Samanta Sz. – tak nazywała się kobieta, której ciało zostało znalezione w windzie jednego z bloków na Olszy. W związku ze sprawą dwie osoby usłyszały zarzuty, a jedna trafiła do aresztu.
W czwartek policja otrzymała zgłoszenie o zwłokach znajdujących się w windzie bloku przy ul. Brogi. Mundurowi ustalali, że 27-latka nie była mieszkanką Krakowa, a do jej śmierci najprawdopodobniej nie przyczyniły się osoby trzecie i jak do tej pory nikt takich zarzutów nie usłyszał. W poniedziałek krakowska prokuratura poinformowała, że denatka to Samanta Sz.
– W sprawie zatrzymano trzy osoby, dwóm z nich przedstawiono m.in. zarzuty nieudzielenia pomocy pokrzywdzonej znajdującej się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – informują śledczy.
Wynieśli ciało z mieszkania
Policja podzieliła się większą liczbą szczegółów. W toku prowadzonych czynności ustalono, że wcześniej denatka przebywała w mieszkaniu 26-letniego mężczyzny, który został zatrzymany.– W jego mieszkaniu zabezpieczono kilkaset opakowań leków na receptę, 14 gramów marihuany, igły i strzykawki, kilkanaście telefonów komórkowych oraz znaczną ilość pieniędzy – mowi Bartosz Izdebski z małopolskiej policji.
W kolejnych dniach, w Krakowie zatrzymano dwie 25-letnie kobiety.– Śledczy ustalili, że jedna z zatrzymanych kobiet była na miejscu zdarzenia i pomagała zatrzymanemu mężczyźnie wynieść ciało z mieszkania. Druga z kobiet została przesłuchana w charakterze świadka i zwolniona – dodaje policjant.
– Zatrzymanemu mężczyźnie przedstawiono zarzut nieudzielenia pomocy osobie będącej w bezpośrednim niebezpieczeństwie utraty życia, zarzut wprowadzania do obrotu leków bez stosownych zezwoleń oraz posiadania i udzielania środków odurzających innym osobom. Natomiast 25-letnia kobieta usłyszała zarzut poplecznictwa – wymienia Izdebski.