„Pochodzisz z Katowic, Rzeszowa, Gdyni albo Rybnika? A masz chrapkę na rządzenie w Krakowie? Nie ma sprawy! Na początku delikatnie – od dzielnicy, aby poznawać środowisko, wdrażać się w lokalną politykę, wyrabiać sobie kontakty z grubszymi rybami krakowskiej polityki. No, a jak już się sprawdzisz, to…”.
Maile o podobnej treści być może za niedługo będą słać sobie młodzi politycy PO, czyli Młodzi Demokraci. Dlaczego? Ponieważ krakowskie koło tego stowarzyszenia postuluje o wprowadzenie zmian w ordynacji wyborczej. Chodzi o to, aby nieważne było pochodzenie osoby, która chce kandydować na radnego dzielnicowego. W taki oto sposób ludzie w dużej mierze związani z Krakowem jedynie meldunkiem i chęcią robienia czy to kariery politycznej, czy finansowej (choć jedna z drugą wiąże się niezwykle mocno) będą mogli w nieznaczny sposób współrządzić Krakowem. Na początek.
Oczywiście, nie popadam w skrajność. Wiem, że ludzie przyjezdni wnoszą do naszego miasta bardzo dużo i chcą wnieść jeszcze więcej. Bez nich to miasto byłoby skostniałe i kończyło się na ul. Krupniczej, ale nie wierzę w czyste intencje polityków. Nawet tych młodych. No bo jak inaczej mam sobie przetłumaczyć fakt, iż przewodnicząca koła Młodych Demokratów w Krakowie (rocznik 1991) pochodzi z Katowic, a wychodzi z taką inicjatywą?
Niepokoi mnie też to, iż większość krakowian nie ma zielonego pojęcia po co są i jak funkcjonują rady dzielnic. Taką ignorancję można wykorzystać w bardzo prosty sposób. Dla mnie rada dzielnicy jest dla społeczników, którzy za 300 zł miesięcznie chcą pomagać innym, a nie jest trampoliną do Rady Miasta, mogącą prowadzić do jeszcze większej polityki. Wtedy przestaje być ważny interes społeczny, a zaczyna interes partyjny. O populizm i inne grzechy wtedy łatwo. Ciężko o naprawę chodnika.
A żeby nie skończyło się tylko na sloganach i krytyce, stwierdzam, że jestem za takim rozwiązaniem, ale przy jednoczesnym wprowadzeniu okresu próbnego. Kadencja, rozliczenie i decyzja, czy wracamy do „starej” ordynacji, czy zostajemy przy „nowej”. Bo z moich radnych dzielnicowych zadowolony też nie jestem.
fot. Miejski Zarząd Baz Danych/ Urząd Miasta Krakowa