Ponad 90 zdjęć wybitnej fotografki Justyny Mielnikiewicz, ukazujących Ukrainę w stanie wojny, znalazło się na nowej wystawie w Międzynarodowym Centrum Kultury. Ekspozycję można oglądać do 6 listopada.
„W Ukrainie. Justyna Mielnikiewicz” to wystawa, która ukazuje ludzką codzienność podszytą wojenną grozą. Na zdjęciach wielokrotnie nagradzanej fotografki nie zobaczymy krwi, zniszczeń czy działań militarnych, lecz historie konkretnych osób.
– To zwykli ludzie, którzy nagle zostali wplątani w agresywną politykę Rosji, a ich życie wywróciło się do góry nogami. Pokazujemy dramatyczne momenty, takie jak pogrzeby, ale próbujemy też wydobyć coś pozytywnego. Głównym elementem wystawy jest cykl fotografii, który autorka nazwała „Kiss”, czyli pocałunek – tłumaczy Monika Rydiger, kuratorka wystawy.
Szczęście w obliczu tragedii
Justyna Mielnikiewicz przedstawiła historię ludzi, którym po wielu dramatycznych momentach, udało się wydostać z Mariupola i dotrzeć do Zaporoża. Na fotografiach widzimy płaczących ze szczęścia i całujących się małżonków, stąd nazwa „Kiss”.
– Mnie w wojnie najmniej interesują okopy. Swoją rolę widzę w opowiadaniu tego, co dzieje się w kraju, opowiadaniu ludzkich historii, które uważam za ważne i wymagające przypominania. Trudniej jest zmierzyć się widzowi z twarzą drugiego człowieka, na której wyrażony jest strach i ból, niż z ruinami budynków – wyznaje autorka zdjęć Justyna Mielnikiewicz.
Na wystawie znajdują się nie tylko fotografie powstałe w ciągu ostatnich miesięcy, ale także zdjęcia z autorskiego albumu fotografki „Ukraine runs through it”. Ukazuje on zdarzenia, ludzi i ich historie począwszy od „Rewolucji Godności” po roku 2019.
By być bliżej
Szczególną rolę odgrywa sposób aranżacji ekspozycji. Wyeksponowanie zdjęć nie tylko tradycyjnie na ścianach, ale także w postaci wielkoformatowych paneli oraz półprzezroczystych tkanin, pozwala na bliższy i bardziej realistyczny odbiór.
– Nasza aranżacja ma być łącznikiem pomiędzy zmysłami odbiorców a sztuką fotografii. Zdjęcia stają się częścią przestrzeni, wychodzą z własnych kadrów i rozszerzają granice. Pojawiają się w postaci wielkoformatowych nadruków na płaszczyznach ścian, ale także na dodatkowych elementach aranżacyjnych, takich jak tunel w strefie wejścia. Wprowadza on widza na wystawę sugerując nastrój smutku i żałoby, a następnie wyprowadza dając zupełnie inne odczucia, np. nadzieję – opowiada Patrycja Ochman-Tarka.
Wspomniany wcześniej cykl fotografii pod nazwą „Kiss” znajduje się wewnątrz elipsy, otulonej przeziernym tiulem. Celem tego zabiegu było stworzenie intymnej strefy dla takich emocji jak radość, szczęście i miłość.
– Chciałyśmy zaaranżować tę przestrzeń w taki sposób, aby stopniować natężenie emocji i żeby widzowie mogli odkrywać fragment po fragmencie, zbliżając się do bohaterów ekspozycji – dodaje Paulina Ochman.
Wystawę „W Ukrainie. Justyna Mielnikiewicz” można oglądać od 2 września do 6 listopada na patio Międzynarodowego Centrum Kultury przy Rynku Głównym 25.