Wieść o tym, że w tym tygodniu półtoraroczna córka dwóch kobiet mieszkających w Hiszpanii otrzyma numer PESEL i dowód tożsamości została okrzyknięta jako przełom. Czy tak jest faktycznie i jak to wpływa na inne tego typu sprawy, pytamy Milenę Adamczewską-Stachurę z biura Rzecznika Spraw Obywatelskich.
Media mówią o przełomowym wyroku w kwestii wydania numeru PESEL i dowodu osobistego dziecku dwóch kobiet we Wrocławiu. Czy rzeczywiście jest się z czego cieszyć?
Milena Adamczewska-Stachura z biura Rzecznika Spraw Obywatelskich: W tej sprawie jest to przełomowe o tyle, że dotyczy pary, której dziecko nie ma innego obywatelstwa niż polskie, a więc było praktycznie bezpaństwowcem i miało problemy z jakimkolwiek funkcjonowaniem. Więc to wielki sukces i przełom dla tej rodziny, której zmienia to sytuację życiową.
Jeśli chodzi o ogół tych spraw, to niestety wciąż jest wiele do zrobienia. Pamiętajmy, że to nie prawomocny wyrok sądowy, który może wyznaczyć linię orzeczniczą, ale decyzja administracyjna. Jeśli natomiast chodzi o działania organów administracji, to pozostają one niejednolite. Zdarzają się takie pozytywne przypadki jak ten z mijającego tygodnia, że udaje się dostać PESEL i dowód, ale wiele organów niezmiennie odmawia wydania dokumentów urodzonym za granicą obywatelom, tylko dlatego że mają rodziców tej samej płci.
I tu wracamy do spraw związanych z transkrypcją zagranicznych aktów urodzenia. Ostatni raz rozmawialiśmy w kwietniu. Czy od tego czasu coś się zmieniło? Zakończyły się postępowania, w których uczestniczył RPO?
W sprawach, w których rozprawy zostały odwołane ze względu na pandemię, zostały ponownie wyznaczone na wrzesień. Jedno z postępowań ze skargi Rzecznika na decyzję o odmowie transkrypcji (złożonej jeszcze przed uchwałą siedmiu sędziów NSA) zostało zawieszone.
To dobry znak, ponieważ Sąd przekonały argumenty Rzecznika Praw Obywatelskich, mówiące o tym, że sytuacja jest niejasna i niestabilna, jeśli chodzi o działania organów administracji i nie oddalił skargi, ale postanowił zaczekać na rozstrzygnięcie toczącego się równolegle postępowania administracyjnego w przedmiocie wydania dziecku dowodu osobistego.
Od czasu wydania tego postanowienia o zawieszeniu wojewoda mazowiecki zdążył już wydać decyzję utrzymującą w mocy decyzję prezydenta warszawy o odmowie wydania dowodu. Teraz więc kolej na to, aby wznowić postępowanie i rozpoznać skargę Rzecznika, która pozostaje zasadna. Stoimy na stanowisku, że urzędy nie chcą wydawać dokumentów bez odpisu polskiego aktu urodzenia, dlatego niezależnie od uchwały siedmiu sędziów NSA należy dokonać transkrypcji aktów urodzenia dzieci w takich sprawach.
Z pani punktu widzenia spieramy się tutaj wyłącznie na polu proceduralnym czy jakieś znaczenie mają ideologiczne przesłanki?
Myślę, że spór toczy się przede wszystkim o interpretację przepisów i pojęcia „podstawowych zasad polskiego porządku prawnego” Ideologia to niewłaściwe słowo, organy administracji i sądy, które odmawiają dzieciom transkrypcji ich aktów urodzenia albo wydania dokumentów, odwołują się raczej do aksjologii Konstytucji.
Również NSA w swojej uchwale odniósł się do artykułu 18 Konstytucji RP i wyraził pogląd, że przepisy prawa rodzinnego o rodzicielstwie są fundamentem polskiego porządku prawnego. Założenie, że w Polsce rodzicami mogą być tylko osoby różnej płci wpływa na to, jak przepisy administracyjne są praktycznie intepretowane. Więc sprawy i problemy, o których rozmawiamy, nie są oderwane od dyskryminującego osoby LGBT spojrzenia na nasz system prawny.
Sprawę mógłby sprawnie rozwiązać minister spraw wewnętrznych i administracji. Państwo się zwracaliście do resortu z propozycją zmian m.in. w formularzu, gdzie zamiast widniejących „matka” i „ojciec” dziecka wpisać: „rodzic 1”, „rodzic 2”. Dostaliście jakąś odpowiedź?
Już dwukrotnie w tym roku zwracaliśmy się w tej sprawie do ministerstwa: raz w marcu, drugi raz 17 maja z okazji Międzynarodowego Dnia Przeciwko Homofobii. Sugerowaliśmy m.in., jak uregulować tę sytuację, bo sprawy związane z odmową wydania paszportu są związane z zapisami rozporządzenia MSWiA, jak już wspominałam na początku, są częste u tęczowych rodzin.
Dałoby się to naprawić przez zmianę rozporządzenia w sprawie dokumentów paszportowych. I to nie jest takie trudne, bo leży w kompetencjach ministra. Tyle że żadnej odpowiedzi do tej pory nie mamy.