L4 od psychiatry – delikatny temat, masowe nadużycia

Zwolnienia lekarskie służą naszemu zdrowiu i pomagają w dojściu do siebie podczas przechodzenia chorób, czy po poważnych urazach. Niestety L4 stało się w Polsce narzędziem dla kombinatorów. Szczególnie upodobano sobie zwolnienia wystawiane przez psychiatrów, co działa na szkodę nie tylko pracodawców i ZUS, ale przede wszystkim osób potrzebujących pomocy. Portal Aplikuj.pl postanowił przyjrzeć się tematowi.

Wśród wielu osób panuje przekonanie, że zwolnienie lekarskie od psychiatry jest bardzo łatwym sposobem na zdobycie zasiłku chorobowego czy też obronę przed wypowiedzeniem w pracy. Choć na takim zwolnieniu warunki są trochę inne niż na zwykłym, niekoniecznie to oznacza, że łatwiej je zdobyć i ukryć nadużycie. L4 wystawiane przez psychiatrę podlega takim samym kontrolom i jest traktowane w ten sam sposób, co inne zwolnienia lekarskie.

Kiedy otrzymamy L4 od psychiatry?

Psychiatra może wręczyć zwolnienie lekarskie, gdy uzna, że stan psychiczny pacjenta uniemożliwia mu kontynuowanie pracy. Taka sytuacja następuje m.in. jako skutek mobbingu, prześladowań czy stwierdzenia depresji. Szczególnie w tym ostatnim przypadku pracownik nie powinien się bać wizyty u psychiatry. Depresja jest bardzo poważną chorobą cywilizacyjną, której nie możemy lekceważyć.

Stany depresyjne odbijają się na każdym aspekcie życia chorego, także na pracy. Tym bardziej przeprowadzenie skutecznego leczenia jest również w interesie pracodawcy. Depresja znacząco obniża efektywność pracy i pracodawca szybko zauważy spadek formy.

L4 od psychiatry, podobnie jak zwykłe zwolnienie lekarskie, daje prawo do pobierania zasiłku chorobowego maksymalnie przez okres 182 dni. Po upływie tego czasu pacjent może zostać skierowany na 3-miesięczną rehabilitację. Przez ten czas wprawdzie pracodawca nie może zwolnić leczącego się pracownika, ale po przekroczeniu tego okresu może to zrobić bez wypowiedzenia z tytułu długiej nieobecności w pracy.

Kontrola ZUS – co może robić chory?

Zwolnienie od psychiatry podlega takim samym kontrolom, jak zwykłe L4. Mylą się osoby, które myślą, że takie zwolnienia są rzadziej sprawdzane ze względu na delikatną naturę. Wręcz przeciwnie, kontrole są bardzo częste, a ich częstotliwość wzrosła od czasu wprowadzenia elektronicznych zwolnień lekarskich (więcej o tym w m.in. w artykule: Zwolnienie lekarskie: ile można chorować i co oznaczają kody na zwolnieniach).

W przypadku chorób natury psychologicznej najczęściej na zwolnieniu znajduje się adnotacja informująca o możliwości chodzenia przez pacjenta. Nie oznacza to, że można spakować walizki i jechać na wakacje. Informacja ta uprawnia do wyjścia po zakupy czy do apteki. Wyjątkiem jest sytuacja, w której leczenie wymaga sporej aktywności oraz specyficznego wypoczynku. Może to być rozumiane różnie, dlatego warto zadbać, aby lekarz wydał spis zaleceń ze swoim podpisem oraz pieczątką.

W ten sposób w razie kontroli ZUS można udowodnić, że miało się prawo do przebywania poza domem. Trzeba też pamiętać, że ZUS może wezwać chorego na komisję lekarską, której zadaniem jest orzeczenie zasadności przebywania na zwolnieniu.

L4 od psychiatry a świadectwo pracy

Po rozwiązaniu umowy z pracodawcą, ten ma obowiązek wystawienia świadectwa pracy. Wiele osób obawia się, że znajdzie się na nim informacja o leczeniu psychiatrycznym. Tutaj uspokajamy. Na świadectwie pracy może się znaleźć jedynie informacja o okresie absencji spowodowanej chorobą. Nie wolno natomiast podawać natury choroby. Oznacza to, że pracownik nie musi kolejnemu pracodawcy ujawniać szczegółów leczenia, a ten nie powinien zadawać pytania o przyczyny nieobecności.

Nadużycia i konsekwencje

Niestety L4 od psychiatry stało się popularną formą wyłudzeń zasiłku oraz organizowania czasu na wakacje. ZUS przyznaje, że nie jest w stanie oszacować, ile wystawionych dotychczas zwolnień od psychiatrów to nadużycia. Sami lekarze także są bezradni wobec symulantów, ponieważ nie ma stuprocentowo pewnej formy orzeczenia choroby psychicznej. W przypadku osób bez podobnych zaburzeń w historii leczenia można się opierać jedynie na słowach pacjenta i jego ogólnym stanie zdrowia, a to często za mało, by jednoznacznie stwierdzić chorobę. Jedyną możliwością zapobiegania nadużyciom są więc kontrole w trakcie zwolnienia i z tego względu ZUS przeprowadza ich coraz więcej.

W sieci znajdziemy wiele poradników uczących udawania depresji. W dobie rynku coraz bardziej nastawionego na pracownika sami pracodawcy wolą niekiedy przymknąć oko na pewne nadużycia niż zwolnić specjalistę, za którego trudno znaleźć zastępstwo. Takie mało radykalne podejście dotyczy oczywiście głównie zawodów deficytowych (o jakich można mówić na lokalnym rynku, dowiesz się z artykułu: Zawody deficytowe w Krakowie).

Ludzie rzeczywiście masowo poszukują informacji o symulowaniu zaburzeń psychicznych. To w połączeniu z faktycznie rosnącą ilością zachorowań na depresję generuje potężne wydatki na zasiłki chorobowe. W efekcie koszty zasiłków dla symulantów ponoszą ich koledzy i koleżanki z pracy. Kolejnym przykrym następstwem udawania chorób natury psychologicznej jest zmniejszające się zaufanie do osób faktycznie potrzebujących pomocy. Chorzy są poddawani także częstszym kontrolom, co w przypadku złego stanu zdrowia może poważnie zaburzać przebieg leczenia.

Choć L4 od psychiatry teoretycznie można uzyskać bez faktycznego uzasadnienia w postaci zaburzeń psychicznych, warto pamiętać o szkodliwości takiego działania i o tym, że pracodawca ma prawo zwolnić nas po powrocie z dłuższego zwolnienia.  W dodatku przy tego rodzaju leczeniu oszustwo może łatwo wyjść na jaw, a konsekwencje okazują się często bardzo dotkliwe.

 

Zapoznaj się z innymi ciekawymi artykułami z tej serii:

Drobiazgowy, uparty, gadatliwy – o jakich słabych stronach mówić podczas rekrutacji?

- Co z nowelizacją kodeksu pracy? Aplikuj.pl sprawdza planowane zmiany

- 10 miesięcy obowiązkowych zwolnień lekarskich. Jak przyjął się nowy system?

- Zawód: kurator. Nie dla każdego