Miasto za pomocą portalu krakow.pl chwali się tym, że według „francuskiego portalu sportetsociete.org Kraków, obok Oslo, ma największe szanse na organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku”.
Fakt, w sondzie na wortalu o 7 punktów procentowych wyprzedza nas Oslo, do tej pory w głosowaniu wzięło około 150 osób. Strona sportetsociete.org to projekt 25-letniego doktoranta stworzony do jego celów naukowych. Kevin Bernardi interesuje się tematyką olimpijską od czterech lat. Na swoim koncie ma ponad 135 artykułów tylko o tematyce ZIO 2022. Udało mu się na ten temat porozmawiać z Jagną Marczułajtis-Walczak, która skrzętnie wykorzystała tę szansę do promocji naszego miasta i regionu. Zdecydowaliśmy się porozmawiać z Kevinem Bernardi na temat kandydatury Krakowa na miasto-gospodarza, szansach i zagrożeniach, jakie płyną z organizacji Igrzysk oraz przyczynach rezygnacji Monachium i Sztokholmu z rywalizacji o ZIO 2022.
Dawid Kuciński: Które miasto jest Twoim faworytem w wyścigu o ZIO 2022?
Kevin Bernardi: Według mnie Oslo jest niezaprzeczalnym faworytem. Ma wszystko, co potrzebne do organizacji ZIO: dobrych sportowców i infrastrukturę. Przeważyć może to, że zawsze będą pełne stadiony w czasie zawodów. Kraków jest na drugim miejscu znacznie przewyższając Lwów, choćby ze względu na niestabilną sytuacją polityczną na Ukrainie. Mamy jeszcze Ałmaty, ale po ZIO 2018, które odbędzie się w Korei, MKOl, według niepisanego prawa, powinien „zmienić” kontynent. Dlatego zostaje tylko dwóch poważnych kandydatów: Norwegia i Polska.
Francuskie media pewnie żyją teraz Soczi i nie poświęcają wiele uwagi na walkę o ZIO 2022?
Tak, pojawiają się tylko wzmianki. Media nie interesują się tematem do kilku miesięcy przed wyborem miasta-gospodarza. Trochę szkoda, bo można się wiele dowiedzieć o miastach-kandydatach. Ja natomiast śledzę non-stop newsy z systemu aplikacyjnego, odkąd miasta wyraziły zainteresowanie organizacją. Na mojej stronie znajduje się 135 artykułów na ten temat.
Francja gościła Zimowe Igrzyska trzykrotnie. FIFA World Cup w 1998 roku. Twój kraj ma dość dużych wydarzeń sportowych?
W 2003 roku gościliśmy jeszcze Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce, a cztery lata później Puchar Świata w Rugby. Za dwa lata znów będziemy organizować Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej, a w 2017 Mistrzostwa Świata w Piłce Ręcznej. Ryder Cup Golf w 2018 roku i kilka miesięcy później międzynarodowe zawody jeździeckie w Normandii. Będziemy się też starać o Letnie Igrzyska Olimpijskie w 2024 roku.
W samym Krakowie trwa emocjonalna dyskusja o budżecie ZIO 2022. Przeciwnicy mówią, że to będzie zupełnie nieopłacalne i budżet ostatecznie będzie dużo wyższy niż zakładano. Obserwujesz inne takie imprezy, może się to sprawdzić?
Igrzyska Olimpijskie to kompleksowe wydarzenie w zakresie logistyki (z budową obiektów stałych lub tymczasowych), bezpieczeństwa (mobilizacja dziesiątek tysięcy osób) i wypełnienie międzynarodowych standardów ochrony środowiska zgodnie z zaleceniami Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (Agenda 21), ale również, co ważniejsze, jest to wydarzenie ekonomiczne.
