Historii jest tu tyle, co psich i kocich łapek.
– Każde ze zwierząt ma swoją historię. Najbardziej przykry jest brak świadomości towarzyszący niektórym decyzjom. Czasami ludzie oddają psy bezproblemowe, z którymi żyją wiele lat i nie mają odwagi powiedzieć: nie chcemy tego psa – zwraca uwagę Jacek Lewkowicz. Jego szkoła HittDog – szkolenie psów od dwóch lat współpracuje ze schroniskiem przy ul. Rybnej.
Mieszkańcy wyprowadzają psy na spacer
Od kilku lat prowadzeniem schroniska zajmuje się Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Schronisko jest utrzymywane przede wszystkim z pieniędzy przekazywanych przez miasto. Jest również wspomagane ze środków KTOZ-u i darów od krakowian.
Niedziela, 9 lutego. Przy Rybnej 3 panuje prawdziwy rozgardiasz. Nie tylko ze względu na trwającą właśnie przebudowę, ale i dzień otwarty. Za każdym razem do schroniska przybywa spora liczba mieszkańców, którzy chcą wyprowadzić na spacer schroniskowe psiaki czy zobaczyć innych podopiecznych. Jeśli „zaiskrzy”, kolejnym punktem może być adopcja.
– Dzień otwarty w krakowskim schronisku organizujemy co miesiąc i za każdym razem cieszy się on ogromną popularnością. Zainteresowanie wydarzeniem przerasta nasze najśmielsze oczekiwania. W styczniu zabrakło psów, które krakowianie mogliby wyprowadzić na spacery! – mówi nam Justyna Wnuk, behawiorystka ze Szkoły HittDog, z którą udaje nam się porozmawiać przed jednym z grupowych spacerów z psami.
„Tu fast foodem nie karmimy”
Chętni mogli również przynieść do schroniska różne potrzebne zwierzakom podarunki. Jadwiga Osuchowa, prezes Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, apeluje, żeby przynosić mniej karmy, ale tej lepszej jakości.
– Za wszystkie dary jesteśmy bardzo wdzięczni. Jednak prosimy o przynoszenie karm dobrej jakości, karm specjalistycznych. „Fast-foodową” karmą właściwie zwierzaków nie karmimy, ponieważ chcemy im dawać pełnowartościowe posiłki – przyznaje Osuchowa.
Zarówno prezes KTOZ, jak i wolontariusze podkreślają, że potrzebne są teraz zwłaszcza smycze, obroże czy kagańce.
– Często jest tak, że odchodzący ze schroniska zwierzak otrzymuje od nas smycz i obrożę, ponieważ czasami nie każdy przyszły właściciel przywozi je sobą. Jeśli ktoś przychodzi po kota, wymagamy przenoski – informuje Jadwiga Osuchowa.
Oprócz tego schronisko czeka na koce, ręczniki, kołdry bez puchowego wypełnienia, zabawki i akcesoria.
Czekając na dom
– Ten schroniskowy świat to miejsce, które pies już zna. Gdy trafi do nowego domu, musi być kochany i szanowany. Warto jednak od razu ustalić pewne zasady. Na początku wielu właścicieli stara się wynagrodzić zwierzakowi wszystkie krzywdy świata, po czym oczekuje od niego wdzięczności. Psy postrzegają świat inaczej niż my. Często niektóre z zachowań są dla nas niemiłe, ale wynikają z tego, że pies po prostu ustawia sobie według swoich potrzeb niektóre sytuacje. A nie dlatego, że nas nie lubi – mówi Jacek Lewkowicz. – Pies, kiedy do nas trafia, musi poznać i przyjąć nasze reguły. Dogranie wzajemnych relacji jest naprawdę istotne.
Nasz rozmówca zaznacza, że gdy po adopcji pojawiają się problemy, coraz więcej osób decyduje się prosić o pomoc behawiorystów.
– Jako behawioryści otaczamy programem adopcyjnym tzw. trudniejsze psy. Zaliczają się do nich psy mające zaburzenia behawioralne czy reprezentanci silnych ras, m.in. owczarek niemiecki, owczarek belgijski Malinois, teriery w typie bull oraz zwierzaki, które trafiają do schroniska z powodu agresji, a właściciele nie mogą sobie z nimi dać rady. Psy, które wychodzą z krakowskiego schroniska, również otaczamy specjalną opieką. Właściciel przy adopcji psa otrzymuje voucher na bezpłatną konsultację behawioralną i jeżeli ma jakiekolwiek problemy z psem, może zgłosić się do naszej szkoły, żeby je rozwiązać – tłumaczy Justyna Wnuk, behawiorystka ze Szkoły HittDog.
W wolontariuszach siła
Schroniskowe zwierzaki najlepiej znają wolontariusze. Obecnie w schronisku przy Rybnej działa ich prawie 50. Każda z osób ma swoich podopiecznych i odpowiada za określone sektory i boksy. Wolontariusze muszą też dbać o to, by każdy przynajmniej trzy razy w tygodniu miał okazję wyjść na spacer.
– Trafiają do nas psiaki często odbierane interwencyjnie z różnych miejsc. One tak naprawdę nigdy nie zaznały tego, kim powinien być człowiek. Wiele z nich zostało skrzywdzonych, człowiek je przeraża. Strach, przeszłość – to sprawia, że stały się agresywne – opowiada nam Justyna Gruś, koordynatorka wolontariuszy w schronisku KTOZ przy Rybnej.
Jak wygląda typowy dzień wolontariusza? – Czeszemy, głaskamy, obserwujemy zachowanie zwierzaków. Sprawdzamy, czy nic im nie dolega i czy nie jest konieczna interwencja weterynarza. Na spacerach uczymy chodzenia na smyczy, przyzwyczajamy je do smyczy i przede wszystkim człowieka. Wiele psów trafia tu po różnych przejściach, dlatego uczymy podstawowych komend – kontynuuje Gruś.
Nasza rozmówczyni przyznaje, że nieraz zdarzają się przypadki, w których pies akceptuje tylko dwie lub trzy osoby.
– Tak trudno mu odzyskać zaufanie do człowieka, że toleruje wówczas tylko – powiedzmy – dwóch wolontariuszy. Na szczęście w wielu przypadkach jest tak, że zwierzaki uczą się, że człowiek to nie samo zło. Pracujemy nad tym, aby w nich to zaufanie do człowieka odbudować – przyznaje Justyna Gruś.
Schronisko prowadzi nabór na nowych wolontariuszy. Szczegółowe informacje dostępne TUTAJ.