Po ciemnej stronie Krakowa

Niegdyś bramy miasta były zamknięte, a mury ochraniali strażnicy fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Kraków powszechnie dzisiaj znany to przede wszystkim Rynek Główny czy majestatyczny Wawel. A gdyby tak cofnąć się w czasie i powędrować przez ulice miasta nietypowym szlakiem i poznać jego mroczne tajemnice? Zapraszamy zatem do kryjówek przestępców, łaźni, w których rozkwitało życie towarzyskie i piwnic, w których alkohol lał się strumieniami.

XVI, XVII i XVIII wiek to niespokojne czasy w dziejach Krakowa. Rozgrywały się wówczas ważne wydarzenia historyczne mające wpływ na funkcjonowanie miasta. Rozkwit kulturalny i ekonomiczny czy podpisanie  traktatu z Krzyżakami sprawiło, że do Krakowa przybywały liczne orszaki posłów czy monarchów. Mieszkańcy posiadający prawa miejskie stanowili trzy grupy: rajcy, ławnicy i kupcy oraz rzemieślnicy. Dwie ostatnie z wymienionych stanowiło  pospólstwo przeciwstawiające się rządom rady. Pozostali stanowili plebs pozbawiony praw miejskich.

Tak mieszkało się w Krakowie

We wspomnianych wyżej wiekach, Kraków w pewnym stopniu przypominał twierdzę. Bramy miasta były zamknięte, a mury ochraniali strażnicy. Znajdowały się przy nich niezbyt szerokie i brudne uliczki zamieszkiwane przez najbiedniejszych - Kocia, Psia i Krowia. Ubodzy zamieszkiwali niewielkie kwatery. Warto wspomnieć, że spora część najuboższych za miejsce pobytu wybierała… cmentarze kościelne. Mury wokół kościołów skrywały jeszcze jedną mroczna tajemnicę – stanowiły doskonałą kryjówkę dla złodziei, żebraków i tzw. „dziewek wszetecznych”, czyli prostytutek.

Duchowieństwo zamieszkiwało oczywiście Wawel oraz ulice Kanoniczą, Senacką czy Poselską.  Rynek i jego okolice był siedzibą rajców czy bogatych kupców. Rzemieślnicy skupiali się w głównych ulicach miasta, między innymi na Grodzkiej, Szewskiej, Floriańskiej, Stolarskiej czy Szpitalnej.

Kraków poza prawem

Domy publiczne, karczmy czy łaźnie w sąsiedztwie klasztorów stanowiły ciekawą topografię miasta. Można powiedzieć, że było to miejsce przenikania się dwóch różnych światów - gdzie moralność nieraz ustępowała zgorszeniu. I tak „sąsiadem” kościoła św. Kazimierza były domy publiczne budzący zgorszenie wśród zakonników. W 1696 roku, z nakazu rajcy Jana Gaudentego Zacherla, zburzono je, a na ich miejscu powstał cmentarz.

Sporo „wyjętych spod prawa” zamieszkiwało na Kleparzu i Kazimierzu. Miejsc tych nie zamieszkiwali bogaci mieszkańcy, dlatego struktura społeczna składała się w większości z biedoty i przestępców. Krakowskie centrum przestępczości w mieście stanowił rynek. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić, że niegdyś przestrzeń, którą teraz znamy, była zabudowana. Ratusz, liczne domy, Sukiennice z przylegającymi budami i murowanymi kramami od wschodu oraz kramami garbarskimi, garncarskimi czy krupniczymi od zachodu,  skrywały niebezpieczne zaułki zamieszkiwane przez złodziei.

Za murami łaźni

W średniowieczu w Krakowie powstały łaźnie mieszczące się w różnych częściach miasta. Jednak ich funkcja bardzo szybko uległa zmianie. Było to nie tylko miejsce wspólnych kąpieli, ale też zebrań towarzyskich. Klientów oprócz namaszczania czy leczenia czekało również wyśmienite jedzenie i trunki. Dość szybko stały się też miejscem miłosnej swawoli.

Awantura przy bramie

W Krakowie o alkohol nie było trudno, zwłaszcza że w średniowieczu znajdowało się tu aż 25 browarów. Dlatego  też z biegiem lat w mieście coraz powszechniejszym zjawiskiem były bójki, skandale oraz piwnice, w których podawano wódkę, piwo czy wino. Głównymi bywalcami byli przede wszystkim złoczyńcy i pijacy. Jednym z najsłynniejszych miejsc była Piwnica Świdnicka mieszcząca się pod ratuszem. Przez stulecia kojarzyła się nie tylko z  wyśmienitym piwem świdnickim, ale i kradzieżami, schronieniem dla złoczyńców oraz nierządem.

Alkohol był również sprawcą niezliczonych awantur przy bramach prowadzących do miasta. Zwłaszcza nocą było tutaj bardzo głośno, ponieważ strażnicy bramni byli atakowani przez osobników upojonych alkoholem. Nie zawsze byli oni w stanie sobie z nimi poradzić, dlatego też dochodziło do awantur.  Alkoholowe ekscesy nie ominęły także XV- i XVI-wiecznych żaków. Nawet dziekani Almae Matris przyznali, ze młodzież częściej spędza czas z pijakami i prostytutkami niż doktorami czy magistrami.