami, które obowiązują w Bielańsko-Tynieckim Parku Krajobrazowym – zapewnia dyrektor Tomasz Gustab.
Siedlisko gniewosza
Jeszcze przed spotkaniem z przedstawicielami dewelopera zapytaliśmy Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Małopolskiego, jakie wartości przyrodnicze mają działki, na których część radnych chce uchwalić nowy użytek. W odpowiedzi zespół powołał się na dokumentację, która została przygotowana na potrzeby planu ochrony Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego. Wynika z niej, że na wszystkich sześciu działkach planowanych do objęcia użytkiem, występują siedliska chronionych gatunków roślin i zwierząt. Jeśli chodzi o teren należący do firmy Apollo Investment Twardowskiego, to zespół wskazuje, że w jego zachodniej części znajduje się siedlisko gniewosza plamistego.
Jest jednak jedno ale. – Należy podkreślić, iż inwentaryzacja przyrodnicza do Planu Ochrony dla Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego prowadzona była w 2017 r., w związku z czym może być ona nie w pełni aktualna – informuje nas Piotr Dmytrowski, zastępca dyrektora ZPKWM.
Deweloper przekonuje, że na jego działce nie ma chronionych gatunków zwierząt. – Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Małopolskiego pisze o bytowaniu tam m.in. gniewosza, ale opiera się na danych z 2017 roku. My wykonaliśmy badania i posiadamy aktualną ekspertyzę przyrodniczą. Pokazuje ona brak gatunków chronionych na naszej działce. Wykazała jedynie, że znajduje się na niej powszechnie występujący ślimak winniczek, którego można przenieść do innego siedliska – zauważa dyrektor Tomasz Gustab.
– Dotarliśmy do pisma z września 2023 r., skierowanego do Komisji Planowania Przestrzennego rady miasta, podpisanego przez osoby ze środowiska naukowego PAN i UJ, które zawiera bezpośrednie stwierdzenia, iż budowa Parku Zakrzówek zniszczyła siedliska gatunków chronionych. Nieuchronnie nasuwa się więc wniosek: wszystkie gatunki chronione uciekły podczas budowy Parku Zakrzówek i wycieczek tłumów na kąpielisko. Jedynie ślimak nie zdążył uciec – dodaje Gustab.
Zapoznaliśmy się z pismem, na które powołuje się deweloper. Podpisali się pod nim m.in. naukowcy z Instytutu Zoologii i Badań Biomedycznych UJ. Zawnioskowali do radnych, by poszerzyć użytek o sześć działek na Zakrzówku (w tym o teren, należący do Apollo Investment Twardowskiego).
„Obszar ten zagrożony jest zabudową wielorodzinną z garażami podziemnymi. Postulujemy zaniechanie planów jakiejkolwiek inwestycji na tym obszarze z uwagi na fakt, iż w bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się użytek ekologiczny Zakrzówek. Planowana inwestycja niesie ze sobą poważne ryzyko bezpośredniego i pośredniego negatywnego oddziaływania na wyżej wymieniony obszar, m.in. poprzez obniżenie poziomu wód gruntowych” – napisali eksperci.
Zwracamy uwagę przedstawicielom dewelopera, iż dokument naukowców, na który się powołują, jest jednocześnie wnioskiem do radnych o poszerzenie użytku ekologicznego m.in. o działkę, która należy do Apollo Investment Twardowskiego. – Wniosek naukowców zapewne jest skutkiem mocnego lobbingu oddolnego grup skupionych wokół ogólnoświatowego trendu ekologicznego, ratującego planetę za wszelką cenę, nawet kosztem ludzi. Świadczą o tym między innymi konkretne numery działek przytoczone w piśmie, z pewnością podsunięte naukowcom przez miejscowych aktywistów – przekonuje Tomasz Gustab.
– Tymczasem fakty są jednak takie, że żyjemy w dużym mieście i siłą rzeczy musimy współdzielić naturalne siedliska z „siedliskami ludzkimi”. Natomiast wniosek nie jest poparty żadnymi aktualnymi badaniami w terenie. Naukowcy wnioskują o rozszerzenie użytku ekologicznego na działki prywatne (może nawet nieświadomie), gdyż pierwotne siedliska gatunków chronionych na terenach miasta zostały zniszczone przez budowę Parku Zakrzówek. To absurd, absolutnie nie tak powinno to wyglądać – przekonuje nas dyrektor Gustab.
