Cracovia - Radosław Janukiewicz 0:1

Niebywała wręcz postawa bramkarza Radosława Janukiewicza i gol z rzutu karnego Marcina Robaka pozwoliły Pogoni Szczecin na wywiezienie szczęśliwych trzech punktów ze stadionu przy ul. Kałuży. Portowcy zepchnęli z pozycji wicelidera tabeli Wisłę Kraków.

Bądź na bieżąco z krakowskim sportem. Dołącz do nas na Facebooku >>

– Futbol to prosta gra. Musisz w niej maksymalnie wykorzystywać to, co posiadasz. Jak masz spryt, szczęście i nieco egoizmu, to stój w polu karnym i czekaj na piłkę – powiedział kiedyś specjalista od „brzydkich” goli, Filippo Inzaghi. Po meczu z Pogonią Wojciech Stawowy powinien poświęcić jedną jednostkę treningową, by wykaligrafować te słowa w szatni swojego zespołu.

Bo cóż z tego, że zawodnicy Pasów czarowali swoją grą puste krzesełka stadionu przy ul. Kałuży? Cóż z tego, że zmiażdżyli rywali pod względem posiadania piłki? Cóż z tego, że regularnie testowali umiejętności Radosława Janukiewicza, skoro kolejny raz nie wystarczyło to na wywalczenie choćby punktu?

Po kilku akcjach Cracovii ręce same składały się do oklasków. A przynajmniej do momentu, gdy trzeba było umieścić piłkę między słupkami, po drodze mijając jeszcze golkipera Portowców. Już jeden z pierwszych ataków mógł przynieść Pasom prowadzenie, ale po szybkiej kombinacji ze Stebleckim minimalnie pomylił się Ntibazonkiza. Burundyjczyk, w przeciwieństwie do meczu we Wrocławiu, nie miał dziś swojego dnia, bo pojedynek z bramkarzem Pogoni przegrał też w 33 minucie. Jednak odpowiedzialność za „zero” po stronie zdobytych goli spada nie tylko na niego.

Doskonałą okazję zmarnował także Dawid Nowak. W 27. minucie jego koledzy modelowo rozprowadzili defensywę rywala, ale strzał napastnika z 7 metrów instynktownie obronił Janukiewicz. Sposobu na jego pokonanie nie znalazł też Marcin Budziński, choć posłał w jego kierunku kilka „pocisków” zza pola karnego. Bramkarz Pogoni sprawiał wrażenie, jakby między słupkami stał dziś wraz z czterema sobowtórami i w pełni zasłużył na miano gracza meczu.

Tymczasem jego koledzy z pola, zgodnie z cytatem z Inzaghiego, wykorzystali niemal wszystko to, co mieli. Choć większość spotkania spędzili na rozpaczliwych próbach powstrzymania sunących fali ataków, mieli w swoich szeregach kogoś, kto potrafił pod atakowaną bramką zachować zimną krew. Marcin Robak mógł długimi fragmentami pałętać się bez celu między stoperami Cracovii, ale raz idealnie wyszedł do prostopadłej piłki i dał się sfaulować Milosowi Kosanovicowi. A następnie sam wymierzył sprawiedliwość, zapewniając swojej drużynie szczęśliwe trzy punkty.

– Mieliśmy tych sytuacji naprawdę dużo. Jeśli nie będziemy ich wykorzystywać, to nie będziemy wygrywać meczów. Brakowało nam też kibiców, którzy potrafią stworzyć fantastyczną atmosferę – narzekał Adam Marciniak. To piąta porażka Cracovii w 10 spotkaniach. W najgorszym przypadku może ją to kosztować obsunięcie się na 13. miejsce w tabeli.


Cracovia – Pogoń Szczecin 0:1 (0:0)

Robak 21’


Cracovia: Pilarz - Kuś, Szeliga, Kosanović, Marciniak – Danielewicz (Straus 55’), D.Dąbrowski (Boljević 79’), Budziński - Ntibazonkiza, Nowak, Steblecki (Dudzic 46’)

Pogoń: Janukiewicz - Frączczak, M.Dąbrowski, Golla, Lewandowski - Bąk, Ława (Djusse 79’), Rogalski (Ouedrago 74’), Akahoshi, Murayama - Robak


Sędziował: Paweł Pskit

Żółte kartki: Danielewicz, Budziński – M.Dąbrowski, Frączczak, Akahoshi