Dyrektor szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie stwierdził wczoraj w rozmowie z Polsat News, że „jesteśmy na granicy wydolności. – Nie wiem, co będziemy robić, bo już teraz mamy po kilka karetek oczekujących na podjeździe, wszystkie pomieszczenia w szpitalnym oddziale ratunkowym są zajęte przez pacjentów oczekujących na przyjęcie – zaznaczył.

Tymczasowy szpital

Szef placówki przypomniał, że otrzymał od wojewody małopolskiego polecenie uruchomienia szpitala tymczasowego w małej hali Tauron Areny. Ma jednak zastrzeżenia, czy jakikolwiek tymczasowa placówka w Polsce będzie w stanie spełnić wyśrubowane wymogi ministra zdrowia, które zostały zapisane w rozporządzeniu. – Trochę opadła nam szczęka – dodał.

Mówił, że nawet gdyby szpitale tymczasowe nie okazały się potrzebne, to należy być przygotowanym na różne scenariusze rozwoju epidemii.

Kolejne respiratory

– Dziś zaludniliśmy ostatni respirator, ale mamy obiecane kolejne urządzenia, które przez pana wojewodę powinny do nas trafić w następnych dniach. Jakoś sobie radzimy i nie mamy dylematu, kogo trzeba podłączyć do respiratora, czy wybierać między pacjentami – stwierdził Friediger.

Jerzy Friediger, jako członek prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej był pytany, czy inni medycy zgłaszali mu problemy z dostępnością respiratorów. – Nikt z kolegów nie sygnalizował takiego problemu, ale boję się, że może dojść do takiej sytuacji – zaznaczył.

Podkreślił, że w szpitalu „nastroje nie są najlepsze”. W jego opinii, wynika do z konieczności dokonywania ruchów personalnych między szpitalnymi oddziałami. – Koledzy są zaniepokojeni, zwyczajnie zmęczeni. Nie wiedzą, ile to potrwa. Wszyscy czujemy się troszkę wypaleni – dodał.