O pomyśle na prowadzenie krakowskiej opery, obchodzonym właśnie jubileuszu i o tym, co jest istotne w sztuce wysokiej mówi dla LoveKraków.pl prof. Piotr Sułkowski, dyrektor Opery Krakowskiej.
Kinga Poniewozik, LoveKraków.pl: Dwa lata temu objął pan stanowisko dyrektora Opery Krakowskiej. Jaki był pierwsze wyzwania, przed którymi pan stanął? W jakim stanie zastał pan jedną z największych instytucji kulturalnych Małopolski?
Prof. Piotr Sułkowski, dyrektor Opery Krakowskiej: Opera Krakowska, która w tym roku obchodzi 70-cio lecie swojego powstania ma się dobrze, zwłaszcza jeśli chodzi o cudownych ludzi, którzy tu pracują. To nie pierwsze moje zetknięcie z Operą Krakowską, zaraz po studiach dane mi było przez wiele lat w niej pracować, więc sporo rzeczy poznałem od środka. Oczywiście obejmując stanowisko dyrektora miałem przygotowany plan prowadzenia i udoskonalania instytucji, co konsekwentnie realizuję. Opera musi się zmieniać, bo i świat się zmienia. Musi poruszać się na różnorodnych kulturalnych orbitach z różnymi rozwiązaniami, które wynikają z oczekiwań melomanów. Pomysł na operę musi być na czasie, bo tego oczekują zarówno odbiorcy jak i pracownicy.
Mam nadzieję, że widać jak opera obecnie szeroko otwiera się na młodego widza. Stawiam na edukację i wychowanie pokoleń, które na operę będą przychodzić świadomie, a nie tylko jak na ciekawostkę - raz w życiu.
W związku z tym, jaki miałby pan pomysł na to, by wychować młodzież do odbierania tego typu sztuki?
Przede wszystkim zachęcać, aby chciała przyjść, zobaczyć i przeżyć. Myślę, że najbardziej młodzi boją się przekroczenia drzwi, za którymi nie wiedzą co się znajduje. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy nie zostali wprowadzeni w świat muzyki przez swoich rodziców czy dziadków i z założenia twierdzą, że opera nie jest dla nich. A to absolutnie nie jest prawda! Opera pozwala wejść w niezwykły świat. Wiele osób, które pierwszy raz przyszły do opery i dały się porwać magii teatru i muzyki, ze wzruszeniem ubolewają, że zrobiły to tak późno. Po prostu nikt ich do tego nie namówił wcześniej i nie przekonał.
Pozostając w temacie odbiorców sztuki operowej. Kim jest dzisiejszy widz?
Chciałbym powiedzieć, że jest na to prosta odpowiedź, że dzisiejszy widz to przygotowany i świadomy meloman. Mamy też takich, choć w większości to widz poszukujący, zachęcony ciekawością przyjścia do opery, uczestniczenia w wydarzeniu, może w czymś co jest modne. Kochamy też takich odbiorców, bo doceniamy, że zamiast np. wizyty w kinie czy gry na kortach tenisowych, przyszedł do opery i to od nas zależy czy będzie do nas wracał, czy nie. Staramy się oczywiście aby za drzwiami opery zostawił swoje problemy i przez 2-3 godziny mógł przenieść się w inny, pełen emocji świat, a czy wyjdzie wzruszony czy uradowany - to zależy od przedstawianej podczas spektaklu historii.
Mając na uwadze pana ogromne doświadczenia zawodowe, na przestrzeni czasu, jak pan ocenia zainteresowanie sztuką wysoką jaką jest opera, jak się ono zmienia?
Wiele lat temu, jak byłem jeszcze młodym człowiekiem i wchodziło szeroko pojęte, dostępne w naszych mieszkaniach kino, czy następnie możliwość oglądania filmów i spektakli na komputerze czy smartfonie, wielu mówiło, że czas opery się kończy i nie ma szans na uratowanie tej, niezwykle kosztownej, elitarnej formy sztuki. Życie jednak pokazało, w czym „pomogła” pandemia, że ludzie potrzebują się spotykać, spędzać wspólnie czas i odbierać sztukę “na żywo” dzieląc się emocjami. Podobnie jak wielu dyrektorów instytucji kultury, zauważam zwiększone zainteresowanie uczestniczeniem w spektaklach, koncertach i innych wydarzeniach kulturalnych. Wydaje mi się, że mamy też więcej młodych odbiorców. Może to konsekwencja naszych intensywnych działań, bo z pewnością rośnie potrzeba czegoś innego niż tylko zamknięcia się w sieci, w przestrzeni zdobywania m.in. ogromnej wiedzy, ale pozbawionej kontaktu międzyludzkiego. Opera odpowiada na taką potrzebę, jest miejscem spotkań z kulturą i drugim człowiekiem.
