Dlaczego Norwegia może powiedzieć „nie” ZIO [Komentarz]

Śmiertelni wrogowie idei organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Krakowie znów podają argumenty, że taki bogaty kraj jak Norwegia nie ma ochoty łożyć pieniędzy na taką imprezę jak igrzyska. Nikt nie zastanawia się jednak dlaczego tak jest.

Propagatorzy ZIO Kraków 2022 jednym głosem mówią: nie będzie miliardów na inwestycje bez igrzysk, ponieważ rząd nie będzie chciał nam dać (Małopolsce i miastu) tych pieniędzy i już. Dlaczego? Być może jest tak, jak w tym starym kawale – bo nas nie lubią. Być może dlatego, że krakowscy i małopolscy posłowie nic nie znaczą w rządzie. Ale jedno należy podkreślić: środki te w dużej części będą pochodzić z Unii Europejskiej oraz z MKOl-u, a nie – jak w przypadku Norwegii – tylko i wyłącznie z budżetu krajowego i MKOl-u.

I to jest cała tajemnica. Norwegowie są w zupełnie innej sytuacji niż my. Polacy mogą czerpać garściami z unijnego skarbca. Ostatni raz. Później będziemy musieli sobie jakoś poradzić bez tych pieniędzy. Norwegowie nie potrzebują dróg, nie muszą naprawiać skoczni, budować hal sportowych i zaistnieć na arenie międzynarodowej jako miejsce, do którego warto się wybrać zimą. Bo już tam są.

Polsce, Małopolsce tego brakuje, bo nie mieliśmy 69 lat na budowę naszej marki. Mieliśmy ich ledwo 25, a tak naprawdę 10 – odkąd jesteśmy w UE. I teraz z ogromnym wsparciem finansowym, ale nie takim, jak wielu się wydaje, czyli „macie 5, 10, 15 miliardów i wydajcie na co chcecie”, może uda się wzmocnić region i wypromować go na świecie. Jest to ryzykowne, ale nie mniej ryzykowne jest zaprzepaszczenie szansy, jaką dają nam igrzyska.