Do września krakowski oddział ZUS-u przekazał przedsiębiorcom ok. 300 mln złotych. Z tzw. postojowego skorzystało 143 tys. osób. W sumie w Małopolsce Zakład Ubezpieczeń Społecznych wypłacił ponad pół miliarda złotych na ten cel.
– Wypłaty są realizowane na bieżąco. Staramy się, żeby wnioski o tarczę antykryzysową były zrealizowane jak najszybciej. Mamy świadomość, że wielu przedsiębiorców oczekuje takiej pomocy – mówiła we wrześniu Gertruda Uścińska, prezes ZUS.
Usłyszeli odmowę
Jednak nie wszyscy mogą liczyć na to, że w trudnych czasach wspiera ich państwo. Jak informuje Anna Szaniawska z małopolskiego oddziału ZUS-u, wszystkich wniosków o postojowe w Krakowie wpłynęło 169,7 tysięcy. 143 tysiące zostało pozytywnie rozpatrzonych.
– Od decyzji odwołało się 430 osób. Odmowa wypłaty świadczenia jest w przypadku, gdy wnioskujący nie spełnił warunków ustawowych. Najczęstsze przyczyny odmowy to nie wykazanie 15% spadku przychodów i posiadanie innego tytułu do ubezpieczeń społecznych – mówi Szaniawska.
Ile z tych osób udało się do sądu, aby złożyć odwołanie od negatywnej decyzji? W Krakowie, jak mówi przedstawicielka ZUS-u, mogą to być jednostkowe przypadki. Natomist Sąd Okręgowy w Krakowie nie jest w stanie wygenerować takich danych. Wiadomo jednak, że do takich rozpraw dochodzi, a obywatele nie są skazani na porażkę.
Jednak udało się znaleźć podobne sprawy z kilku sądów w całej Polsce. Na przykład łódzki sąd okręgowy pod koniec listopada orzekł o tym, że ZUS powinien wypłacić kobiecie zatrudnionej w restauracji na umowę-zlecenie postojowe.
Brak zarobków, brak postojowego?
Wnioskodawca nie podał przychodu ogólnego, jedynie stawkę godzinową i dlatego zakład odmówił wypłaty. Sąd orzekł, że wiosną nie miała możliwości zarobkowania, ponieważ restauracje były zamknięte. Oprócz tego wszystkie formalności były dopełnione, m.in. ta związana z wysokością zarobków – w miesiąc poprzedzający złożenie wniosku wypłata opiewała na kwotę nieco ponad 1300 złotych, informował portal rp.pl. W następnych 0 złotych.
Podobną sytuację miała trenerka fitness z Rzeszowa. Przed lockdownem zarabiała między 2 a 2,5 tys. złotych miesięcznie. Następnie jej dochody drastycznie spadły, w konsekwencji przez dwa miesiące nie zarobiła ani złotówki.
Sąd, rzecz jasna, stanął po jej stronie, przypominając, że to działania ustawodawcy doprowadziły do tego, że nie mogła pracować i zarabiać, a jednocześnie spełniła wszystkie warunki formalne, aby uzyskać świadczenia.
– Dodatkowo należy zauważyć, iż paradoksalnie tacy przedsiębiorcy jak ubezpieczona, którym odgórnie zakazano prowadzenia działalności gospodarczej ze względu na bezpieczeństwo ogółu obywateli (…), znajdują się w dużo gorszej sytuacji niż przedsiębiorcy, którzy w tym samym czasie nie dość, że mogli prowadzić działalność gospodarczą, a więc uzyskiwali przychody, to dodatkowo dostają pomoc ze strony państwa pomoc w postaci świadczenia postojowego (przy nieznacznym spadku przychodów w wysokości 15%) – zauważył w uzasadnieniu wyroku sędzia Rafał Jerka.