Krakowscy kibole skazani za przemyt ludzi. Przewozili imigrantów, czyli „kurczaki”

Kacper S. i inni oskarżeni przed krakowskim sądem fot. Artur Drożdżak

Gang kiboli z Krakowa wziął się za przemyt imigrantów z Syrii i Afryki przez kilka granic do Niemiec. Teraz dostali wyrok.

Pięcioro członków gangu ma już na koncie prawomocne skazania, czyli Małgorzata C. ps. Margaret, Michał Z.ps. Kicek, Mariusz K. ps. Bilbo, Robert A. ps. Błyskawica i Stanisław M. Wszyscy poddali się karze.

Teraz zapadły surowe wyroki na pozostałych 7 członków grupy. Najwyższą karę usłyszał Kacper S., bo 4 lata i 6 miesięcy więzienia. Ma też zapłacić 40 tys. zł grzywny.  Niższe wyroki dostali Dariusz L. ps. Pazur 2 lata 4 miesiące, Piotr R. półtora roku, Eryk S. 2 lata 3 miesiące, Dawid C. rok i 9 miesięcy, Andrzej P. ps. Zyzol i Kamil M. ps. Beny Kuleczka po 2 lata. Sprawę teraz rozpoznaje Sąd Apelacyjny w Krakowie.

Sąd przyjął za okoliczność obciążającą, że wykorzystywali ludzkie tragedie w celu korzyści majątkowej. Tym bardziej, że ludzie którym organizowali nielegalne przekroczenie granicy nie opuścili domów w celach turystycznych, lecz szukali w Europie lepszego życia.

Przemytników imigrantów pogrążyły podsłuchane i nagrane rozmowy telefoniczne, zdobyte dokumenty i zeznania świadków w tym kierowców, których sprawcy wynajmowali do przewożenia imigrantów.

Z ustaleń Prokuratury Krajowej wyłonił się obraz gangu, którego członkowie na początku 2015 r. wpadli na pomysł, by przez ogłoszenia w prasie poszukać kierowców, którzy przewieźliby imigrantów bez zadawania zbędnych pytań.

Drugim elementem tej układanki miało być branie pojazdów z wypożyczalni z Małopolski i Śląska na podstawie sfałszowanych dokumentów. Grupie udało się zdobyć podrobione duńskie prawa jazdy.

Pozyskano choćby kierowcę, który wypożyczył peugeota boxera na trzy dni na swoje dokumenty, ale 2 tys. zł gotówki na kaucję za auto dostał od członka gangu. Za wyjazd do Budapesztu obiecano mu 1000 zł, na nieprzewidziane wydatki otrzymał 500 euro. Noc przeczekał w stolicy Węgier w aucie, gdy Kacper S. konferował z arabskim wspólnikiem Osmanem na temat warunków przerzutu ludzi do Niemiec. Ostatecznie do pojazdu wsiadło 23 imigrantów, z których każdy dał przemytnikom 500 euro.

Pechowa kraksa kierowcy

57-letni kierowca ruszył w trasę, ale o 3.00 nad ranem miał wypadek na terenie Słowacji. Pojechał pod prąd i w czołowym zderzeniu zginął pasażer auta, w które uderzyła furgonetka. Wśród 23 Syryjczyków, którzy usiłowali zbiec po wypadku, było trzech nieletnich w wieku 13, 15 i 17 lat. Słowacka policja twierdziła, że polski kierowca po zatrzymaniu najpierw utrzymywał, że nie wiedział w jaki sposób imigranci znaleźli się w jego ciężarówce, potem mówił, że to autostopowicze. Następnie wyjaśniał, że ktoś do przewozu imigrantów go zmusił.

Zdaniem śledczych Kacper S. z Krakowa był wiodącą osobą, która organizowała przemyt imigrantów i utrzymywała kontakt telefoniczny z przemytnikami z Afryki Północnej. Jednym był tajemniczy Osman z Senegalu, który posługiwał się internetowym nickiem Wack Drame.

Kacper S. bywał systematycznie  na Bałkanach, jako swego rodzaju rezydent znał realia, z zagranicy nadzorował przygotowania w Polsce do przemytu ludzi, pozostałe role w tym biznesie już były podzielone. Brał też udział w wyjeździe do Bułgarii, gdzie jesienią 2015 r. szukał imigrantów, był i na Węgrzech, gdzie pod Budapesztem w Biscke, w największym ośrodku dla imigrantów, nadzorował umieszczenie ludzi w autach dostawczych i ich transport przez granice krajów Unii Europejskiej.

Slang przemytników ludzi

Członkowie grupy dbali o kamuflaż. Żaden z nich nie jechał z imigrantami, unikali podawania swoich danych w wypożyczalniach aut. W rozmowach telefonicznych posługiwali się slangiem i rzadko używali imion.

Imigrantów określali słowem „kurczaki”, auta to były „pelikany”, a kierowcy „asy” lub „chamy”. Środki na organizację przemytu ludzie przesyłali sobie międzynarodowymi przekazami Wester Union.

Z podsłuchów wynika, że grupa chciała przemycić 200-250 osób. Pobierała od przemycanych imigrantów kwoty od 200 do 500 euro od osoby. Wysokość opłaty uzależniona była od docelowego miejsca pobytu.