Odwołujemy Majchrowskiego? Nie przenoście nam stolicy do Krakowa [Komentarz]

Dzisiaj jako pierwsi poinformowaliśmy o tym, że w Krakowie zrodziła się po raz kolejny koncepcja sklonowania akcji referendalnej ws. odwołania prezydenta miasta, która od wielu tygodni zaprząta głowy polityków w Warszawie.

W stolicy Warszawska Wspólnota Samorządowa zebrała ćwierć miliona podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Świetny wynik i szczerze gratuluję warszawiakom mobilizacji i chęci oraz demokratycznego i obywatelskiego podejścia do swojego istnienia w mieście. Bo referendum to prawdziwie demokratyczny objaw obywatelskości, choć, jak zawsze otoczony nutką lub nutą polityki.

Stowarzyszenie Kraków Razem (pierwsze słyszę) rozpoczęło w naszym mieście prace nad projektem "odwołajmy Majchrowskiego przez referendum". O wszystkim dowiedzieliśmy się podczas dzisiejszej powakacyjnej sesji Rady Miasta. Inicjatorzy całej akcji jako główny zarzut w stosunku do Jacka Majchrowskiego przedstawiają fatalny stan finansów miasta. Twierdzą również, że w Krakowie istnieje układ. – W Krakowie, przez kilkanaście lat rządów prezydenta doszło do powstania układu polityczno-urzędowo-biznesowego – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Grzegorz Pioterek. Przedstawiciel grupy referendalnej wskazuje, że „układ” panuje w prowadzeniu polityki mieszkaniowej miasta. – To spisek deweloperów oraz bankowców powiązanych z politykami, aby nie budować w Krakowie mieszkań komunalnych – przekonuje.

Jackowi Majchrowskiemu zarzucić można wiele. Nieudane inwestycje, absurdalne kwoty wydawane na budowę stadionu Wisły Kraków (choć tutaj trzeba się zatrzymać i przemyśleć, czy to nie w równym stopniu wina radnych, którzy zdecydowali o budowie dwóch stadionów), wyniszczanie terenów zielonych dla celów deweloperskich (mieszkaniowych), błędne decyzje personalne itd. Z niektórymi zarzutami zgadzam się, z innymi nie. Nie zgadzam się m.in. z twierdzeniem, że niepotrzebnie budujemy centrum kongresowe lub halę widowiskowo-sportową, wydając na te budowle setki milionów złotych. Kraków potrzebuje tego typu obiektów! Potrzebujemy ich, by się rozwijać, by ściągać do naszego miasta największe imprezy sportowe i kulturalne, by ściągać tu tysiące naukowców i biznesmenów przeprowadzających kongresy czy konferencje. Takie imprezy, taki napływ turystów napędzi naszą lokalną gospodarkę. To również kwestia wizerunkowa. Nie wyobrażam sobie dużego europejskiego miasta, o którym mówi się na całym świecie, bez takich obiektów, gdzie można zorganizować coś naprawdę dużego. Jedni powiedzą, że mamy Błonia - przecież tam można organizować koncerty. A ja odpowiadam: Błonia to nie jest odpowiednie miejsce, to fragment zielonych płuc tego miasta. Inni powiedzą: pas startowy lotniska w Czyżynach. Odpowiem: serio? Miasto, które chce przyciągać miliony turystów, które chce być kulturalną wizytówką Polski w Europie i świecie ma organizować imprezy kulturalne na łące i nierównych płytach betonowych? Gdańsk, Wrocław, Łódź, a nawet Lublin - m.in. te miasta mają porządne hale. Kraków też musi mieć! Choć w tym wypadku mam ogromne obawy o to, czy mamy odpowiednich operatorów tejże hali. Organizacją imprez zająć się mają Zarząd Infrastruktury Sportowej oraz Krakowskie Biuro Festiwalowe, a te dwa podmioty nie mają żadnego doświadczenia w zarządzaniu takimi obiektami. Jeśli nie będzie skutecznego operatora - do centrum kongresowego i hali będziemy co roku dokładać miliony.

Stowarzyszenie zarzuca Jackowi Majchrowskiemu fatalny stan finansów miasta. Zgoda, jest ciężko, miejska kasa świeci pustkami, ale Kraków się rozwija. Kraków jest w budowie. Budujemy obiekty kubaturowe, rozwijamy komunikację miejską. I nie boję się zaryzykować stwierdzenia, że mamy najlepszy transport zbiorowy w Polsce. Zarówno jeśli weźmiemy pod uwagę siatkę połączeń i linie oraz tabor. A to wymaga inwestowania i wydawania dziesiątek milionów złotych. Po to, by zaprocentować w przyszłości, bo Kraków zasługuje na rozwój.