Faktycznie, budżet musi być duży, liczony w miliardach euro. Poprzednie edycje ZIO pokazały, że początkowy budżet nie jest wystarczający i powoduje ostatecznie zwiększenie wydatków. Budżet przed wyborem miasta-gospodarza jest zazwyczaj mniejszy niż ten, gdy dochodzi do faktycznej organizacji igrzysk. Jest zatem prawdopodobne, że Kraków zostanie poproszony w lipcu 2015 r. o ponowny przegląd szacunkowego budżetu. Ale nie ma co panikować – dobre przygotowanie i planowanie pozwoli ograniczyć nadmierne koszty organizacyjne.
Zwolennicy organizacji ZIO 2022 przestrzegają przed tym, aby Kraków nie blokował inicjatywy, ponieważ jest to projekt międzynarodowy (kandydujemy razem ze Słowacją) i regionalny. Byłby wstyd, gdyby jedno miasto zablokowało taką inicjatywę?
Zablokowanie aplikacji może mieć wpływ na postrzeganie miasta, ale też całego kraju, jego marki. Należy zwrócić uwagę, że niewiele miast wycofuje się w trakcie selekcji kandydatów. Powaga wymaga, aby zdecydowały się na taki krok wcześniej.
Ostatni przykład Sztokholmu, który był wymieniany w roli faworyta na miarę Oslo, może być pouczający. Brak przejrzystości politycznej i instytucjonalnego wsparcia, na które miasto liczyło, doprowadziły do wycofania się stolicy Szwecji. To był potężny cios dla tamtejszego ministerstwa sportu. Po wielu niepowodzeniach w przeszłości, Szwecja nie będzie chciała znów eksperymentować.
Wracając do Polski i Krakowa: według mnie, władze lokalne i krajowe biorą pod uwagę odpowiednie wsparcie tego projektu. Słowacja zdaje się robić tak samo. To znak zaufania w olimpijski projekt.
Dlaczego Monachium i Sztokholm zrezygnowały?
Finansowe ryzyko całego przedsięwzięcia prawdopodobnie przestraszyło Bawarczyków, podczas gdy politycy w Sztokholmie doszli do wniosku, że inwestycja nie jest potrzebna bez względu na koszty czy korzyści.
Dodatkowo Monachium została dokumentacja techniczna z aplikacji o organizację Igrzysk Olimpijskich w 2018 roku (Monachium zajęło drugie miejsce za Pyeongchang). Wystarczyłoby nieco ją ulepszyć i to bawarskie miasto byłoby groźnym konkurentem dla wszystkich europejskich, a także azjatyckich miast. Ale, paradoksalnie, ta zaleta była też największą wadą niemieckiego miasta. Mieszkańcy regionu Garmisch-Partenkirchen mieliby zostać wywłaszczeni z kilku działek rolnych. To naruszenie terytorialne było wtedy nie do pomyślenia dla rolników. Choć niektóre punkty w aplikacji 2022 zostały zmienione, ludzie podjęli taką, a nie inną decyzję i tym samym zaprotestowali przeciw działaniom władz.
Techniczne walory natomiast były niezaprzeczalnie po stronie Sztokholmu (na przykład Tele2 Arena), ale odległość Are (miasto wybrane do narciarstwa alpejskiego), a także potrzeba budowania nieprzydatnych po igrzyskach obiektów, osłabiły przekonanie o realizacji projektu u niektórych urzędników.
W Krakowie władze planują budowę metra. Potrzebujemy miliardów złotych na budowę pierwszej linii. Dodatkowe miliardy potrzebne są na dokończenie obwodnicy. Czy faktycznie ZIO może przynieść ze sobą rozwój inwestycyjny? Mógłbyś podać przykład miasta o podobnym rozwoju do Krakowa, gdzie po imprezie w stylu Igrzysk infrastruktura faktycznie rozkwitła?
Możemy posłużyć się przykładem Barcelony, która w 1992 roku była gospodarzem Letnich Igrzysk Olimpijskich. Zrekultywowane wybrzeże morskie jest obecnie jednym z najbardziej popularnych w Hiszpanii. A wszystko dlatego, że organizatorzy zbudowali tam wioskę olimpijską. Miasto ogólnie stało się piękniejsze i przyjemniejsze. Dziś widać, że inwestycje się opłacały, ponieważ stolica Katalonii jest na czwartym miejscu europejskich miast biznesu. Dzięki organizacji IO, Barcelona „wygrała” 20-30 lat w rozwoju. To absolutnie niesamowite!
