Kraków szykuje się do wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu

fot. Krzysztof Kalinowski

Najprawdopodobniej w kwietniu radni Krakowa przegłosują uchwałę wprowadzającą ograniczenia w sprzedaży alkoholu na obszarze całego miasta od północy do godzin porannych.

Zastępca prezydenta Krakowa Bogusław Kośmider, który koordynuje sprawę, deklaruje, że radni projekt uchwały otrzymają w przyszłym tygodniu. Nie chce jednak zdradzić, czy zakaz obejmowałby wszystkie z osiemnastu dzielnic i w jakich godzinach. Mówi, że prowadził konsultacje z przewodniczącymi rady oraz szefami klubów. Zaproponowane rozwiązania mają być „kompromisowe”.

– Jak projekt trafi do rady miasta, to później będzie poddany konsultacjom z radami dzielnic. Byłoby dobrze, abyśmy mogli poznać stanowiska radnych dzielnicowych jeszcze przed końcem marca. Później, czyli w kwietniu, projektem mogliby zająć się radni miejscy – wyjaśnia Bogusław Kośmider.

Zakaz na terenie całego Krakowa?

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że najprawdopodobniej w uchwale znajdzie się zapis o zakazie handlu alkoholem na terenie całego Krakowa w godzinach od północy do godzin porannych. Takie rozwiązanie już wcześniej sugerowali przedsiębiorcy. W sprawę, w roli mediatora, zaangażował się przewodniczący rady Rafał Komarewicz.

– Osobiście uważam, że nie powinniśmy reglamentować handlu. Jednak widzę, że mieszkańcy chcieliby wprowadzenia ograniczeń, dlatego moją rolą, jako przewodniczącego rady, jest znalezienie kompromisowego rozwiązania, które pogodzi interesy mieszkańców oraz przedsiębiorców płacących podatki w naszym mieście – komentuje Rafał Komarewicz.

Zakaz od 22 do 6?

– Bierzemy pod uwagę wyniki szerokich konsultacji społecznych, czyli zebranych od mieszkańców ankiet oraz wyników badań, z których jasno wynika, że większość mieszkańców chce ograniczeń w sprzedaży alkoholu od godziny 22 do 6. Jeśli zlecamy tego typu badania socjologiczne, to następnie trzeba z tego wyciągnąć wnioski i zaprezentować projekt uchwały w podobnym kształcie – mówi Tomasz Daros, radny PO i jednocześnie przewodniczący Dzielnicy I Stare Miasto. Zaznacza, że ograniczeń od razu nie trzeba wprowadzać na terenie całego miasta. Można skupić się na dzielnicach, które są za ustanowieniem zakazu.

Z zamówionego przez krakowskich urzędników sondażu wynika, że ograniczeń w sprzedaży alkoholu chcieliby mieszkańcy Nowej Huty (51,86 procent) oraz Śródmieścia (52,72 procent). Mieszkańcy Krakowa w większości (77,67 procent) powiedzieli, że jeśli już wprowadzać ograniczenia, to na obszarze całego miasta, a nie rozdrabniać się tylko na dzielnice, które o to wnioskują. Badani popierający prohibicję wskazali, że zakaz powinien obowiązywać od godziny 22 do 6 (63 procent), a 31 procent wskazało godziny od 24 do 5:30.

Łukasz Gibała z klubu Kraków dla Mieszkańców mówi, że temat sprzedaży alkoholu jest dla niego niejednoznaczny. – Z definicji jestem przeciwny wprowadzaniu zakazów i ograniczaniu obywatelskich swobód. Z drugiej jednak strony jako radny wielokrotnie byłem proszony o interwencje w sprawie regularnych nocnych burd i zakłócania porządku w okolicy całodobowych sklepów monopolowych, w różnych częściach miasta. Mam wiele relacji z pierwszej ręki, jak to wygląda i jak ogromny jest to problem. Doświadczenia innych miast dowodzą jednocześnie, że nocne zakazy sprzedaży alkoholu mogą poprawić sytuację – komentuje.

– Sprawa jest jednak kontrowersyjna, czego dowodzą także wyniki konsultacji i badań społecznych przeprowadzonych w Krakowie – przeciwników nocnej prohibicji jest prawie tylu, co zwolenników. Dlatego też moim zdaniem w tej sprawie powinni zdecydować sami mieszkańcy – a najlepszym tego sposobem jest referendum. To temat niemalże skrojony pod to rozwiązanie, a samo referendum mogłoby się odbyć razem z tegorocznymi wyborami do rad dzielnic – proponuje Łukasz Gibała.

ARdK: Każde ograniczenie będzie dobre

Maciej Fijak z Akcji Ratunkowej dla Krakowa twierdzi, że ograniczenia powinny być prowadzone raz, a porządnie. Dodaje jednak, że każdy scenariusz powodujący mniejszą dostępność alkoholu będzie dobry.

Przekonuje, że wszystkie dostępne badania wskazują, że ograniczenie dostępu alkoholu przekłada się na korzyści zdrowotne, społeczne i finansowe. Mówi, że trzeba popatrzeć na przykład na Skawinę, gdzie od godziny 22 do 5 w sklepie legalnie nie dostaniemy wysokoprocentowych trunków. – W Katowicach kolejne dzielnice chcą wprowadzać nocne ograniczenie, bo zobaczyły, że działa to w sąsiedniej dzielnicy. Alkohol można kupić łatwiej niż chleb czy lekarstwa, to nasza narodowa patologia – podkreśla Fijak.

Policja się cieszy

Z zakazu sprzedaży alkoholu w stolicy Śląska zadowolona jest miejscowa policja. Zastępca komendanta miejskiego policji Artur Orman twierdzi, że decyzja rady przyniosła pozytywny skutek w zakresie bezpieczeństwa i porządku publicznego. Od 2018 roku (wtedy Katowice wprowadziły prohibicję na terenie śródmieścia) liczba interwencji związanych z bójkami i pobiciami spadła z 106 do 78. Poprawę statystyk (o ponad 52 procent) widać w przypadku interwencji związanych z zakłócaniem spoczynku nocnego (z 174 w 2018 roku do 91 w 2022). Zakaz nie przełożył się jednak na liczbę interwencji związanych ze spożywaniem alkoholu w miejscach publicznych (w 2018 było ich 66, a w 2022 – 99).

Podobny obraz kształtuje się z danych udostępnionych przez zastępcę komendanta katowickiej straży miejskiej Piotra Piętaka. W okresie od lipca do grudnia 2018 roku tamtejsi funkcjonariusze podejmowali 301 interwencji związanych z zakłócaniem porządku publicznego. W analogicznym okresie minionego roku – liczba ta spadła do 84.

Gorzej w Gdańsku

Na ustanowienie zakazu sprzedaży alkoholu zdecydowały się też władze Gdańska. Tam ograniczenia obowiązują od połowy kwietnia zeszłego roku. Sklepikarze alkoholem nie mogą handlować na terenie Głównego Miasta od 23 do 6. Na ulicy Długiej strażnicy miejscy od maja do września 2019 roku podjęli 20 interwencji związanych z zakłócaniem ciszy, w 2021 było ich 22, a po wprowadzeniu zakazu utrzymywały się na tym samym poziomie. Na ulicy Podwale Staromiejskie w związku z łamaniem ustawy o wychowaniu w trzeźwości tamtejsi funkcjonariusze wystawiali po 20 mandatów, a po wprowadzeniu zakazu – już 35.