Nie jestem ślepo zapatrzony w Jacka Majchrowskiego. Ma swoje wady. Zarzucam mu np. błędne decyzje personalne i słaby nadzór albo jego egzekwowanie, w stosunku do miejskich jednostek, głównie ZIKiT-u (przez co Zarząd popełnia ogromne błędy i jawi się jako największe zło tego miasta), strach lub niechęć do rozwoju infrastruktury rowerowej, mnóstwo niezrozumiałych decyzji bez merytorycznego poparcia, których nikt z Urzędu Miasta nie umiał logicznie wyjaśnić opinii publicznej, brak zdecydowania przy podejmowaniu trudnych i często niepopularnych decyzji czy jak ostatnio ręczne sterowanie sprawami, o których nie ma pojęcia.

Prezydent pełni swoją funkcję już trzecią kadencję i w tej kwestii zgadzam się z Wiceprzewodniczącą Rady Miasta Małgorzatą Jantos, że powinna być wprowadzona kadencyjność stanowiska. W osiem lat można zbudować wizję i ją wdrożyć, można rozwinąć miasto i zniszczyć. To wystarczający okres, bo później polityk (bo prezydent jest politykiem, a w przypadku Jacka Majchrowskiego trzeba mówić o niezwykle skutecznym polityku) po prostu się wypala, traci ochotę i ambicję, brakuje mu odwagi i... świeżości?

Pojawia się tutaj jednak zupełnie inny problem. Jeżeli Jacek Majchrowski wystartuje w przyszłym roku w kolejnych wyborach, a uważam, że na pewno wystartuje, to znowu wygra. Wygra, bo nie ma żadnego realnego kontrkandydata. Bo kto miałby go zastąpić?

Jarosław Gowin, który jeździ po Polsce i bawi się w kameleona - raz będąc poważnym konserwatystą w garniturze, innym razem gania boso po plaży, aby następnie udawać górala z oscypkiem? Co on wie o problemach Krakowa, co te problemy go obchodzą? On potrzebuje wielkiej polityki, a nie tej małej, lokalnej. Ireneusz Raś? Przyjeżdża od czasu do czasu do Krakowa, chodzi czasem po sali obrad Rady Miasta w otoczeniu platformianych radnych. Jakie ma pomysły na rozwój transportu zbiorowego? Co z budownictwem komunalnym, edukacją czy inwestycjami? Pewnie będzie go więcej w 2014 roku, może uruchomi nową akcję swojego stowarzyszenia, o którym głośno jest tylko, gdy tego polityk potrzebuje.
Andrzej Duda? Szczerze mówiąc, skłaniałbym się najbardziej do tej kandydatury, ale znów - nie dlatego, że ma pomysły i zna problemy Krakowa, bo w tym nie różni się niczym od kolegów z PO - ale jego prezydentura oznaczałaby coś zupełnie nowego. Inna opcja polityczna, nowi ludzie. Ale tak jak u poprzedników - jeśli odzywa się w sprawach krakowskich, mówi ogólnikami.

I, tak szczerze, czy krakowscy politycy Platformy Obywatelskiej chcą zmiany na stanowisku prezydenta? Czy nie jest im dobrze, tak jak jest? Mają większość w radzie miasta, podpisali z Jackiem Majchrowskim umowę koalicyjną, działacze PO dostają posady w miejskich jednostkach i urzędzie miasta, wszyscy są zadowoleni. Jak podjęta zostaje jakaś zła, w oczach krakowian, decyzja - winowajcą jest prezydent. Nikt nie mówi o błędach radnych, czy całego klubu, a o błędach prezydenta i jego pomocników. Platformie jest dobrze, tak jak jest.

Nie przenoście nam stolicy do Krakowa

Wracając do referendum, najpewniej pomysł upadnie po raz kolejny z powodów proceduralnych, zbyt małego poparcia mieszkańców albo słabego zorganizowania inicjatorów. Poza tym, jeśli nawet komitet referendalny powstanie i organizatorzy przebrną przez biurokrację, zbiorą odpowiednią ilość głosów, to ewentualne referendum odbyłoby się pewnie najwcześniej na wiosnę przyszłego roku. Jaki to ma sens, biorąc pod uwagę, że kilka miesięcy później będą wybory samorządowe?

Krakowianie, jeśli nie odpowiadają wam rządy Jacka Majchrowskiego, to zagłosujcie przeciwko niemu w wyborach jesienią 2014 roku. Tylko na kogo...

A na koniec zachęcam Was do udziału w poniższej sondzie oraz rozmowy w komentarzach!