Kiss & ride „po krakosku”

fot. pixabay.com
To się nazywa miłość bez hamulców!

Krakowscy strażnicy miejscy przyznają, że było to prawdziwe „kiss and ride po krakosku”.

–  Kierowcę auta, zaparkowanego w okolicy Małego Rynku tak pochłonął pożegnalny pocałunek z ukochaną, że nie zauważył, że jego samochód zaczyna się staczać i po kilku metrach uderza w stojący za nim motocykl – informuje straż miejska.

Cóż, rozstanie przerwali strażnicy miejscy, którzy widząc kolizję, wezwali na miejsce patrol policji.