Mieszkańcy Krowodrzy coraz głośniej alarmują o narastającym problemie z populacją szczurów. Jak wskazuje interwencja Jakuba Koska, przewodniczącego Rady Miasta Krakowa, gryzonie stały się poważnym zagrożeniem w rejonie ulic Pielęgniarek, Siemaszki, Reja i Zdrowej.
– Według relacji mieszkańców, szczury są obecne nie tylko na zewnątrz, ale również wchodzą do mieszkań i na balkony, co uniemożliwia normalne funkcjonowanie w tym rejonie. Problem ten ma szczególne znaczenie ze względu na bezpośrednie sąsiedztwo szpitala przy ul. Pielęgniarek, co może stanowić poważne zagrożenie sanitarno-epidemiologiczne. Obecność szczurów powoduje liczne zakłócenia życia mieszkańców, szczególnie w nocy, kiedy stają się bardziej aktywne – pisze w interpelacji do prezydenta Krakowa Aleksandra Miszalskiego.
Jakub Kosek dodaje, że mimo przeprowadzonych deratyzacji, sytuacja nie uległa poprawie. W swojej interpelacji zwrócił się do prezydenta miasta o pilne działania, w tym analizę skuteczności dotychczasowych środków i wprowadzenie dodatkowych rozwiązań.
Miasto apeluje o współpracę mieszkańców
W odpowiedzi na rosnące problemy ze szczurami Urząd Miasta Krakowa przypomina o obowiązku przeprowadzania deratyzacji. W komunikacie opublikowanym na stronie urzędu zwrócono uwagę, że walka z populacją szczurów wymaga zaangażowania zarówno miasta, jak i mieszkańców. Obowiązek deratyzacji dotyczy wszystkich właścicieli i zarządców nieruchomości, a działania te powinny być prowadzone systematycznie.
Urząd podkreśla, że prawidłowa deratyzacja polega nie tylko na rozkładaniu trutek, ale także na eliminowaniu czynników sprzyjających rozmnażaniu szczurów, takich jak pozostawianie resztek jedzenia czy niedostateczne zabezpieczenie śmietników.
Jesienna deratyzacja trwa do 15 listopada. Miasto przypomina, że nieruchomości nieobjęte obowiązkową deratyzacją mogą być kontrolowane, a właściciele, którzy nie przestrzegają przepisów, mogą zostać ukarani.
