Kraków oddaje miliony biedniejszym. "Czas to zmienić"

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Co roku Kraków oddaje dziesiątki milionów złotych tzw. janosikowego. W 2019 roku kwota ta przekroczyła 92 mln złotych. Radny Łukasz Wantuch chce zmiany w prawie. Zdaniem wiceprezydenta Bogusława Kośmidera to kolejna próba, która ma nieduże szanse na powodzenie.

Krakowski samorząd w ciągu ostatnich 10 lat musiał wpłacić ponad 668 mln złotych do budżetu państwa. Ta kwota zasila rezerwę celową budżetu państwa, z której finansowana jest subwencja ogólna. Mówiąc krótko: bogatsze samorządy część zarobionych pieniędzy muszą oddawać tym biedniejszym.

„Moralnie dwuznaczne”

Radny Łukasz Wantuch zapowiada, że chce napisać projekt rezolucji do sejmu i rządu, aby zlikwidować ten podatek lub chociaż zwiększyć limity, po przekroczeniu których gminy są zobowiązane do oddania części zarobionych pieniędzy.

– Stracimy około 200 mln złotych przez reformę PiS-u w sprawie PIT-u. Musimy więc znaleźć jakąś rekompensatę – tłumaczy radny. Wantuch uważa, że janosikowe to karanie bardziej zaradnych gmin, a konstrukcja tego przepisu jest moralnie dwuznaczna.

Radny najpierw chce skontaktować swoją propozycje z prezydentem Jackiem Majchrowskim, a później przedstawić projekt radnym. – Tak czy inaczej myślę, że należy ponownie rozpocząć dyskusję na ten temat – uważa Wantuch.

Inna propozycja

Bogusław Kośmider, wiceprezydent miasta przypomina, że to nie pierwsza próba. – Kiedyś taki postulat miał Władysław Kosiniak-Kamysz. Zdążył być wicepremierem, ministrem rządu, przestał nim być, a zmiana nie nastąpiła. Moim zdaniem nie ma na to szans – mówi Kośmider.

– Wszędzie jednak słabsze gminy są wspierane w jakiś sposób – dodaje.

Wiceprezydent ma też inny pomysł – PIT samorządowy. Obecnie, w zależności od progu podatkowego, płacimy 18% lub 38% podatku dochodowego. Z tego całość idzie do budżetu centralnego i wraca do gminy w części, około 50%.

Kośmider uważa, że wprost do samorządu powinno wpływać od 9 do 11%, a reszta do Skarbu Państwa. Jaki w tym cel? – Miasto samo prowadziłoby politykę większego lub mniejszego wspierania swoich mieszańców, ale rząd nie ingerowałby w to. Wtedy finanse miasta i ich przewidywanie byłoby stabilniejsze – tłumaczy wiceprezydent.

Wszelkie pomysły rządu nie odbywałyby się kosztem samorządów. Teraz sporym problemem dla gminyy jest ulga podatkowa dla osob, które pracują i nie przekroczyły 26. roku życia. Szacunki są takie, że przez to budżet miasta będzie mniejszy o 200 mln złotych. Choć, jak mówi Kośmider, dopiero koło października gminy dostaną bardziej wiarygodne dane w tej sprawie. Wiceprezydent nie ma jednak złudzeń, że kwota ta na pewno przekroczy 200 mln złotych.

– Pytanie tylko, czy będzie to 20 czy 80 mln złotych więcej – stwierdza Bogusław Kośmider.