Pana kadencja dyrektorska przypada na szczególny czas dla Opery Krakowskiej, czyli jubileusz 70-lecia istnienia tej instytucji.
To zawsze jest wyjątkowy moment do wspomnień i refleksji nad tym co udało się zrealizować, do przywołania w pamięci wszystkich tych, którzy tworzyli naszą Instytucję i z nią współpracowali. Wspominamy też melomanów i wszystkich, dla których Opera Krakowska była ważna. Ale oprócz refleksji to dobry czas, aby patrzeć w przyszłość, bo choć nie możemy narzekać na jej rozpoznawalność, nie byłbym sobą, gdybym nie powiedział, że ciężka praca ciągle przed nami. Dlatego intensywnie pracujemy nad rozwojem tak, artystycznym, jak i wizerunkowym. Nawiązujemy także współpracę z innymi teatrami operowymi tj. w Tel Awiwie czy w Bari.
Największym sukcesem ostatnich dwóch lat to…?
„Bona Sforza” Z. Krauze, która czekała na realizację wiele lat, ale również produkcja „Loterii na mężów, czyli narzeczony nr 69” K. Szymanowskiego inaugurująca Baltic Opera Festival w Gdańsku (2023), sceniczna wersja „Wandy” J. Wnuk Nazarowej czy „Kopernik” T. Szymusia, który zdobył liczne wyróżnienia m.in. w kilku kategoriach nagrodę im. Jana Kiepury. Powyższe tytuły można obejrzeć tylko w Operze Krakowskiej, bo promocja polskiego repertuaru operowego obok światowego tj. „Nabucco” (premiera 2024) jest dla nas bardzo ważna. Odpowiadamy również na oczekiwania miłośników tańca i baletu, przygotowując premiery opartych na muzyce M. de Falli El Amor Brujo oraz Suicie Carmen R. Shchedrina „Miłosne Igraszki Carmen” czy „Możdżer in Blue” z muzyką G. Gershwina.
A jakie jest największe wyzwanie, przed którym pan stanął, największy problem, który udało się rozwiązać?
Chciałbym już go rozwiązać, ale największe wyzwanie to funkcjonalny budynek na miarę Krakowa i Małopolski.
Jakie są pańskie plany na kolejne trzy lata kadencji?
Planów jest sporo, bo przyjmując to odpowiedzialne stanowisko byłem świadomy, że pierwsze lata to analiza kierunków działania instytucji, budowanie i wdrażanie rozwiązań, nie zawsze od razu widocznych na zewnątrz. Ważnym elementem jest także dostosowanie naszej pracy do pełnego spektrum wykonywania różnorodnego programu. Jedna scena głównie z powodów technicznych ogranicza ilość wykonywanych spektakli. Konsekwentnie to zmieniamy. W najbliższych miesiącach zapraszamy na premierę „Nowej Opowieści Wigilijnej” W. Graniczewskiego z muzyką A. Zaryckiego, premierę „Aida” G. Verdiego w reżyserii G. Madia, „Pierwszą zmarszczkę” T. Leszetyckiego w reżyserii W. Nurkowskiego oraz koprodukcję z Operą w Tel Awiwie „Ariadna na Naxos” R. Straussa. Inne produkcje są na etapie planów i negocjacji, dlatego za wcześnie, aby je wymieniać w tym momencie.
Osoby, które po raz pierwszy w życiu przekraczają próg Opery Krakowskiej, zwracają uwagę na panującą w niej atmosferę. Przed premierami jest pan obecny w foyer, wita osobiście pan gości. Przyjazna atmosfera, otwartość zespołu artystycznego jest niezwykle ważna.
Dla mnie to jest oczywiste i normalne. Nie może być inaczej! Z radością zapraszam do Opery jako jej gospodarz, ale także chcę dzielić się swoją pasją i miłością do sztuki operowej. Łącząc tę pasję z intensywną pracą, dbam, aby odwiedzający nas melomani czuli się dobrze. Staram się również być na każdym spektaklu z szacunku do nich i artystów oraz ich bardzo ciężkiej pracy. To także mój przywilej i obowiązek każdego miło przywitać i zaprosić do wspólnego dzielenia się i „karmienia sztuką” Czy wszystkim smakuje? Pewnie nie. Czy wszyscy są zadowoleni? Pewnie nie.
Z radością czekam na Państwa w Operze.