Fotograf, przyrodnik i artysta. O fenomenie Włodzimierza Puchalskiego na wystawie w MCK [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
„Domowroty. Włodzimierz Puchalski” to najnowsza wystawa prezentowana w Międzynarodowym Centrum Kultury. Ekspozycja przypomina jednego z najsłynniejszych polskich przyrodników, fotografa, artystę i edukatora.

Ewelina Bajorek-Dziuban, LoveKraków.pl: Na wystawie możemy zobaczyć prawie 250 prac, w tym wybitne portrety zwierząt autorstwa Włodzimierza Puchalskiego. Skąd pomysł na realizację takiej ekspozycji?


Łukasz Galusek, zastępca dyrektora ds. programowych MCK:
Kilka lat temu prezentowaliśmy wystawę „Max Ernst. Sny ornitologa” – najsłynniejszego surrealisty XX wieku – i zdaliśmy sobie sprawę, jak wiele Puchalski ma z nim wspólnego. Ernst czuł, że bliżej mu do istot skrzydlatych niż do ludzi. Drugim ważnym aspektem była otwarta w 2020 roku wystawa „Rośliny i zwierzęta. Atlasy historii naturalnej w epoce Linneusza”, na której pokazywaliśmy, jak grafika próbowała poszukiwać nowych technik, by ukazać piękno natury.

W tej opowieści świadomie zatrzymaliśmy się na wynalazku fotografii. Teraz wracamy i dopisujemy drugi rozdział, pokazując najlepszego fotografika i filmowca przyrody, jakiego mieliśmy.


Włodzimierz Puchalski nie bez powodu jest więc określany mianem polskiego Davida Attenborougha.

Tak, to porównanie wcale nie jest na wyrost. Rzeczywiście Puchalski był kimś, kto uwrażliwił kilka pokoleń Polaków na piękno przyrody i świata. Jednak w odróżnieniu od Davida Attenborougha, który podróżuje w różne zakątki świata, Puchalski uczył nas naszej rodzimej przyrody. Pokazywał to, co jest za progiem i co możemy podpatrzeć, leżąc na łące czy przechadzając się po lesie.


Jakie było główne założenie wystawy?

Stwierdziliśmy, że spróbujemy nie tylko przypomnieć Puchalskiego, ale także sprowokować zwiedzających do dyskusji i różnych przewartościowań. Staramy się przywrócić Puchalskiego sztuce jako fotografika, pokazując jego wspaniałe korzenie artystyczne we lwowskim środowisku fotograficznym międzywojennym, które było niezwykle awangardowe i eksperymentalne. Puchalski, chociaż zdecydował się na fotografowanie świata żywego, nie przestał być artystą.


Patrząc na jego prace, można odnieść wrażenie, że jest on niezwykle współczesny.

Pokazuje to zwłaszcza dział, który potocznie nazwaliśmy „Selfie Puchalskiego”. Dzisiaj chętnie sami się fotografujemy, dokumentując nasze stany fizyczne, duchowe czy emocjonalne. Puchalski robił to samo, choć oczywiście w innych czasach. Jego autoportrety, a raczej duety, bo zazwyczaj na zdjęciach towarzyszyły mu zwierzęta, mają coś wspólnego z naszymi aktualnymi, tak prywatnymi fotografiami. Prezentując serię tych zdjęć, chcieliśmy więc pokazać, jak bardzo współczesny jest Puchalski.


Wśród jego dzieł najbardziej znane są mistrzowskie portrety zwierząt. Co robił, by uzyskać tak niezwykły efekt?

Puchalski był mistrzem pomysłowości i zręczności. Doskonale wiedział, jaką zwierzęta mają pamięć i spostrzegawczość. Potrafił budować z nimi więź. Mówił, że ptaki są w stanie zapamiętać wyraz twarzy kogoś, kto wydał im się wrogiem i po wielu latach rozpoznać tę osobę. A więc to nie tylko zręczność techniczna, ale także doskonały zmysł i wiedza.

Fascynujące jest, że Puchalski portretował zwierzęta, jakby były wybitnymi jednostkami, a przecież to jest baran, kogut, gęś czy ryś. Na zdjęciach wyglądają tak dostojnie i majestatycznie, że od razu przywodzą na myśl wielkich władców, wodzów czy dyktatorów XX wieku. Puchalski, odwołując się do świata rodzimej przyrody, przywracał wiarę w życie Polakom, zwłaszcza po II wojnie światowej.


Wystawa nosi tytuł „Domowroty. Włodzimierz Puchalski”. Co oznacza to pojęcie?

W latach 30. Puchalski brał udział w eksperymencie, który dotyczył bocianów ze wsi Butyny pod Lwowem. Jego celem było zbadanie, jak działa mechanizm zwierząt, zwłaszcza ptaków, pozwalający na odnajdywanie drogi do domu. Bociany były bowiem obrączkowane i wywożone w różne zakątki świata. Sprawdzano, jak szybko wrócą do swojego środowiska. Termin ten naukowo nazywa się „homing”. My przetłumaczyliśmy go jako „domowroty”, poruszając wątek powrotu do domu.


W obecnych czasach wybrzmiewa on jeszcze mocniej.

Tak, „domowroty” nabierają drugiego znaczenia i stają się metaforą Ukraińców oraz ich zwierzęcych podopiecznych. Kurator wystawy Andrij Bojarov, który przyjechał do nas ze Lwowa, podkreśla, iż jego rodacy, tak jak bociany, zostali wyrzuceni z gniazd. Wielu z nich szuka obecnie jak najkrótszej drogi, by powrócić do domu. Bardzo się cieszymy, że udało nam się zrealizować tę wystawę w dialogu polsko-ukraińskim. Jednocześnie chcemy zwrócić uwagę, iż to pierwsza wojna w dziejach ludzkości, gdy troszczymy się nie tylko o ludzi, ale także o zwierzęta, którym poświęca się uwagę, próbuje ratować, dla nich specjalnie wysyła pomoc.


Wystawę „Domowroty. Włodzimierz Puchalski” zwiedzający mogą oglądać do 6 listopada 2022 roku. Znajdują się na niej również dzieła mistrzów Puchalskiego – Henryka Mikolascha i Witolda Romera.