News LoveKraków.pl

„Jeden z niewielu, jeśli nie jedyny ksiądz, któremu mogłem zaufać”. Znajomi wspominają ks. Isakowicza-Zaleskiego

9 stycznia, po długiej i ciężkiej chorobie, w szpitalu w Chrzanowie zmarł ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Duchowny stał się ikoniczną postacią w niesieniu pomocy chorym, potrzebującym i niepełnosprawnym.

Kapłan „patrzył” na ręce krakowskiego kościoła. Domagał się procesu lustracji wobec duchowieństwa, otwarcie mówił o skandalu wykorzystania nieletnich przez osoby duchowne. Był nonkonformistą. Nazywał rzeczy po imieniu, przez co nie wszystkie kręgi darzyły go sympatią.

Zapytaliśmy osoby, które na co dzień współpracowały z ks. Tadeuszem na czym, według nich, polegał fenomen jego osoby.

Oddał serce potrzebującym

Jan Kościuszko, pomysłodawca Wigilii dla Osób Samotnych i Potrzebujących wskazuje, że ks. Tadeusz wyróżniał się olbrzymią empatią, troską o innych, udzielającą się społecznie. – Poznałem go jako człowieka godnego zaufania. W związku z tym bardzo ceniłem sobie jego przyjaźń, jego zaangażowanie w naszą wigilię. Podczas pandemii, kiedy nie można było zorganizować wigilii na Rynku Głównym, był główną osobą, która rozdysponowała do których ośrodków społecznych należy rozwieść to jedzenie. Realnie to dzięki niemu to wszystko się odbyło. Był to jeden z niewielu, jeśli nie jedyny ksiądz, któremu mogłem zaufać, z którym mogłem prowadzić tę akcję, bez żadnej domieszki polityki czy presji. Ksiądz Isakowicz-Zaleski był człowiekiem nieugiętym, który zawsze, bez względu na okoliczności miał swoje zdanie. Był dla mnie bohaterem. I takim pozostanie w mojej pamięci. Pozostawił wyrwę, której nie da się zapełnić – podkreśla społecznik.

Rzeź na Wołyniu i czasy „Solidarności”

Barbara Nowak w latach 80-tych współpracowała z ówczesnym klerykiem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim. Razem tworzyli struktury niepodległościowe przy kościele św. Maksymiliana Marii Kolbego w Mistrzejowicach.

– Był osobą bardzo represjonowaną za to, że był przy ks. Kazimierzu Jancarzu (legendarnym kapelanie „Solidarności”), za to, że tworzył środowisko niepodległościowe, że współpracował przy bardzo wielu inicjatywach, w tym przy Chrześcijańskim Uniwersytecie Robotniczym – opowiada.

Historyk wskazuje także na zaangażowanie ks. Isakowicza-Zaleskiego w sprawę wyjaśnienia zbrodni wołyńskiej, której poświęcił większość swego życia. – Na uwagę zasługuje jego działalność, która cały czas pozwalała nam pamiętać o Wołyniu i upominać się o godne potraktowanie Polaków. Do tej pory nie zostało to załatwione, jednak w tej walce o pamięć dla pomordowanych na Wołyniu osobą wyjątkową i sztandarową jest ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. To jego zasługa w tym, że my wszyscy o tym pamiętamy. Zadanie, które nam pozostawił to byśmy dopilnowali tego, żeby doszło do ekshumacji ofiar zbrodni wołyńskiej.

Bojownik o prawdę

O swoim ostatnim spotkaniu z ks. Tadeuszem, 17 grudnia podczas Wigilii dla Potrzebujących na Rynku Głównym, opowiada Paulina Guzik, dziennikarka zajmującą się problematyką wykorzystania seksualnego w kościele.

– Wielkość ks. Tadeusza wiązała się przede wszystkim z tym, że on bardzo chciał prawdy dla wielu spraw, o które walczył, prawdy dla ofiar wykorzystywania seksualnego w kościele. Myślę o nim jako o wojowniku prawdy. Pokazywał, że to prawda jest najważniejsza, że do niej kościół powinien lgnąć, a nie do kombinowania i zapamiętania tych spraw pod dywan. On walczył o to, kiedy my-dziennikarze, jeszcze tak o tym dużo nie mówiliśmy. Był w awangardzie tej prawdy – zauważa.

Redaktorka podkreśla, że przede wszystkim będzie go bardzo brakowało jako kogoś, kto choć bywał trudnym rozmówcą, to zawsze był gotowy do rozmowy.

W 2006 roku ks. Isakowicz-Zaleski zaproponował, aby władze Archidiecezji Krakowskiej ujawnili listę współpracowników Służby Bezpieczeństwa działających wśród duchowieństwa.

„Głos dyskryminowanych”

Współpracę z ks. Isakowiczem-Zaleskim na rzecz osób potrzebujących, niepełnosprawnych, opisuje Anna Dymna, prezes Fundacji „Mimo Wszystko”. – Nasza współpraca trwa na wielu płaszczyznach i mam wrażenie, że zmienia świat na lepszy. Wielokrotnie korzystaliśmy z doświadczenia oraz mądrości Tadeusza. I chociaż fizycznie nie będzie go już wśród nas, to energia, myśl oraz życzliwość księdza na zawsze z nami pozostaną, jako drogowskaz wartości, a także tego, co w życiu jest najważniejsze. Zapisał się w mojej pamięci jako człowiek mający niezwykle cierpliwy i życzliwy stosunek do osób z niepełnosprawnościami. Zawsze reagował również w sytuacjach, kiedy działa się komuś krzywda, gdy widział niesprawiedliwość albo obojętność. Wielokrotnie stawał się głosem dyskryminowanych. Był niezwykle odważny i waleczny. Miałam wielkie szczęście, że spotkałam księdza Tadeusza. Jeszcze trzy dni temu planowaliśmy wspólny wyjazd do Armenii – zdradziła.