Miasto: Myśliwi odpowiedzialni za populacje zwierząt

fot. pixabay.com

Coraz częstsza obecność dzikich zwierząt w mieście budzi niepokój wśród samorządowców. Nie tylko z jednej strony sceny politycznej. Miasto jasno wskazuje odpowiedzialnych za to, ile zwierząt żyje w Krakowie.

Radna Alicja Szczepańska, była policjantka zasiadająca w klubie Łukasza Gibały, uważa, że nie można dopuścić do niekontrolowanego rozrostu populacji dzikich zwierząt mieszkających w Krakowie i jego okolicach. Szczepańska twierdzi, że ich zbyt duża liczba sprowadza niebezpieczeństwo na ludzi i powoduje wymierne straty finansowe.

Dlatego radna zapytała władze miasta o liczbę wypadków drogowych spowodowanych przez dziki czy sarny, ataków na ludzi i zwierzęta domowe oraz straty w mieniu. Alicja Szczepańska chciała się również dowiedzieć, co zrobiła gmina, by zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo.

Czyja odpowiedzialność?

Radna powołała się na przepisy, które zobowiązują gminę do utrzymania porządku i bezpieczeństwa. Natomiast w odpowiedzi na jej interpelację wiceprezydent Andrzej Kulig wskazuje, że to głównie myśliwi z racji tego, że cały Kraków pokryty jest obwodami łowieckimi, powinni zmierzyć się z tym problemem.

– Za odpowiedni stan populacji zwierząt łownych, które powodują większość sytuacji zgrożenia dla ludzi w mieście (…), odpowiadają koła łowieckie zrzeszone w PZŁ – informuje wiceprezydent.

Andrzej Kulig przypomina, że zgodnie z umową zawartą między prezydentem miasta a kołami łowieckimi, to one są zobowiązane do prowadzenia racjonalnej gospodarki łowieckiej i kształtowania populacji zwierzyny łownej.

Mimo to władze robią wszystko to, do czego są zobowiązane, aby chronić zwierzęta i oczywiście ludzi.

Urząd miasta twierdzi, że dziki, sarny, lisy i jelenie to gatunki, z którymi człowiek ma najbardziej nie po drodze. Wiceprezydent Kulig uważa, opierając się na bezimiennych specjalistów, że rozwiązaniem problemu jest odstrzał. I tym właśnie powinien zająć się Polski Związek Łowiecki.

Sytuacje konfliktowe

UMK przedstawiło też statystyki interwencji związanych ze zwierzętami podejmowanych przez miejskie jednostki. Po pierwsze jednak obejmują one okres od 1 stycznia 2018 roku do połowy 2019 roku. Po drugie, mogą się powtarzać, bo każda jednostka prowadzi niezależne statystyki. Suma zdarzeń nic tu nie pokaże.

Ale warto przyjrzeć się jednak statystykom z Zarządu Dróg Miasta Krakowa, która to jednostka odnotowała 162 zdarzenia komunikacyjne z udziałem zwierząt. W tym są dwie sytuacje, w których jeden człowiek został ciężko ranny, a drugi lekko ranny.

W kwestii infrastruktury ZBK dysponuje danymi, które mówią o zniszczeniach dokonanych na terenie fortu „Łopianka”. Tutaj jednak ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie wynoszące niecałe 25 tys. złotych.

Jeśli chodzi już o koszty miasta, to stałe jest finansowanie pogotowia interwencyjnego ds. zwierząt łownych oraz chronionych. W budżecie jest też osobna szufladka na zbieranie i utylizację martwych zwierząt (rocznie w kolizjach ginie ich około 100).

W 2018 roku koszty te wyniosły razem ponad 384 tys. złotych. Do połowy zeszłego roku ponad 190 tysięcy złotych. Natomiast za ponad 77 tys. złotych były prowadzone działania informacyjno-edukacyjne, w ramach których urzędnicy postawili m.in. tablice w 70 miejscach, gdzie występują dzikie zwierzęta. Znalazły się na nich porady dotyczące zasad dokarmiania i reakcji na spotkanie z dzikiem czy lisem.

News will be here