W związku z rosnącą liczbą zakażonych koronawirusem i zmniejszającą się liczbą wolnych miejsc w szpitalach, załogi karetek muszą czekać nawet kilka godzin na przejęcie swojego pacjenta.
W skrajnych przypadkach, o których zostaliśmy poinformowani, czas oczekiwania na przejęcie pacjenta z karetki wyniósł dziewięć godzin. W mediach społecznościowych jest mnóstwo relacji pracowników systemu ochrony zdrowia, które pokazują niewydolność małopolskich szpitali.
Potwierdza to Krakowskie Pogotowie Ratunkowe. – Wydłużony czas oczekiwania karetek na przyjęcie pacjentów do szpitala to problem ogólnopolski i dotyczy również naszego województwa oraz Krakowa. My również odnotowujemy przypadki parogodzinnego oczekiwania zespołów ratownictwa medycznego – mówi Joanna Sieradzka, rzecznik prasowy KPR.
Problem pojawił się z powodu braku miejsc na oddziałach zakaźnych. Teraz, gdy jest ich trochę więcej, sytuacja ma się polepszyć.
– Zauważyliśmy, że w ostatnich dniach sytuacja nieco uległa poprawie. W związku z uruchamianiem dodatkowych miejsc w szpitalach, przyjmowanie pacjentów przebiega coraz bardziej sprawnie – stwierdza Joanna Sieradzka.
Przedstawicielka KPR-u podkreśla, że „dyspozytorzy medyczni zawsze działają zgodnie z zasadą wysyłania najbliższego wolnego zespołu naziemnego lub lotniczego i wykonują wszystkie możliwe działania, aby zespoły docierały do wszystkich potrzebujących pomocy”.
Szpital: ordynator SOR-u obdzwonił 12 placówek
– Rzeczywiście na SORze zdarzają się sytuacje, gdy z powodu braku miejsc w naszym szpitalu, lekarz dyżurny musi szukać wolnego łóżka dla pacjenta z podejrzeniem COVID-19 przywiezionego karetką – przyznaje Anna Górska, rzeczniczka Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego. – Niestety takie poszukiwania nie są łatwe i mogą zająć sporo czasu. Zdarzyła się np. sytuacja w tym tygodniu, gdy ordynator SOR-u wydzwonił 12 szpitali w Polsce zanim znalazł miejsce dla pacjenta, który wymagał hospitalizacji. Takich sytuacji jest co najmniej kilka dziennie – stwierdza.
Jak mówi, po utworzeniu w szpitalu kolejnego oddziału dla pacjentów z COVID-19 sytuacja się nieco poprawiła. – Przygotowujemy dziś jeszcze dodatkowych 50 łóżek – mówi Anna Górska.
Dodaje jednak, że lekarze oceniają sytuację jako trudną i przypuszczają, że problem nie zniknie w związku z nieustannie wzrastającą liczbą chorych.