Faktycznie naukowcy wskazują w piśmie, że na Zakrzówku dochodziło w ostatnich latach do postępującej utraty siedlisk. Ich zdaniem wpływ miało na to m.in. utworzenie boiska do paintballa, a także budowa parku. Do zastrzeżeń wobec miejskiej inwestycji na lipcowej sesji Rady Miasta Krakowa odnosił się Łukasz Pawlik, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej. Przekonywał, że podczas realizacji zadania prowadzono nadzór przyrodniczy. – Budowa parku została tak zaplanowana i wykonana, żeby szkody w środowisku nie było – mówił Pawlik.
Głos zabrali też radni miejscy. Część poparła powiększenie użytku na Zakrzówku. – Mam ogromną nadzieję, że ten użytek zostanie uchwalony, że będziemy mogli wszyscy cieszyć się kolejnym fantastycznym miejscem w Krakowie – podkreślała Aleksandra Owca z Krakowa dla Mieszkańców.
– Bardzo proszę o serce i wsparcie dla Zakrzówka, bo jest to teren, który jest wyjątkowy. To jest jedna z tych enklaw, która jest w tej chwili zagrożona. Potrzebujemy zachowania bioróżnorodności. Już w tej chwili inwestorzy, choćby przez koszenie czy różne działania przygotowujące do inwestycji, próbują ten teren niszczyć ekologicznie – mówiła z kolei Joanna Handerek z Nowej Lewicy.
Zło konieczne
– Jako przedstawiciele branży deweloperskiej nie chcemy być traktowani w Krakowie jak zło konieczne. Dajemy miejsca pracy, chcemy tutaj inwestować. Ludzi nie stać na własne lokum. Sytuacja nie ulegnie poprawie, jeśli radni będą blokować nowe inwestycje użytkami ekologicznymi – dodaje Bernadeta Figiel. – Kupiliśmy działkę przy ulicy Twardowskiego, która jest budowlana. Chrońmy przyrodę, ale tam, gdzie jest to uzasadnione – dodaje.
Przedstawiciele dewelopera twierdzą, że jeśli użytek ekologiczny zostanie uchwalony na ich działce, to niestety będą musieli wystąpić wobec miasta z roszczeniem o odszkodowanie. Szacują, że będzie to kwota około 50 mln zł. – To pieniądze nie radnych a nasze, wszystkich krakowian. Za taką kwotę można zrobić wiele dobrego dla mieszkańców Krakowa, np. wyremontować chodniki, odcinki ulic, zrewitalizować istniejący park itp. Planowany przez radnych użytek ekologiczny ma powstać w zdecydowanej większości na prywatnych, ogrodzonych, bezdrzewnych, regularnie koszonych działkach. Nie będzie do niego wstępu dla mieszkańców – informuje Tomasz Gustab.
– Jeśli nie uda nam się zrealizować inwestycji na naszej działce na Zakrzówku, straty po stronie naszej firmy będą katastrofalne – kwituje Bernadeta Figiel.
Całościowa ochrona
Na temat Zakrzówka korespondujemy z Instytutem Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk. Eksperci przekonują, że trzeba chronić kompleksowo cały jego obszar. Zauważają, że na Zakrzówku występują m.in. chronione gatunki roślin, a wśród nich: rojownik pospolity, pełnik europejski czy sasanka łąkowa. – Z kolei spośród licznych chronionych gatunków zwierząt warto zwrócić uwagę na motyle, 11 gatunków trzmieli oraz gniewosza plamistego (wąż) – wylicza dr hab. Elżbieta Wilk-Woźniak, dyrektor Instytutu Ochrony Przyrody PAN. Przypomnijmy, że gniewosz plamisty już nieraz krzyżował plany inwestorów.
Naukowcy zwracają uwagę, że nie wystarczy chronić miejsca rozdrodu zwierząt. – Mogą występować wszędzie tam, gdzie żerują, ukrywają się, chronią się, zimują, przemieszczają się, czyli na całym obszarze – wyjaśnia dr hab. Wilk-Woźniak. – Ochrona Zakrzówka powinna polegać na bezwzględnym ograniczeniu jego zabudowy. Mowa też o zachowaniu korytarzy migracyjnych wzdłuż ulic: Norymberskiej, Tynieckiej, św. Jacka oraz Wyłom. Zabudowa Zakrzówka spowoduje fragmentację i utratę siedlisk. Spowoduje także zwiększenie śmiertelności, a nawet zanik niektórych gatunków – podsumowuje dr hab. Wilk-Woźniak.
Do tematu nowego użytku radni mają wrócić po przerwie wakacyjnej.