Czy ZIO w jakikolwiek sposób może wpłynąć pozytywnie na mieszkańców danego regionu? Sprawić, że poczują się wyjątkowi?
Oczywiście, jeśli tylko zostanie to wszystko odpowiednio zaplanowane. Bardzo ważne jest, aby projekt był oparty na konsultacjach z mieszkańcami. Powinni móc wyrażać swoje zdanie, bo w końcu to ich kraj, ich miasta. A co ważne, takie konsultacje mogą dostarczyć wiele pomysłów i ciekawych refleksji. Istotne jest, aby znać opinię mieszkańców, aby nie budować wszędzie i byle jak. Zbyt często widzimy organizację Igrzysk bez ludności. Takimi negatywnymi przykładami są Igrzyska w Pekinie lub Soczi.
Zawody olimpijskie to setki godzin w programach telewizyjnych na całym świecie, tysiące artykułów, wywiady, zdjęcia… Chyba nie można sobie wyobrazić lepszej promocji. Jednak wcześniej trzeba coś dać od siebie. To opłacalne?
To, czy impreza była opłacalna, czy nie, widać po kilku latach. To długi proces, czasem może nawet trwać dekady. Tutaj dowodem na to znów może być Barcelona. Ale też na przykładzie Albertville (ZIO 1992) możemy powiedzieć, że było to opłacalne, ponieważ miasto w pełni wykorzystało korzyści płynące z bycia miastem-gospodarzem, zwłaszcza pod względem turystycznym.
No, ale jak wcześniej wspomniałem, wszystko opiera się na odpowiednim planowaniu i zarządzaniu. Igrzyska mogą prowadzić do ekonomicznej i społecznej katastrofy – tak, jak było w Atenach w 2004 roku. Stolica Grecji była źle przygotowana i budowa niektórych obiektów nie była możliwa bez dodatkowych pieniędzy. W konsekwencji 70% zbudowanych obiektów jest opuszczonych, nic się tam nie dzieje. Sztandarowym złym przykładem jest Stadion Olimpijski, który od 2005 roku (finał Ligi Mistrzów) nie gościł żadnej większej imprezy, a cały czas trzeba wydawać na niego pieniądze, aby obiekt utrzymać.
Co do obiektów… Wiesz, ile w Polsce jest bobsleistów? Pięciu. Ludzie zastanawiają się, po co im obiekt za kilkadziesiąt milionów złotych. Ciężko obalić ten argument, aby za publiczne pieniądze budować coś dla garstki ludzi.
Sprawa budowy niektórych obiektów sportowych jest zawsze problemem przy organizacji większych wydarzeń sportowych, zwłaszcza zimowych. Sporo dyscyplin sportowych to dyscypliny niszowe, niecieszące się wielkim zainteresowaniem. Jest to oczywiście zależne od każdego kraju, ale oprócz konkurencji narciarskich, łyżew czy hokeja, inne dyscypliny nie są popularne. Bobsleje to jedna z tych dyscyplin. Tak samo curling czy skeleton. Dlatego należy się skupić na obiektach, które później można zdemontować i nie narażać się na niepotrzebne koszty utrzymania.
Kevin Bernardi obecnie robi doktorat z prawa publicznego. W 2010 roku uzyskał tytuł licencjatu, a dwa lata później magistra z dziedziny administracji i prawa publicznego. Twórca raportu na temat wpływu i dziedzictwa Igrzysk Olimpijskich, a także „Memory Research on Governance of the International Olympic Committee and the Games”. Od września 2012 roku realizuje pracę magisterską na temat olimpizmu oraz zajmuje się prawem konstytucyjnym na uniwersytecie Perpignan Via Domitia.