Za niespełna dwa tygodnie radni zdecydują o podwyżkach cen biletów. Projekt uchwały przedstawi wtedy dyrektor Zarządu Transportu Publicznego.
Urzędnicy proponują, aby bilet jednorazowy nie kosztował już 3,8 zł tylko cztery złote. W przypadku biletów ulgowych podwyżka wyniosłaby tylko 10 groszy. – Chcemy zaokrąglić ceny biletów do pełnych kwot. Ma to znaczenie praktyczne, np. w ustawieniach automatów biletowych – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Łukasz Franek.
Zamiast 20 ma być 15 minut
Szef miejskiej jednostki dodaje, że większych korekt mogą spodziewać się osoby, które korzystały do tej pory z biletów 20-minutowych. Za trzy złote będzie można jeździć pojazdami komunikacji miejskiej tylko przez 15 minut.
– Liczby mówią same za siebie. Ze statystyk wychodzi nam, że bilet 20-minutowy stał się w naszym mieście w pewien sposób biletem jednorazowym. Chcemy powrócić do idei biletów 15-minutowych, które będą wykorzystywane jedynie do pokonywania krótkich dystansów, a nie całej podstawowej podróży – tłumaczy dyrektor ZTP.
Zmian doczekają się najprawdopodobniej osoby, które kupują kartę okresową na jedną lub dwie linie. Wcześniej Zarząd Transportu Publicznego chciał likwidacji takiej opcji, jednak po rozmowach z radnymi wycofuje się z pomysłu. – Jesteśmy otwarci na rozwiązanie, aby zostawić bilet na jedną lub dwie linie, pod warunkiem że cena biletu pójdzie do góry i będzie bliższa biletowi sieciowemu, w okolicach 50 złotych – tłumaczy Franek.
Korekta taryfy nie musi oznaczać jednak wzrostu cen. Osoby, które posiadają Kartę Krakowską, teraz za bilet miesięczny muszą zapłacić 72 złote. Po zmianach bilet sieciowy miałby wynosić poniżej 70 złotych.
Koalicja Obywatelska bez decyzji
Szef klubu Koalicji Obywatelskiej podkreśla, że jego radni jeszcze nie wypowiedzieli się ostatecznie odnośnie do proponowanych zmian w cenniku biletów. – Dopiero po dyskusji zdecydujemy, czy będziemy popierać ten projekt, czy go odrzucimy – mówi Aleksander Miszalski.
Łukasz Wantuch z prezydenckiego klubu Przyjazny Kraków osobiście będzie głosował przeciwko jakiejkolwiek podwyżce dla mieszkańców. – Nie mam nic przeciwko, aby bilet sieciowy kosztował sto złotych, a aglomeracyjny dwieście złotych, ale tylko w przypadku osób, które nie są krakowskimi podatnikami – dodaje.
Tłumaczy, że „mieszkańcy Zielonek czy Wieliczki”, który korzystają z infrastruktury miejskiej, powinni ponosić koszty deficytowego transportu publicznego. – Mieszkaniec Krakowa, płacący podatki w tym mieście, już dokłada się do utrzymania komunikacji, a nie robi tego pan czy pani spoza Krakowa – podkreśla Łukasz Wantuch.
Prezydent Jacek Majchrowski może mieć problem z zebraniem większości w radzie, która przegłosuje podwyżki. Z klubu Koalicji Obywatelskiej mogą wyłamać się osoby, które na jesieni będą chciały startować do sejmu, a głosowanie nie przysporzy im popularności.
PiS przeciwko
– Cały klub Prawa i Sprawiedliwości będzie przeciwko podwyżkom. Upór prezydenta Majchrowskiego, aby podwyższać ceny biletów jest zaskakujący. To zaprzeczenie wszelkiej polityce transportowej miasta zachęcania mieszkańców do korzystania z transportu publicznego – mówi Michał Drewnicki, wiceprzewodniczący rady z PiS.