News LoveKraków.pl

„Wiem, ale nie powiem”. Prokuratura wciąż nie podaje, dlaczego doszło do pożaru miejskiego archiwum

Z pożaru krakowskiego archiwum udało uratować się zaledwie 4 proc. z ponad 20 kilometrów akt fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wkrótce miną cztery lata od pożaru miejskiego archiwum. Krakowska prokuratura przekonuje, że zna jego przyczynę, ale na ten moment nie może jej ujawnić.

Pożar archiwum przy ul. Na Załęczu wybuchł 6 lutego 2021 roku. Przez dziesięć dni walczyło z nim blisko 700 strażaków. Żeby ugasić ogień, zużyli 60 tys. m3 wody oraz 4 tony proszku gaśniczego. Z pożaru udało uratować się ledwie 4 proc. z ok. 20 kilometrów akt.

Prokuratura Okręgowa w Krakowie wie, co było jego przyczyną. Nie chce jednak podać tej informacji ze względu na dobro wciąż toczącego się śledztwa. Jest prowadzone pod kątem umyślnego sprowadzenia pożaru, który zagrażał mieniu w wielkich rozmiarach.

Obecnie w sprawie jest sześciu podejrzanych. Jak informują śledczy, nie przedstawiono zarzutów nowym osobom, jak również nie skierowano do sądu kolejnego aktu oskarżenia. Przypomnijmy, że jak na razie oskarżony jest Andrzej H., rzeczoznawca ds. ochrony przeciwpożarowej. Jak przekonywał nas jego obrońca, sprawa H. nie ma nic wspólnego z najważniejszym wątkiem zdarzenia, czyli z wybuchem pożaru. Mężczyźnie zarzuca się poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Tyle że – jak zwraca uwagę prawnik – jego klient uzgadniał urządzenia gaśnicze konkretnej firmy, a inwestor zamontował ostatecznie generatory aerozolu innego producenta.

Więcej pisaliśmy TUTAJ.